
– Zachęcanie nas do dialogu w tej formie, w jakiej się odbywał przez ostatnie 30 lat, nic nie da. My już się nauczyliśmy, że to nie przynosi żadnych zmian – mówi nam lek. Anna Bazydło, wiceprzewodnicząca Porozumienia Rezydentów. Tymczasem widzowie TVP słyszą o ciągłych podwyżkach w ochronie zdrowia.
Czy protestujący odczuwają wsparcie społeczeństwa i pacjentów?
Właśnie dojechałam do "białego miasteczka" i ludzi jest całkiem sporo, a jest po godzinie piętnastej. To jest bardzo miłe, gdy poszczególne osoby do nas podchodzą, rozmawiają, także dziękują. Opowiadają, jak ktoś im ktoś pomógł, uratował życie ich bliskich. Rozmawiają z nami też osoby, na których system opieki zdrowotnej odbił się traumatyzująco, np. przez stan sali, dostępność łazienki, jakość posiłku czy przez kontakt ze zmęczonym personelem. To są rzeczy, które przytłaczają wielu pacjentów. A musimy pamiętać, że są to osoby szukające u nas pomocy, często w ogromnym kryzysie - stracili, przejściowo lub na stałe, zdrowie. My powinniśmy być w stanie zapewnić im odpowiednią opiekę, ale żeby to robić musimy być wypoczęci, mieć czas na realizowanie swoich zainteresowań i pasji. Musimy być po prostu szczęśliwymi ludźmi. Nie da się tego zrobić żadną tabletką, ani pieniędzmi. Po prostu - organizacja pracy musi przestać być aż tak frustrująca.
