Przedziwna sytuacja ma miejsce w przypadku powrotu do siatkarskiej PGE Skry Bełchatów jej gwiazdy. Taylor Sander nie przygotowuje się z bełchatowską drużyną, co więcej, zniknął na kilkanaście dni, nie kontaktując się ze swoim pracodawcą. Pojawiło się jednak zdjęcie Amerykanina, który... oddaje się surfingowi.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Burzliwe są losy Taylora Sandera z PlusLigą. Amerykański przyjmujący, który w poprzednim sezonie został siatkarzem PGE Skry Bełchatów, od początku pobytu w Polsce... wracał do zdrowia po kontuzji.
Kiedy się już wyleczył, pokazał swoje duże umiejętności na ligowych parkietach. Cóż jednak z tego, skoro w decydującej fazie rozgrywek (play-off) reprezentant USA ponownie - nieszczęśliwie, ale jednak - znalazł się na liście kontuzjowanych. Kończąc sezon już poza składem bełchatowskiego klubu.
Bełchatowianie najwyraźniej liczyli i liczą, że to nie koniec przygody Sandera z PGE Skrą. Amerykanin, który zaliczył kiepskie igrzyska olimpijskie w Tokio (USA odpadło po rozgrywkach grupowych), nie rozpoczął jednak przygotowań z drużyną.
Co gorsza, w klubie - na czele z prezesem Konradem Piechockim - nie otrzymano żadnej wiążącej informacji, co dalej ze współpracą na linii Sander-PGE Skra.
Pojawiły się jedynie plotki, że nowym miejscem pracy Amerykanina może być Zenit Kazań. PGE Skra na treningi zaprosiła za to 34-letniego Dicka Kooya. Holenderski przyjmujący ma, cytując za oficjalną stroną klubu: "jedynie trenować w drużynie PGE Skry przy nieobecności reprezentantów Polski, Serbii, Stanów Zjednoczonych i Iranu".
Sander jednak "przemówił" na swoim Instagramie. Jasno deklarując, że raczej wpław do Bełchatowa się nie wybiera, co zresztą wytknęło kilku kibiców w komentarzach do zdjęcia.
Amerykanin jest w Kalifornii i regeneruje się przed nowym sezonem. Wygląda na to, że w PlusLidze tego klasowego przyjmującego już nie zobaczymy...
A zupełnie osobną kwestią, pozasportową, jest styl, w jakim doszło do "pożegnania" z Bełchatowem. O ile takiego określenia można w tym wypadku użyć.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut