Dawid Murek to jedna z legend polskiej siatkówki. Ponad 250 meczów w reprezentacji Polski, multimedalista klubowej siatkówki, od końca 2020 roku przeciera szlaki jako trener żeńskiej drużyny. W #VolleyWrocław Murek jest trenerem, a kapitanem jego córka, Natalia.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Sebastian Świderski kilkanaście dni temu został wybrany na nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Głośna walka o władzę była też okazją do prześwietlenia jednogłośnie wybranego szefa, który przed laty był jednym z liderów reprezentacji Polski. Świderski tworzył duet przyjmujących najczęściej z Dawidem Murkiem.
Jeden jest dzisiaj szefem PZPS, drugi dowodzi za to wrocławską, żeńską siatkówką. Trener Murek długo odżegnywał się od przejęcia zespołu, w którym jedną z zawodniczek jest jego córka, Natalia. Zasłużony reprezentant we Wrocławiu pojawił się jako asystent pierwszego wówczas szkoleniowca, Wojciecha Kurczyńskiego.
Trener na dorobku
Jak to jednak bywa w życiu trenera, po kiepskich wynikach osiąganych przez drużynę rozstano się z "jedynką" i postawiono na tego drugiego w hierarchii sztabu. Murek długo nie chciał się zgodzić, zasłaniając się m.in. niewielkim doświadczeniem w pracy z kobietami. Siatkówka męska a żeńska – to jednak dwa różne światy.
Pod koniec grudnia 2020 roku obie strony się jednak dogadały i Murek przejął #VolleyWrocław. Jak sam jednak przyznaje, jest jeszcze sporo rzeczy, których powinien się nauczyć. Jednego nie można jednak trenerowi Murkowi odebrać: serca do siatkówki. Co widać chociażby poprzez to, jak przeżywa grę swoich podopiecznych.
– Na pewno nadal się uczę. To nie jest tak, że już wiem co jest grane i jestem perfekcyjny. Sądzę, że jeszcze dużo czasu upłynie zanim będę mógł z przekonaniem stwierdzić, że w pełni opanowałem temat żeńskiej siatkówki – powiedział naTemat Murek.
We Wrocławiu wierzą jednak, że doświadczenie boiskowe i dobry kontakt z siatkarkami sprawi, że zespół zagra o coś więcej, niż tylko utrzymanie w TAURON Lidze.
– Siły w poszczególnych zespołach są bardzo porozkładane. Dzięki temu zapowiada się ciekawa rywalizacja, w której nie jesteśmy na straconej pozycji. Wspominałam, że celujemy w play–off. Ale równie dobrze może to być pierwsza szóstka – zapowiedziała Natalia Murek w rozmowie z naTemat.
Szaleństwo metodą?
Pani kapitan wrocławskiej drużyny w dolnośląskiej stolicy gra od 2017 roku. Zaczynała jeszcze kiedy tata występował m.in. na parkietach PlusLigi. Po przenosinach do Wrocławia Natalia przyznawała, że miejsce w zespole – wówczas Impela – jest dla niej spełnieniem marzeń z dzieciństwa. I nie żartowała.
Murek jest bardzo żywiołowa i ma w sobie więcej szaleństwa niż ojciec. Pozytywnie zakręcona na boisku i poza nim daje mnóstwo energii swoim koleżankom z drużyny. Czerpie też sporo od kibiców na trybunach, którzy powracają po przymusowej przerwie związanej z pandemią COVID-19.
– Uważam, że będę w stanie dać z siebie sto procent więcej. Przy pustych trybunach mecze wyglądały jak typowo sparingowe. Ja jestem taką zawodniczką, że mnie atmosfera mocno nakręca i kibice potrafią ponieść – przyznała kapitan #VolleyWrocław.
Dawniej współlokatorzy
Co ciekawe, po przeprowadzce do Wrocławia trenera Murka początkowo układ mieszkaniowy był jasny: tata mieszkał z córką. W domu nie było jednak rozmów o siatkówce do późnych godzin nocnych.
Dzisiaj funkcjonuje już rozdzielność mieszkaniowa, córka układa swoje życie i za rok będzie już nosiła inne nazwisko. Również siatkarskie, bo wybrankiem serca został Mateusz Paszkowski, znany bardziej z plażowej wersji siatkówki, ale w przeszłości również siatkarz halowy m.in. w Gwardii Wrocław.
Natalia to również była reprezentantka Polski, która w ostatnich latach wypadła jednak z orbity zainteresowań selekcjonera kadry. Konkurencja na pozycji przyjmującej jest spora, ale Murek ma na pewno potencjał, żeby dobijać się do najważniejszej drużyny w kraju, o ile będzie grać solidnie w klubie o cele wyższe niż utrzymanie.
– Na pewno jestem otwarta na temat reprezentacji Polski i robię wszystko, żeby ponownie się w niej znaleźć. Konkurencja jest jednak duża. Najwyraźniej muszę jeszcze trochę popracować, żeby znaleźć w niej swoje miejsce. Czasami tak to już jest, że nie wszystko jest zależne od nas samych – przyznała przyjmująca #VolleyWrocław.
Jaki ojciec, taka...
Po przejęciu wrocławskiej drużyny przez Dawida Murka można było odnieść wrażenie, że jednym z celów będzie przekonanie, że układ ojciec–córka nie oznacza, że Natalia będzie mogła liczyć na specjalne względy. Wręcz przeciwnie.
Tę równowagę najwyraźniej udało się osiągnąć. Coraz mniej jest rozmów dotyczących tej kwestii, a więcej dywagacji, czy Murek trener osiągnie dobry wynik, a kapitan #VolleyWrocław pomoże na boisku, dźwigając sportowo drużynę do góry.
– W tej pracy trzeba być nie tylko trenerem, ale i psychologiem. Trzeba skoncentrować się na tym, co mówisz, podejść indywidualnie do każdej zawodniczki. Tu na pewno jest spore pole do popisu dla trenera – stwierdził szkoleniowiec Murek.
To wymowne, że choć mający na swoim koncie 277 oficjalnych występów w reprezentacji seniorów siatkarz, praktycznie na nowo uczy się swojej dyscypliny. Przy tej drodze pomóc może jednak nie kto inny, jak własna córka. Ciężar nazwiska wiszący nad głową Natalii i obawy, że ojciec będzie o "hamulcowym" jej sportowego rozwoju, można przekuć w coś bardzo pozytywnego.
We Wrocławiu najwyraźniej zdają sobie z tego sprawę, stawiając zarówno na swoją siatkarkę, jak i raczkującego trenera. A dodatkowo taka rodzinna historia powoduje, że jest to przypadek, obok którego nie sposób przejść obojętnie.