
Świetnie oceniam. Wszystkie mecze wygrane, w tym z aktualnymi mistrzami Europy – Serbią. Co ważne, wygraliśmy z nimi po tie- breaku, odczarowując trochę igrzyska w Tokio, gdzie graliśmy dwa razy pięć setów i oba mecze przegraliśmy: z Iranem i później w ćwierćfinale z Francją. Myślę, że nasza drużyna jest na najlepszej drodze do osiągnięcia historycznego wyniku. Paradoksem jest, że Polska trzy razy była mistrzem świata: w 1974, 2014 i 2018, a tylko raz mistrzem Europy – w 2009. Pora zmienić tę statystykę.
To nie czas, aby dokonywać szczegółowych analiz naszego występu na igrzyskach. Teraz wszyscy – zawodnicy, trener, sztab szkoleniowy i każdy z nas w PZPS powinniśmy skoncentrować się na ostatnich dwóch meczach Biało-Czerwonych w katowickim "Spodku”.
Od gry w siatkówkę w szkole? Od oglądania meczów ligowych w ciasnej hali na Krupniczej we Wrocławiu? Od wizyty w szatni polskiej reprezentacji na Lidze Światowej przeszło 20 lat temu? Od wizyty w Brukseli szefów polskiej siatkówki, którzy pięć lat temu zaproponowali mi zaangażowanie się w ten nasz "sport narodowy”? Pewnie z tego wszystkiego po trochu...
Tak, oczywiście. Byłem na niemal wszystkich meczach Biało-Czerwonych w Krakowie, na obu w Gdańsku i będę na obu meczach w Katowicach.
Rozmawialiśmy o igrzyskach olimpijskich w Tokio i różnych dyscyplinach sportowych, ale też o ustanowieniu mnie pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości do spraw sportu. To dobrze dla polskiego sportu, że ta funkcja powstała. Dobrze, jak partia rządząca szczególną wagę przywiązuje do sportu, zarówno dzieci i młodzieży, ale też powszechnego i profesjonalnego. Prezes Kaczyński poinformował, że przedstawi moją kandydaturę na pełnomocnika naszego ugrupowania do spraw sportu na środowym posiedzeniu Komitetu Politycznego. Tak też się stało.
Tak, oczywiście, jak chyba wszyscy polscy kibice.
Pasjonuje się historią, bardzo dużo o niej wie, bardzo dużo czyta. Zresztą, jak pamiętam moje rozmowy ze ś.p. Prezydentem Lechem Kaczyńskim, on też potrafił wymienić wszystkich polskich ministrów w Cesarsko-Królewskim rządzie Austro-Węgier. Ciekawe, że Jarosław Kaczyński zna bardzo dobrze również historię innych krajów, w tym krajów na innych kontynentach. Jest świetnym rozmówcą na te tematy.
Siatkówka jest moją pasją, ale kandyduję na prezesa PZPS dlatego, że wiem jak zapewnić szersze podstawy finansowe dla tego polskiego "sportu narodowego”. Sport dostarcza często więcej radości niż polityka – to na pewno. Jednak kierując związkiem sportowym trzeba też rozumieć mechanizmy polityki. Jeśli będzie mnie pani przypierała do muru, to powiem, że w sferze emocji wolę sport od polityki. Choć nie tylko emocjami człowiek żyje.
Chciałbym jeszcze bardziej rozbudować mini-siatkówkę, SOS-y czyli Szkolne Ośrodki Siatkarskie i zapewnić podstawę finansowania dla klubów z mniejszych miejscowości, bo przecież tam wychowało się i wychowuje wiele późniejszych siatkarzy i siatkarek Plus Ligi i Tauron Ligi, reprezentantów Polski. Chciałbym też, żeby PZPS większą uwagę zwrócił na siatkówkę żeńską i mocniej wsparł siatkówkę plażową. Będę proponował, aby nasza dyscyplina w większym stopniu współpracowała z wyższymi uczelniami, aby "ożenić” potencjał sportowy z potencjałem naukowym.