Polscy siatkarze zagrają o ćwierćfinał ME i są zdecydowanym faworytem. Awans obowiązkiem
Krzysztof Gaweł
11 września 2021, 09:16·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 września 2021, 09:16
W sobotę w gdańskiej Ergo Arenie siatkarze reprezentacji Polski zmierzą się z Finlandią w walce o ćwierćfinał mistrzostw Europy. Biało-Czerwoni są zdecydowanym faworytem i nie powinni mieć problemu z awansem do ósemki. A tam będzie najpewniej czekać Rosja, czyli wicemistrz olimpijski z Tokio. Pojedynek 1/8 finału rozpocznie się o godzinie 20:30.
Reklama.
Dobry początek ME i nadzieja na medal polskich siatkarzy
Nieudane igrzyska olimpijskie w Tokio mocno odcisnęły się na reprezentacji Polski siatkarzy i pewne inną drużynę po takim turnieju trzeba by zbierać z rozbitych kawałków, ale nie Biało-Czerwonych. Siatkarze wiele razy, przed wylotem do Azji i już po powrocie, podkreślali, że są ze sobą w grupie od wielu lat i w finałach ME dali tego dowód w Krakowie.
Wygrali pięć z pięciu rozegranych meczów fazy grupowej, kolejnych rywali ogrywali coraz pewniej, a w starciu z Serbią - która jest urzędującym mistrzem Starego Kontynentu - popisali się znakomitą końcówką i wielkim sercem do walki. Wygrali pięciosetowy bój, co w efekcie dało drużynie pierwsze miejsce w grupie i powinno ułatwić drogę do półfinału rywalizacji. Powinno, ale nie ułatwi, bo w tym turnieju nic oczywiste nie jest.
Koniec grania bez stawki, pora na prawdziwe ME
Pierwsza część turnieju, który znacznie się rozrósł w fazie grupowej, już za nami i kończy się granie bez stawki. Teraz każdy mecz jest o awans, a droga do medalu stała się klarowna. By stanąć na podium ME nasz zespół musi wygrać trzy z czterech meczów możliwych do rozegrania i zarazem nie może przegrać dwóch pierwszych. Na początek zmierzymy się z doskonale nam znaną Finlandią.
Suomi w swojej grupie C gościli rywali w Tampere, wygrali trzy z pięciu meczów, ale zajęli dopiero czwarte miejsce w stawce. Sporo w tej grupie namieszała Turcja, która sensacyjnie ograła Rosję 3:0 na początek zmagań, a to będzie mieć ogromny wpływ na losy kilku drużyn, w tym Biało-Czerwonych. Sborna zajęła w grupie drugie miejsce i w ewentualnym ćwierćfinale może trafić na naszych mistrzów świata, a nie na Serbię, jak typowano.
Rosja już na horyzoncie, ciężka droga do medalu
Biało-Czerwonych czeka więc szlagier w walce o półfinały, ale najpierw muszą ograć Finów. Z tym raczej nie będziemy mieć problemu, bo sportowo jesteśmy daleko przed rywalami, a i historia jest po naszej stronie. Polacy wygrali z Finami cztery ostatnie mecze, w tym jeden w finałach MŚ oraz jeden w finałach ME. Nasza ostatnia porażka w meczu o stawkę z tym rywalem miała miejsce w maju 2012 roku, nie spodziewamy się i tym razem kolejnej.
Cały czas zerkamy też na naszych rywali, bo w drodze do strefy medalowej, która za tydzień zagra w katowickim Spodku, czeka nas najpewniej pojedynek z Rosją. Nasz odwieczny rywal nie wygrał grupy, nie zachwyca swoją grą, musi sobie radzić bez kilku gwiazd, ale od sierpnia jest wicemistrzem olimpijskim i może w tym turnieju osiągnąć wszystko. Rosjanie w sobotę zagrają o awans z Ukrainą (godzina 17:30) i nikt im go nie odda za darmo.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut