– Dla mnie ten medal znaczy wszystko. Znaczy to, że ci chłopcy, oprócz tego, że znakomicie grają w siatkówkę mają też charakter. Po takiej porażce, jak na igrzyskach olimpijskich w Tokio, potrafili wyjść grać ze sobą i dobrze się bawić – mówił po meczu o brązowy medal mistrzostw Europy Bartosz Kurek, lider naszej drużyny. Biało-Czerwoni ograli Serbów 3:0 (25:22, 25:16, 25:22) i zajęli miejsce na podium.
– To, że przyjechaliśmy do Spały po igrzyskach w niezmienionym składzie wiele dla mnie znaczyło. Wiem, że dla kibiców, dziennikarzy czy znawców siatkówki niewiele znaczy, ale dla nas to coś wielkiego. Że każdy z chłopaków podjął wyzwanie. I dziś to wyzwanie zakończyliśmy. Myślę, że zagraliśmy lepiej, bo widać po nas było chęć, żeby po prostu wygrać i zdobyć medal – mówił po meczu z Serbią (3:0) Bartosz Kurek.
Jak można podsumować ostatni występ Polaków w sezonie 2021? – Mecz był trudny, bo w półfinale dostaliśmy bardzo mocne bęcki i do tego drugie w tym sezonie w ważnym spotkaniu. Nasza grupa to ma. Ma te jaja, żeby wyjść na parkiet i walczyć, tak jak stało się dzisiaj. Dla siebie, dla kibiców, którzy nas wspierają. Dla ludzi wokół siatkówki być może to niewiele znaczy, ale dla mnie to znaczy wszystko – podkreślił nasz znakomity siatkarz.
Na brązowy medal nasz zespół musiał ciężko pracować, ale radość była umiarkowana. – Nie jest to ekstaza. Ja po dziesięciu latach powtórzyłem wynik i proszę mi wierzyć, nie jest łatwo tego dokonać. Parę razy kończyłem mistrzostwa Europy blamażem. Może teraz wiele osób będzie niezadowolonych. Z perspektywy czasu będzie mogli stwierdzić, ile znaczy ten medal. Wiadomo, że chcielibyśmy dopiero wychodzić na rozgrzewkę przed meczem finałowym – żałował Bartosz Kurek.
– To był bardzo trudny sezon, ale kończymy go jako lepsi siatkarze, lepsi ludzie. Relacje, które powstały w tej grupie, zostaną do końca naszego życia. Nie udało nam się osiągnąć tego, co chcieliśmy, ale ja poznałem tych chłopaków od takiej strony, że wiem iż to są zwycięzcy i przed nimi jeszcze wiele sukcesów indywidualnie i drużynowo – ocenił lider Biało-Czerwonych i jeden z zawodników, którzy byli w formie przez cały sezon.
Jaki jest jego sekret? – Na nasze sukcesy indywidualne czy drużynowe składa się wiele rzeczy. To nie jest tak, że na treningach się obijałem, a Vital Heynen wystawiał mnie do składu. Uważam, że grałem dobrą siatkówkę, myślę, że najlepszą w życiu. Oczywiście duża w tym zasługa Vitala, ale proszę mi wierzyć, że się nie obijałem – mówił dziennikarzom w katowickim Spodku.
Starcie z Serbią było ostatnim w drużynie narodowej dla Vitala Heynena. – To jest, że tak powiem, poza moją władzą. Paru trenerów reprezentacji przeżyłem i zawsze zadawano mi takie pytanie. To nie ode mnie zależy, jakie decyzje zostaną podjęte. Vital Heynen obejmował kadrę, która była w rozsypce. Ja wiem, że niektórzy mają krótką pamięć, ale ja byłem i jestem częścią tej ekipy – analizował jeden z liderów drużyny.
– Nie każdemu podobają się jego metody, ale myślę, że swoją pracę wykonał znakomicie. Zabrakło medalu olimpijskiego, ale odpowiedzialności za to nie ponosi tylko trener. Każdy powinien wziąć to na klatę – podkreślił Bartosz Kurek.
Czy w przyszłym sezonie zobaczymy naszego atakującego w drużynie narodowej? – Tę decyzję podejmie trener, ktokolwiek nim będzie. Ja jestem do dyspozycji - zakończył.