Początek października to start siatkarskiej PlusLigi. Ligi mistrzów świata, w której aż roi się od gwiazd. A to wszystko na wyciągnięcie ręki dla polskiego kibica. Wybraliśmy dziesięć powodów, dla których nie można obok klubowych rozgrywek przejść obojętnie. Od dużych transferów do złotej, polskiej młodzieży.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Biało-czerwoni będąc aktualnymi mistrzami świata, do tego Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle, która jest obrońcą tytułu zwycięzcy Ligi Mistrzów. A jeśli do tego dołożyć jeszcze powracających na trybuny kibiców, zapowiada się najciekawszy sezon od wielu lat.
1. Transfery wewnątrz ligi
O renomie rozgrywek decyduje kilka aspektów. Jednym z nich jest utrzymanie gwiazd. Zawodnicy swoją wysoką wartością sportową podnoszą poziom ligi. Takim przykładem jest Benjamin Toniutti.
Francuski rozgrywający zawitał w PlusLidze przed startem sezonu 2015/16. Uważany za jednego z najlepszych rozgrywających na świecie w Kędzierzynie-Koźlu zdobył m.in. trzy tytuły mistrzowskie (2016, 2017, 2019), tyle samo Pucharów Polski (2017, 2019, 2021), dwa Superpuchary (2019, 2020) i historyczne zwycięstwo w Lidze Mistrzów (2021).
"Totti" od nowego sezonu będzie nadal grał w PlusLidze, ale w Jastrzębskim Węglu. Mistrz olimpijski z Tokio będzie miał za zadanie powtórzyć sukces drużyny ze Śląska i obronić tytuł oraz godnie zastąpić Lukasa Kampę. Niemiecki rozgrywający również został w Polsce, a Jastrzębie Zdrój zamienił na Trefl Gdańsk.
2. Rzeszowskie apetyty
W stolicy Podkarpacia na medal PlusLigi czekają tak długo, jak Toniutti jest w Polsce. Sezon 2015/16 zakończył się srebrnym medalem dla Asseco Resovii, a później było już tylko gorzej. Czwarte, szóste, siódme, trzynaste (!) i piąte miejsce.
W Rzeszowie jest najlepiej w lidze, jeśli chodzi o finanse. Ściągnięto takich siatkarzy jak: Jakub Kochanowski i Paweł Zatorski z Grupy Azoty, Maciej Muzaj i Sam Deroo z ligi rosyjskiej. Do tego utrzymanie wicemistrzów Europy, Słoweńców Klemena Cebulja, dokoptowano Jana Kozamernika, na rozegraniu nadal Fabian Drzyzga. Każdy z tych ruchów musiał swoje kosztować.
Trenerem za to jeden z głównych winowajców... koszmaru reprezentacji Polski, trener kadry Słowenii Alberto Giuliani. Dla którego to drugi sezon w Rzeszowie, po całkiem obiecującym piątym miejscu. Asseco Resovia powinna się liczyć w walce o najwyższe cele.
W Rzeszowie mają jeszcze jeden atut, sportowy talizman. Jakub Bucki, czyli atakujący od zadań specjalnych. Człowiek, który był cichym bohaterem drogi do mistrzostwa w Jastrzębiu Zdroju. Teraz będzie ponownie chciał zasmakować przynajmniej finału PlusLigi.
3. Przypadek Taylora Sandera
Nie wszystkim polskie rozgrywki przypadły jednak do gustu. Po jednym sezonie spędzonym w PGE Skrze Bełchatów z klubem rozstał się Taylor Sander. Amerykanin w Polsce wrócił do zdrowia po długiej rehabilitacji, zaczął grać po kilku miesiącach, po czym ponownie doznał kontuzji.
Siatkarz reprezentacji USA dźwignął się jednak zdrowotnie, wracając na boisko już w narodowych barwach, grając m.in. w Lidze Narodów oraz na igrzyskach w Tokio. W tym czasie zmienił również zdanie co do powrotu do Polski, o czym informowaliśmy naTemat.
Bełchatowski klub poinformował o rozstaniu na kilkadziesiąt godzin przed startem rozgrywek, kontraktując Dicka Kooya. Jednak zachowanie Amerykanina pozostaje poniżej krytyki. Prawdopodobnie Sander obierze kierunek na ligę rosyjską.
Bez atmosfery skandalu, ale dużym osłabieniem można określić przenosiny Ronalda Jimeneza z Cuprum Lubin do ligi koreańskiej. Również na ostatniej prostej przed startem PlusLigi. Z gry w Jastrzębskim Węglu na rzecz rosyjskiego kierunku zrezygnował za to Słoweniec Tine Urnaut. Powody nagłych zmian decyzji, rozwiązywania kontraktów, są bardzo pragmatyczne.
Najczęściej zapisane w bezpiecznym miejscu, zaraz obok numeru konta bankowego siatkarzy.
4. Trudne losy Warszawy
Jedną z pewniejszych rzeczy w PlusLidze jest kolejna zmiana nazwy klubu ze stolicy przed rozpoczynającym się sezonem. Siatkarze z Warszawy od 2016 roku występowali jako: Onico AZS Politechnika Warszawska, Onico Warszawa, Projekt Warszawa, Verva Warszawa Orlen Paliwa i teraz, ponownie jako Projekt W-wa.
Warszawska siatkówka ma piękne tradycje. AZS AWF i Legię na podium w tabeli wszechczasów pod względem zdobytych medali mistrzostw Polski przedziela tylko PGE Skra. A w najlepszej dziesiątce jest jeszcze warszawski AZS. Za czasów Onico do stolicy można było ściągnąć nawet Bartosza Kurka.
"Kuraś" ostatecznie po sezonie wybrał Japonię, a historia toczyła się dalej.
W Warszawie nawet brązowy medal z tego roku nie był wystarczającym wabikiem, żeby Orlen nadal widniał w nazwie klubu. Pozostaje "Projekt", z Andreą Anastasim na ławce i m.in. Piotrem Nowakowskim czy Bartoszem Kwolkiem w składzie.
5. Przyszłość polsko-ukraińska
Plotkowano od kilku sezonów, aż wreszcie wydaje się, że od odsłony 2022/23 PlusLiga zostanie otwarta na zespół spoza Polski. Mowa o Barkom Kazhany Lwów, który ma dołączyć do rywalizacji o siatkarskie mistrzostwo innego kraju.
Co ciekawe, drużyna ze Lwowa ma w swoim dorobku złoto MP, z 1939 roku, czyli kiedy miasto znajdowało się w polskich granicach. Najlepsi okazali się wówczas siatkarze lwowskiego Sokoła.
Barkom Kazhany rozegrał już kilka sparingów z polskimi drużynami tego lata. Grę w lidze ukraińskiej wybrał m.in. Artur Szalpuk. Mistrz świata z 2018 roku występuje w klubie Epicentr-Podolany Horodok, gdzie trenerem jest Mariusz Sordyl. Widać, że za wschodnią granicą zaczęło się dziać.
6. Mocny beniaminek
Zanim drużyna ze Lwowa za rok dołączy do PlusLigi, nowym klubem na mapie jest LUK Politechnika Lublin. Beniaminek, który przebojem pokonał kolejne szczeble w drodze do PlusLigi.
Klub powstał w 2013 roku.
Po ośmiu latach w stolicy województwa lubelskiego kibice mogą się cieszyć z miejsca wśród najlepszych w męskiej siatkówce. Beniaminek ma za sobą silnego sponsora, firmę LUK (branża nieruchomości), która daje odpowiednią stabilizację.
To pozwala przystępować do PlusLigi, mając w składzie solidnych graczy takich jak Bartosz Filipiak, Wojciech Włodarczyk, Grzegorz Pająk, czy Milan Katić.
A dla Lublina sporym wyróżnieniem jest też wybór przez siatkarskie władze miasta na gospodarza meczów o Superpuchar Polski, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. W hali Globus spotkania o pierwsze trofeum odbędą się już 20 października.
7. Zawierciańska armia na medal
Nie tylko w Rzeszowie, Bełchatowie, Kędzierzynie-Koźlu, czy Jastrzębiu Zdroju - mają apetyty na medale. Mocna drużyna została zbudowana w Zawierciu. Konsekwentnie, krok po kroku Aluron CMC Warta chce sięgnąć po duży sukces.
Do Śląskiego klubu ściągnięto Urosa Kovacevicia. Lidera reprezentacji Serbii, niedawnego mistrza Europy, który co prawda przegrał w finale pocieszenia z Polakami, ale to gracz światowego formatu.
Do PlusLigi powrócił też Facundo Conte. Argentyńczyk w przeciwieństwie do Serba sięgnął po brązowy medal, tylko na igrzyskach w Tokio. Przyjmujący wrócił do Polski, gdzie wcześniej występował w Bełchatowie. Teraz będzie chciał zdobyć coś dużego dla Zawiercia.
Dokładając do tego transfery Dawida Konarskiego, wielokrotnego reprezentanta Polski, czy Miguela Tavaresa - bardzo solidnego rozgrywającego - Warta może być zespołem, który namiesza w układzie sił PlusLigi. Kibice krajowych rozgrywek mogą zacierać ręce.
8. Legendy, grające i trenujące
Szczególny układ gwiazd mają w Treflu Gdańsk. Trenerem zespołu jest Michał Winiarski, kapitan złotej drużyny z MŚ 2014. Robiący coraz większe postępy w roli szkoleniowca. Za to na boisku "Winiar" może liczyć na wsparcie ze strony swojego boiskowego kolegi (również mistrza świata 2014), Mariusza Wlazłego.
Trefl to zespół, który jest pół kroku za najmocniejszymi w PlusLidze, ale z pewnością nie można ich lekceważyć. Tym bardziej że Winiarski nieprzypadkowo znajduje się w ścisłym gronie kandydatów do przejęcia sterów w reprezentacji Polski po odejściu Vitala Heynena.
Nawet jeśli nie w roli pierwszego trenera, dla 38-letniego szkoleniowca to duże wyróżnienie. Ale i odpowiedzialność. "Winiar" będzie musiał udowodnić w PlusLidze, że jego zespół ponownie stać na walkę z najlepszymi (czyt. bogatszymi).
9. Perełka z Suwalszczyzny
Od 2019 roku Ślepsk Malow Suwałki stawia coraz pewniejsze kroki w PlusLidze. Najzimniejsze miejsce w Polsce? Nie pod względem kibiców siatkówki. Na Suwalszczyźnie zbudowano klub, który konsekwentnie realizuje swoje cele.
Na jego czele stoi Wojciech Winnik. Prezes, który jeszcze jako siatkarz, awansował ze Ślepskiem do krajowej elity. To też symbol pracy, jaka została wykonana, żeby z pierwszoligowca bez dużego obiektu, stać się drużyną, która ma nową halę i warunki dla najlepszych siatkarzy.
A dodatkowo, jednego z najlepszych trenerów z Polski ostatnich dwóch dekad. Andrzej Kowal na pewno spróbuje poprawić siódme miejsce z poprzedniego sezonu swojej drużyny. Choć zadanie będzie trudne.
10. Mistrzowskie zaplecze
PlusLiga to również młodzi siatkarze, którzy mają stanowić o przyszłości polskiej siatkówki. Złoci medaliści MŚ U-19 będą występować w pierwszej lidze, grając dla SMS Spała.
Kilku z nich z pewnością dostanie jednak swoją szansę do zaistnienia w PlusLidze. Postaci takie jak Tytus Nowik czy Kamil Szymendera, już niedługo powinni zameldować się w krajowej elicie.
A kolejny sukces młodzieżowej reprezentacji Polski tylko potwierdza, że siłą klubowych rozgrywek są nie tylko zagraniczne, ale i polskie, ligowe gwiazdy.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut