Kelechi Iheanacho nie zagra w czwartkowym meczu przeciwko Legii Warszawa. Nigeryjski napastnik... pomylił paszporty.
Kelechi Iheanacho nie zagra w czwartkowym meczu przeciwko Legii Warszawa. Nigeryjski napastnik... pomylił paszporty. Fot. LAURENCE GRIFFITHS/AFP/East News

Piłkarze Legii Warszawa w roli lidera grupy C przystąpią do czwartkowego meczu z Leicester City. Anglicy są faworytem spotkania, choć mają swoje problemy. Chociażby za sprawą braku paszportu, który zatrzymał na granicy ich napastnika. Kelechi Iheanacho nie zagra w Warszawie, ale rywale i tak mają kim straszyć.

REKLAMA
Sprawa Nigeryjczyka jest dosyć nietypowa. Kelechi Iheanacho nie otrzymał zgody na wjazd do Polski, zadecydował brak paszportu. Tym samym goście będą musieli sobie radzić bez piłkarza, który nie był pierwszoplanową postacią ofensywy, ale ciekawą alternatywą w składzie trenera Brendana Rodgersa. Iheanacho w tym sezonie strzelił dwa gole i zaliczył dwie asysty w dziewięciu meczach.
Legia Warszawa też ma swoje problemy. Tym największym wydaje się być brak jednego z liderów drużyny Artura Boruca. Doświadczony bramkarz mistrzów Polski jest kontuzjowany i jego miejsce między słupkami zajmie w czwartek Cezary Miszta.
Trener Czesław Michniewicz musi też znaleźć sposób na uszczelnienie obrony swojej drużyny. Choć w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europy ze Spartakiem Moskwa skończyło się na 1:0, było kilka sytuacji, w których zakotłowało się pod bramką broniącego wówczas Boruca. Co więcej, w ostatnim meczu PKO Ekstraklasy warszawianie stracili na swoim terenie trzy gole, przegrywając 2:3 z Rakowem Częstochowa.
Kwestia narzucenia swojego pomysłu na mecz powinna rozegrać się w drugiej linii. Tam po stronie Anglików zabraknie pauzującego za czerwoną kartkę w meczu z Napoli Wilfreda Ndidiego. Brak doświadczonego Nigeryjczyka, który odpowiedzialny jest za destrukcję ataków przeciwnika, może otworzyć drogę do kreowania sytuacji dla Legii.
Anglicy nawet nie mając swojego podstawowego pomocnika będą jednak wystarczająco groźni. Dlatego warszawianie muszą wykorzystywać sytuacje bramkowe.
Za finalizację powinien być odpowiedzialny Mahir Emreli. Po angielskiej stronie nie pojawi się jeden z ważniejszych piłkarzy defensywny Jonny Evans. To może być kolejna wyrwa, którą Legia może wykorzystać. Plus niezawodni kibice. W Warszawie z pewnością równo z gwizdkiem (start o 18:45) rozpocznie się gorący doping dla miejscowych.
Transmisje z meczu przeprowadzi TVP 2 oraz platforma Viaplay. W drugim meczu grupy C Napoli zmierzy się u siebie ze Spartakiem Moskwa (również od 18:45).
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut