Vital Heynen jako kibic, czyli czego nie chciał zrobić trener reprezentacji Polski
Krzysztof Gaweł
13 września 2021, 10:11·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 września 2021, 10:11
Polscy siatkarze ograli Finów w walce o ćwierćfinał mistrzostw Europy (3:0) i grali tak dobrze, że trener Vital Heynen przyznał po spotkaniu, iż nie był potrzebny drużynie. – Atmosfera była taka, że nie chciałem przeszkadzać i razem z kibicami oglądałem ten mecz – powiedział po triumfie nasz selekcjoner. Kontrowersyjny Belg wydaje się dystansować od drużyny i jego wypowiedzi nie przeczą tej tezie. Niestety.
Reklama.
Vital Heynen jest coraz dalej od naszej reprezentacji i wydaje się, że ten proces trwa od porażki podczas igrzysk w Tokio. Często podkreśla, że zespół gra i radzi sobie bez niego, że nie potrzebuje go by zwyciężać, albo umniejsza swoją rolę. To coś, z czym w przypadku Belga dotąd się nie spotykaliśmy, choć proces wydaje się w pewnym sensie naturalny.
– Ja niczego nie zrobiłem, to zespół zagrał świetne. Mówiłem wam już wcześniej, że jeśli chłopaki grają dobrze, to nie potrzebują trenera. I tak było w tym przypadku. Są takie dni, gdy zespół nie potrzebuje trenera, więc stałem z boku i cieszyłem się meczem razem z kibicami – mówił po triumfie nad Finlandią selekcjoner reprezentacji Polski. Belg dawał drużynie drobne wskazówki.
A w trakcie gry bił brawo razem z kibicami, stał z boku i przyglądał się spotkaniu z uwagą. Faktycznie wyglądało to tak, jakby nie chciał przeszkadzać. Biało-Czerwoni zagrali bardzo dobre zawody, rozbili Finlandię do 15, 16 i 14, by zameldować się w najlepszej ósemce ME.
– Nie mówiłem drużynie nic podczas przerw. Gdyby złapała mnie jakaś kamera, ludzie mówiliby, że jestem nudnym trenerem i że nie mam nic do powiedzenia. Jest takie słowo "flow" i ono dobrze oddaje to, co działo się z drużyną. Wiedziałem już po pięciu minutach, jak będzie wyglądało to spotkanie. Z takimi kibicami nie trzeba było nic więcej – tłumaczył swoje zachowanie Vital Heynen.
Każdy nasz selekcjoner kończył prędzej czy później pracę po nieudanych igrzyskach, nigdy więcej zespół nie zaufał człowiekowi, który miał poprowadzić grupę do medalu, ale nie zdołał tego dokonać. Wydaje się, że tym razem będzie podobnie, a rozdźwięk między grupą a selekcjonerem można zauważyć podczas finałów ME. Choć trzeba dobrze się przyjrzeć.
Belg podkreślił, że nie chciał przeszkadzać drużynie i cieszył się tym, co działo się dookoła. – Atmosfera była niesamowita, każdy chciał wejść na boisko, każdy chciał dać coś od siebie. Atakowaliśmy i serwowaliśmy piekielnie, kibice ponieśli siatkarzy. To jest sekret naszej dyspozycji, właśnie ci kibice. Mam nadzieję, że po meczu z Rosją będę mógł tutaj stać i mówić to samo – przekonywał dziennikarzy z szerokim uśmiechem na twarzy
Szkoda, że nie mogliśmy kibiców i atmosfery zabrać do Tokio, może wtedy igrzyska zakończylibyśmy z medalem? A już tak poważnie, słowa naszego trenera mogą zaskakiwać. Belg za wszelką cenę podkreśla, jak niewiele ma wpływu na zespół i jak wiele zależy o czynników, na które nie ma wpływu. Te słowa można odebrać jako przekomarzanie się z żurnalistami, albo jako sygnały coraz większej separacji od zespołu.
– Poziom energii w tym meczu był wysoki, wcześniej może było tak w meczu z Serbią. Mówiłem chłopakom przed meczem, że byłem w hali i że jest świetnie na trybunach. Cieszcie się, użyjcie tego. Moje główne uczucie po meczu jest takie, że fajnie było tutaj być i cieszyć się tym meczem – opowiadał Vital Heynen.
Przed nim i jego drużyną ćwierćfinał z Rosją, czyli starcie wagi ciężkiej. Mecz, w którym drużyna będzie potrzebować trenera, a samo wsparcie fanów może nie wystarczyć. Jak pokonać wicemistrzów olimpijskich? – Nie mam pojęcia. Jest zbyt wcześnie, by o tym mówić, nie wiem tego. Liczę na to, że siatkarze będą szeroko się uśmiechać – żartował nasz trener rozbawiony minami dziennikarzy. I jak przyznał, wsparcie fanów może być niezwykle ważne.
Spotkanie Polska – Rosja w ćwierćfinale mistrzostw Europy już we wtorek, 14 września w gdańskiej Ergo Arenie. Początek zawodów o godzinie 20:30.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut