Ostatnie raporty Ministerstwa Zdrowia pokazują, że mamy w Polsce coraz więcej zakażeń COVID-19. Najwięcej przypadków pojawia się w tych regionach, gdzie jest najmniej osób zaszczepionych. Prof. Bolesław Samoliński podkreślił w rozmowie z naTemat.pl, że należało się spodziewać takiego scenariusza i wskazał, co powinni zrobić rządzący.
Przypomnijmy, że w środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 767 nowych przypadkach COVID-19. Jest to najwięcej zakażeń od 109 dni. Zmarło też 21 osób, co jest dużo większą liczbą niż te, o których informowano dotychczas. Najwięcej zakażeń odnotowano w woj. lubelskim, małopolskim oraz podkarpackim.
W powyższych regonach poziom zaszczepionych mieszkańców jest najniższy. O zmierzeniu się z nową rzeczywistością, w której czeka nas kolejna fala koronawirusa przy jednocześnie wciąż niskim wskaźniku szczepień, rozmawialiśmy z prof. Bolesławem Samolińskim, specjalistą zdrowia publicznego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Należałoby się tego spodziewać, że do takiego wzrostu zakażeń w końcu dojdzie, szczególnie po wakacjach, które sprzyjają rozluźnienie higieny epidemicznej. Ludzie nie noszą maseczek i nie przestrzegają innych obostrzeń, a później przenoszą ten zwyczaj na swoje środowiska domowe i towarzyskie – komentuje prof. Samoliński.
Jego zdaniem jeśli chodzi o grupy najbardziej zagrożone transmisją koronawirusa, należy obserwować to co dzieje się w Izraelu – jak tam rozkładają się zakażenia i jakie grupy są najbardziej zagrożone, ponieważ będzie to dla nas wykładnia.
Specjalista zwraca uwagę, że poziom zaszczepienia jest absolutnie kluczowy dla bezpieczeństwa wszystkich grup społecznych, nawet tych osób, które same są sceptycznie nastawione do przyjmowania szczepień oraz dzieci, które właśnie wróciły do szkół.
– Już słyszymy o pierwszych przypadkach śmierci dzieci poniżej 12 roku życia w wyniku zakażenia COVID-19. Pokazuje to, że wirus, z którym mamy do czynienia nie ma obojętnego działania wobec dzieci. Warto zaznaczyć, że w przypadku śmierci dziewczynki w Stanach Zjednoczonych, jej matka była przeciwniczką szczepień i się nie zaszczepiła – powiedział nasz rozmówca, podkreślając, że szczepienia pomagają przerwać łańcuch zakażeń.
Zależność pomiędzy poziomem wyszczepienia a bezpieczeństwem społecznym jest absolutnie kluczowa, a niestety wciąż nie uzyskaliśmy odporności zbiorowej. Prof. Samoliński zdradził nam, co powinni wobec tego zrobić rządzący.
– Obostrzenie regionalne mogą przynieść jakiś skutek, ale zdecydowanie lepszym pomysłem jest przeprowadzenie gigantycznej akcji edukacyjnej przez rządzących, czego w tej chwili brakuje. Warto wyciągnąć wnioski z przeszłości i stworzyć standardy organizacji pracy dla grup zawodowych, które najczęściej mają kontakty z innymi ludźmi – uważa ekspert.
Istotne jest również zasięganie porad i o opinii specjalistów od zdrowia publicznego, z których wiedzy obecnie rzadko się w Polsce korzysta, a także psychologów i socjologów społecznych, którzy mogą podpowiedzieć jak do szczepień przekonywać. – Regionalizacja obostrzeń nie jest jedynym sposobem, w szczególności, że może wywołać duży bunt społeczny – podsumował prof. Samoliński.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut