Cary Fukunaga jest reżyserem najnowszego filmu o agencie 007 "Nie czas umierać". Fukunaga w wywiadzie udzielonym magazynowi "The Hollywood Reporter" przyznał, że chciał uczynić postać Bonda bardziej współczesną. Zdradził też, co sądzi o postaci granej przez Seana Connery'ego.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Jak twierdzi Cary Fukunaga na łamach magazynu "The Hollywood Reporter", jego celem było uwspółcześnienie franczyzy o agencie 007. W tym celu jako jedną ze scenarzystek zatrudnił Phoebe Waller-Bridge ("Fleabag"), znaną z pisania silnych postaci kobiecych.
Najgłośniejszym echem odbiły się jednak słowa reżysera na temat filmów z Jamesem Bondem, w których w rolę agenta jej królewskiej mości wcielał się zmarły prawie rok temu Sean Connery.
Fukunaga przyznał także, że producentka filmu Barbara Broccoli również chciała wprowadzenia podobnych zmian. – Nie możesz z dnia na dzień zmienić postaci Bonda w inną osobę. Ale zdecydowanie możesz zmienić otaczający go świat i sposób, w jaki musi w nim funkcjonować – dodał.
W filmie "Nie czas umierać" po raz ostatni w roli Jamesa Bonda zobaczymy Daniela Craiga. Na ekranie będą mu towarzyszyć takie gwiazdy jak: Rami Malek, Léa Seydoux, Ben Whishaw, Christoph Waltz, Ana de Armas czy Ralph Fiennes.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Albo w "Operacji piorun", albo w "Goldfingerze" jest scena, gdzie Sean Connery właściwie gwałci kobietę. Ona mówi: "Nie, nie nie", a on "Tak, tak, tak". Dzisiaj by to nie przeszło.