
Reklama.
Sebastian Świderski kilkanaście dni temu został wybrany na nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Głośna walka o władzę była też okazją do prześwietlenia jednogłośnie wybranego szefa, który przed laty był jednym z liderów reprezentacji Polski. Świderski tworzył duet przyjmujących najczęściej z Dawidem Murkiem.
Jeden jest dzisiaj szefem PZPS, drugi dowodzi za to wrocławską, żeńską siatkówką. Trener Murek długo odżegnywał się od przejęcia zespołu, w którym jedną z zawodniczek jest jego córka, Natalia. Zasłużony reprezentant we Wrocławiu pojawił się jako asystent pierwszego wówczas szkoleniowca, Wojciecha Kurczyńskiego.
Trener na dorobku
Jak to jednak bywa w życiu trenera, po kiepskich wynikach osiąganych przez drużynę rozstano się z "jedynką" i postawiono na tego drugiego w hierarchii sztabu. Murek długo nie chciał się zgodzić, zasłaniając się m.in. niewielkim doświadczeniem w pracy z kobietami. Siatkówka męska a żeńska – to jednak dwa różne światy.Pod koniec grudnia 2020 roku obie strony się jednak dogadały i Murek przejął #VolleyWrocław. Jak sam jednak przyznaje, jest jeszcze sporo rzeczy, których powinien się nauczyć. Jednego nie można jednak trenerowi Murkowi odebrać: serca do siatkówki. Co widać chociażby poprzez to, jak przeżywa grę swoich podopiecznych.
– Na pewno nadal się uczę. To nie jest tak, że już wiem co jest grane i jestem perfekcyjny. Sądzę, że jeszcze dużo czasu upłynie zanim będę mógł z przekonaniem stwierdzić, że w pełni opanowałem temat żeńskiej siatkówki – powiedział naTemat Murek.
We Wrocławiu wierzą jednak, że doświadczenie boiskowe i dobry kontakt z siatkarkami sprawi, że zespół zagra o coś więcej, niż tylko utrzymanie w TAURON Lidze.
– Siły w poszczególnych zespołach są bardzo porozkładane. Dzięki temu zapowiada się ciekawa rywalizacja, w której nie jesteśmy na straconej pozycji. Wspominałam, że celujemy w play–off. Ale równie dobrze może to być pierwsza szóstka – zapowiedziała Natalia Murek w rozmowie z naTemat.
Szaleństwo metodą?
Pani kapitan wrocławskiej drużyny w dolnośląskiej stolicy gra od 2017 roku. Zaczynała jeszcze kiedy tata występował m.in. na parkietach PlusLigi. Po przenosinach do Wrocławia Natalia przyznawała, że miejsce w zespole – wówczas Impela – jest dla niej spełnieniem marzeń z dzieciństwa. I nie żartowała.Murek jest bardzo żywiołowa i ma w sobie więcej szaleństwa niż ojciec. Pozytywnie zakręcona na boisku i poza nim daje mnóstwo energii swoim koleżankom z drużyny. Czerpie też sporo od kibiców na trybunach, którzy powracają po przymusowej przerwie związanej z pandemią COVID-19.
– Uważam, że będę w stanie dać z siebie sto procent więcej. Przy pustych trybunach mecze wyglądały jak typowo sparingowe. Ja jestem taką zawodniczką, że mnie atmosfera mocno nakręca i kibice potrafią ponieść – przyznała kapitan #VolleyWrocław.
Dawniej współlokatorzy
Co ciekawe, po przeprowadzce do Wrocławia trenera Murka początkowo układ mieszkaniowy był jasny: tata mieszkał z córką. W domu nie było jednak rozmów o siatkówce do późnych godzin nocnych.Dzisiaj funkcjonuje już rozdzielność mieszkaniowa, córka układa swoje życie i za rok będzie już nosiła inne nazwisko. Również siatkarskie, bo wybrankiem serca został Mateusz Paszkowski, znany bardziej z plażowej wersji siatkówki, ale w przeszłości również siatkarz halowy m.in. w Gwardii Wrocław.
Natalia to również była reprezentantka Polski, która w ostatnich latach wypadła jednak z orbity zainteresowań selekcjonera kadry. Konkurencja na pozycji przyjmującej jest spora, ale Murek ma na pewno potencjał, żeby dobijać się do najważniejszej drużyny w kraju, o ile będzie grać solidnie w klubie o cele wyższe niż utrzymanie.
– Na pewno jestem otwarta na temat reprezentacji Polski i robię wszystko, żeby ponownie się w niej znaleźć. Konkurencja jest jednak duża. Najwyraźniej muszę jeszcze trochę popracować, żeby znaleźć w niej swoje miejsce. Czasami tak to już jest, że nie wszystko jest zależne od nas samych – przyznała przyjmująca #VolleyWrocław.
Jaki ojciec, taka...
Po przejęciu wrocławskiej drużyny przez Dawida Murka można było odnieść wrażenie, że jednym z celów będzie przekonanie, że układ ojciec–córka nie oznacza, że Natalia będzie mogła liczyć na specjalne względy. Wręcz przeciwnie.Tę równowagę najwyraźniej udało się osiągnąć. Coraz mniej jest rozmów dotyczących tej kwestii, a więcej dywagacji, czy Murek trener osiągnie dobry wynik, a kapitan #VolleyWrocław pomoże na boisku, dźwigając sportowo drużynę do góry.
– W tej pracy trzeba być nie tylko trenerem, ale i psychologiem. Trzeba skoncentrować się na tym, co mówisz, podejść indywidualnie do każdej zawodniczki. Tu na pewno jest spore pole do popisu dla trenera – stwierdził szkoleniowiec Murek.
To wymowne, że choć mający na swoim koncie 277 oficjalnych występów w reprezentacji seniorów siatkarz, praktycznie na nowo uczy się swojej dyscypliny. Przy tej drodze pomóc może jednak nie kto inny, jak własna córka. Ciężar nazwiska wiszący nad głową Natalii i obawy, że ojciec będzie o "hamulcowym" jej sportowego rozwoju, można przekuć w coś bardzo pozytywnego.
We Wrocławiu najwyraźniej zdają sobie z tego sprawę, stawiając zarówno na swoją siatkarkę, jak i raczkującego trenera. A dodatkowo taka rodzinna historia powoduje, że jest to przypadek, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
Czytaj także: