Jak wygląda sytuacja uchodźców na polsko-białoruskiej granicy? Już równo dwa tygodnie na pasie przy polsko-białoruskiej granicy trwa stan wyjątkowy, który utrudnia dotarcie do takich informacji. O tym, co wiadomo na temat migrantów przy granicy z Białorusią oraz skąd te informacje pochodzą, powiedziała nam Marianna Wiącek z Fundacji Ocalenie.
Od 2 września w niektórych miejscowościach w województwie podlaskim oraz lubelskim obowiązuje stan wyjątkowy, który utrudnia dostęp do informacji publicznej, przez co wiemy bardzo mało na temat tego, co obecnie dzieje się z uchodźcami na polsko-białoruskiej granicy.
Mimo to organizacje zajmujące się pomocą migrantom, którzy przedostają się przez granicę, nadal działają i próbują dowiedzieć się jak najwięcej o aktualnym stanie uchodźców. O tym co udało im się ustalić i jak wygląda taka praca zapytaliśmy Mariannę Wartecką z Fundacji Ocalenie.
Co się dzieje teraz z uchodźcami na polsko-białoruskiej granicy?
Wiemy, że ta sama duża grupa uchodźców, nadal koczuje w pobliżu Usnarza Górnego. Są tam już od 5 tygodni, ponieważ trafili tam prawdopodobnie 9-10 sierpnia. Docierają do nas informacje o tym, że co jakiś czas dostają oni jakąś żywność od Białoruskiego Czerwonego Krzyża.
Jednak nie wiemy, jakie są to ilości jedzenia i mamy duże wątpliwości czy są one wystarczające jak na tak dużą grupę osób. Nie wiemy nawet, co to dokładnie jest – na zdjęciach widać jedynie worki. Wiemy też, że Polska w tym miejscu postawiła już płot, ale nadal mamy wątpliwości, czy stoi on na granicy, czy też nie jest cofnięty na polską stronę.
Jeżeli chodzi o inne grupy, to do nas i do innych organizacji pomocowych regularnie docierają informację od uchodźców, którzy są w strefie stanu wyjątkowego, albo udało się im już z niej wyjść i po prostu szukają pomocy – to znaczy chcą uzyskać wsparcie przy kontakcie z polską Strażą Graniczną, który jest nieunikniony w przypadku chęci złożenia wniosku o ochronę międzynarodową.
Jak wygląda zetknięcie się uchodźców ze Strażą Graniczną?
Zatrzymanie przez Straż Graniczną to najlepsze z najgorszych rozwiązań. Istnieje wówczas szansa, że SG zgodnie z prawem zabierze taką osobę na placówkę, sprawdzi jej tożsamość i uruchomi odpowiednie postępowanie, czyli przyjęcie wniosku o udzielnie ochrony międzynarodowej.
Jednocześnie SG ma prawo wszcząć wobec cudzoziemca, który przekroczył granicę poza przejściem granicznym, postępowanie w sprawie nielegalnego przekroczenia granicy. Nie ma jednak prawa z tego powodu odmawiać przyjęcia wniosku o ochronę.
Niestety, nie jest to droga, która zawsze spotyka uchodźców. Mamy dobrze udokumentowane przypadki, jeszcze sprzed stanu wyjątkowego, które wskazują na to, że Straż Graniczna regularnie dokonuje nielegalnego push-backu, czyli przepychania tych uchodźców na stronę białoruską. Robią to zresztą niezależnie od ich wieku i stanu zdrowia.
Skąd możemy się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja uchodźców na polsko-białoruskiej granicy, podczas gdy wprowadzono stan wyjątkowy i mamy utrudniony dostęp do informacji?
Doszło niestety do takiej sytuacji, gdzie źródła białoruskie są nawet bardziej wiarygodnie i przydatne niż te polskie. Oczywiście nie wierzymy we wszystko, co podaje strona białoruska, ponieważ oni stosują tam swoją własną propagandę. Natomiast Białorusini przynajmniej publikują zdjęcia, z których można wyciągnąć wiele informacji.
Na przykład jesteśmy w stanie stwierdzić, że osoby z Usnarza Górnego to wciąż ta sama grupa, ponieważ po prostu rozpoznajemy ich twarze. Istnieją też inne przydatne wskazówki, na podstawie których, można zweryfikować dane źródło takie jak pogoda, data publikacji, czy charakterystyczne punkty topograficzne Usnarza.
Inną kwestią są zdjęcia satelitarne, na podstawie których wiemy, że obozowisko uchodźców w Usnarzu zmieniał swoje położenie i wiemy także, że mimo tego, co przekazują nam władze, znajdowało się ono przynajmniej w części na polskim pasie ziemi granicznej. Ostatnim źródłem są anonimowe informacje od lokalnych mieszkańców, którzy przekazują, że grupa uchodźców jest widoczna z drogi pomiędzy Usnarzem a Krynkami.
Polska Straż Graniczna publikuje też jednak pewne informacje, co z nich wynika?
Od jakiegoś czasu Straż Graniczna udostępnia dane m.in. na temat "liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy", które zostały przez służby udaremnione. Pod tymi słowami kryje się właśnie wspomniane przeze mnie przepychanie uchodźców na stronę białoruską.
Przy tak podawanych danych, nie wiadomo niestety, ile tak naprawdę to było osób. Słysząc o 300 próbach nielegalnego przekroczenia granicy, nie wiemy, czy to była np. grupa 30 osób, które kilka razy próbowały przekroczyć granicę czy może 300 osób, z których każda próbowała raz.
Nie wiadomo, czy także jakiej narodowości to były osoby, co wskazuje na to, że Straż Graniczna nie próbuje identyfikować osób przekraczających granicę, które są przepychane z powrotem na Białoruś. Nie znamy więc często podstawowych danych na ich temat, takich jak narodowość, wiek czy płeć.
Za wiele nie da się też wywnioskować z większością zdjęć, które publikują polskie służby, ponieważ często nie widać na nich twarzy konkretnych osób. To wszystko zamazuje realną sytuację, dotyczącą liczby osób, które starają się przekroczyć granicę. – Prawdopodobnie nie jest to duża liczba osób – na pewno nie na tyle, żeby Polska nie była w stanie poradzić sobie z tą sytuacją w humanitarny i legalny sposób.
W naszej opinii nie ma podstaw do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Na ma zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego Polski, natomiast zagrożone jest życie i zdrowie głodnych osób, przetrzymywanych w błocie i zimnie w lasach i na polach.
Fundacja Ocalenie od niespełna tygodnia udostępniła specjalny telefon, gdzie można uzyskać informacje o tym jak wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej, jak wygląda szczegółowo proces przyjmowania uchodźcy pod względem prawnym oraz jak można zaangażować się w pomoc uchodźcom.
Co tydzień w mediach społecznościowych organizacji podawane są nowe godziny dyżurów. Dzwonić można pod numer: 577 045 088, a pisać na adres: granica@ocalenie.org.pl.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut