Tokio długo pozostanie w głowach siatkarzy. Ekspertka ostrzega: trzeba z tym zrobić porządek
Krzysztof Gaweł
13 września 2021, 19:29·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 września 2021, 19:29
– Igrzyska przeszły do historii, ale były bardzo znaczącym momentem dla każdego z siatkarzy. Tokio pozostanie w świadomości, pamięci oraz emocjach, z tym trzeba zrobić porządek. Żeby właściwie odbudować drużynę i odnosić sukcesy – tłumaczy procesy zachodzące w naszej reprezentacji Marzanna Herzig, psycholog sportu klasy mistrzowskiej.
Reklama.
W rozmowie z naTemat wyjaśniła też, dlaczego sukces w mistrzostwach Europy może bardzo pomóc Biało-Czerwonym. I nie kryła zdziwienia, że nasz zespół nie ma w sztabie psychologa.
W reprezentacji Polski siatkarzy nie ma od lat psychologa czy trenera mentalnego, który pomógłby drużynie w trudnych chwilach poradzić sobie z emocjami, presją czy problemami, jakie zawsze pojawiają się w grupie ludzi. Po porażce w Tokio drżymy o dyspozycję mentalną Biało-Czerwonych i z uwagą zerkamy na ich postawę w mistrzostwach Europy. Być może porażka na igrzyskach olimpijskich pociągnie za sobą zmiany i zespół zyska cenną pomoc fachowca.
– Patrząc na pracę lekkoatletów, na pewno warto postawić na współpracę z psychologiem sportowym. Mamy tam całą plejadę mistrzów olimpijskich, świata czy Europy i tam pracuje się ze sztabem psychologów permanentnie. Daje to efekty. Współpraca w sytuacji konieczności zbudowania zespołu, który ma podołać bardzo poważnym wyzwaniom, jest bardzo ważna. Uważam, że powinna być standardem – tłumaczy nam Marzanna Herzig, psycholog klasy mistrzowskiej, przed laty współpracująca z kadrą Raula Lozano.
Nasza rozmówczyni nie kryje zdziwienia faktem, że takiego fachowca w drużynie nie ma. Jako ostatni postawił na taką współpracę trener Stephane Antiga, który korzystał z pomocy Jakuba Bączka, trenera mentalnego. W obecnym sztabie Biało-Czerwonych specjalisty psychologii sportu nie ma. Przykłady polskich wioślarek, żeglarek, lekkoatletów czy Igi Świątek pokazują, że warto postawić również na trening mentalny.
– Wydawało się, że kiedyś w reprezentacji rozumiano konieczność współpracy z psychologiem, sama miałam taką przyjemność przed laty. Kiedy na zewnątrz wydaje się, że wszystko idzie bardzo dobrze i nie ma symptomów problemu, to usypia i pojawia się poczucie, że każde wyzwanie jest dla sportowca osiągalne. Wszystko idzie bardzo dobrze – analizuje Marzanna Herzig i przestrzega, że nie zawsze taka droga prowadzi do sukcesu.
– Igrzyska olimpijskie to specyficzne wydarzenie. Co cztery lata obserwujemy, że nawet wielokrotni mistrzowie świata nie docierają do strefy medalowej, nie mówiąc o zwycięstwie i złotym medalu. Specyfika tego wydarzenia powinna wzmagać czujność już w procesie przygotowania do igrzysk. Jeśli tak się nie dzieje, to czasami konsekwencje są przykre. Pojawia się duże rozczarowanie wynikiem – przyznała specjalistka, a nasza kadra siatkarzy może być przykładem takiego właśnie scenariusza.
Jak fachowiec ocenia sposób, w który Vital Heynen chciał sobie poradzić z porażką w Tokio? Na początku zgrupowania przed ME zawodnicy spisali na kartkach swoje myśli, a później kapitan Michał Kubiak je spalił. To miało być symboliczne zamknięcie rozdziału pt. "Tokio". Czy ta metoda faktycznie mogła zadziałać?
– Ten sposób jest jedną z metod działania, ale da efekt u zawodników przygotowanych do tego rodzaju zdarzeń. Wprowadzony "ad hoc" może nie dać efektu. Zawodnicy będą pamiętać, że spalono te kartki i tyle. Nie mają świadomości, co właściwie w ten sposób się wydarzyło. O takich trikach psychologicznych można przeczytać w książkach czy w sieci – przyznaje Marzanna Herzig.
– Ważne jest, by psycholog współpracujący z drużyną zbudował emocjonalną i mentalną gotowość do przyjmowania tego typu ćwiczeń czy metod. Bez tego wprowadzenia może nie być efektu. Wprowadzanie takiego działania bez przygotowania mentalnego i emocjonalnego zawodników może spowodować, że taki trik w ogóle nie zadziała – przestrzega nasza rozmówczyni. Nie wiemy na razie, jaki efekty przyniósł w naszej drużynie pomysł selekcjonera, który momentami sam stara się pełnić funkcję psychologa zespołu.
Porażka w Tokio sprawiła, że polscy siatkarze przestali głośno wypowiadać się o medalowych celach i nie widzą siebie w roli faworytów. Skupiają się raczej na kolejnych wyzwaniach, a po udanych meczach rzadko potrafią powiedzieć dziennikarzom, że są zadowoleni ze swojej gry. Ta niezwykła wręcz powściągliwość i dystans nie są niczym dziwnym, uspokaja fachowiec.
– Jeśli człowiek ma wysoki poziom pewności siebie, którą opiera o swoje dokonania, zaczyna odważnie myśleć o najlepszym wyniku i mówi: idę wygrać. Gdy weryfikuje to rzeczywistość i dostaje się za to po łapach, to ta pewność siebie ulega poważnemu zachwianiu. Nasi siatkarze są znani i obserwowani, są na ustach kibiców, są też ważnym obiektem dla mediów. Wszystko co mówią jest notowane i rozpowszechnianie. W takiej sytuacji przestają pojawiać się odważne deklaracje, bo potem w mediach są za to karani – analizuje Marzanna Herzig.
I przypomina, że po IO o drużynie mówiło się sporo i nie brakowało negatywów. – Siatkarze mówili odważnie o złotym medalu, teraz ocenia się ich przez pryzmat tego, co się stało w Tokio, więc unikają wypowiadania się w ten sposób, żeby nie być posądzonym o pychę czy zarozumiałość. Na pewno stali się ostrożniejsi, bo zostali skrytykowani w mediach i social mediach za obietnice, których nie wypełnili. Z drugiej strony przekonali się, że pewność siebie sprzed igrzysk nie wytrzymała ciężaru samej imprezy – dodaje ekspertka.
Zdaniem znakomitej psycholog, niezwykle cenna i godna pochwały jest relacja między siatkarzami a kibicami, którzy pokazali, że są z Biało-Czerwonymi na dobre i na złe.
– To jest naprawdę ładne i prawdziwe, bo kibice są z drużyną, mimo że nie spełniła pokładanych w niej nadziei. To ma ogromną wartość dla zespołu, stanowi wielkie wsparcie psychiczne. Taki jest sport, jeśli kibice mają w sobie pewną kulturę bycia, to warto ich za to nagradzać. Każdy z nas lubi być doceniony i dostrzeżony, jeśli robi coś dobrego. Siatkarze prawdziwie dziękują fanom, choć o sobie wypowiadają się ostrożnie – zaznaczyła.
– To naturalne, gdyż porażka mocno osłabiła pewność siebie. Sukces w mistrzostwach Europy na pewno zawsze pozwala się odbudować. Ale ważne poza tym jest mentalne i emocjonalne opracowanie tego, co się wydarzyło. Igrzyska przeszły do historii, ale były bardzo znaczącym momentem dla każdego z siatkarzy – dodaje nasza rozmówczyni. Postarajmy się więc mieć w pamięci, że każdy z naszych Orłów mocno przeżył porażkę w Japonii i że potrzeba czasu, by przekuć ją w kolejne sukcesy.
Czasu i wsparcia ekspertów, nie ma wątpliwości Marzanna Herzig. – Ważne jest, co zrobi się z tym teraz i już po fakcie. Tokio pozostanie w świadomości, pamięci oraz emocjach, z tym trzeba zrobić porządek, żeby ciąg dalszy współpracy był możliwie najlepszy i jak najszybszy. Żeby odbudować drużynę i odnosić kolejne sukcesy – zakończyła nasza rozmówczyni, psycholog sportu klasy mistrzowskiej.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut