
Tragedia w Lublinie wstrząsnęła Polską, dziś wiele osób zastanawia się, czy można była temu zapobiec. Dużo może wyjaśnić tajemniczy list zostawiony na furtce domu, w którym Paulina N. zabiła troje swoich dzieci.
REKLAMA
"Tym razem nawet twoja wielka miłość do dzieci Paulino nie wygrała z chorobą, bo walka była nierówna" - napisał ktoś w liście, który został powieszony na furtce domu, w którym doszło do tragedii.
Matka zabiła troje dzieci
Paulina N. 30 września udusiła troje swoich dzieci. Kiedy matka kobiety przyszła z wizytą do córki odkryła zwłoki trójki wnucząt - 4-letniego chłopca i dziewczynek w wieku 2 lat oraz 9 miesięcy. Z pierwszych doniesień wynikało, że miejsce znane było policji i opiece społecznej, a matka dzieci mogła mieć problem z narkotykami.Paulina N. została aresztowana, przyznała się do uduszenia dzieci. Podczas zatrzymania była trzeźwa, pobrano jej krew, aby sprawdzić, czy była pod wpływem środków odurzających.
Co było napisane w liście?
Nowe światło na sprawę rzuca tajemniczy list zawieszony na furtce w domu, w którym doszło do zabójstwa.Na kartce możemy przeczytać: "Kocham te dni spędzone w rodzinie z dziećmi", "Kochane anioły na całym świecie zróbcie, co tylko możecie i chrońcie moje dzieci. Niech teraz chronią ciebie w walce z chorobą Paulinko"
"Miłość matki nie zaginie i to chyba jedyna miłość, która będzie na zawsze. Co by się nie stało"– napisano dalej.
Na koniec dodano: "Tym razem nawet twoja wielka miłość do dzieci Paulino nie wygrała z chorobą, bo walka była nierówna".
Znaleziony list może potwierdzać, ze kobieta miała problemy ze zdrowiem psychicznym. Na razie nie wiadomo, kto jest autorem listu. Sprawę zajęli się biegli.
Czytaj także:Sprawę dla Onetu skomentowała Marta Rutkowska, psycholog z Powiatowego Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Zielonce, która na co dzień ma do czynienia z podobnymi sprawami. Psycholog wyjaśniła, że takie historie się zdarzają i często nie ma możliwości, by móc przewidzieć tragedię.
– Nie wiemy, czy ta kobieta była chora, czy się leczyła, czy była pod stałą opieką psychiatry, psychologa, czy brała jakieś leki? Nie ma przecież powodów, by osoba chora psychicznie, która dobrze funkcjonuje, nie mogła być matką i nie mogła zajmować się dziećmi. Trzeba jednak pamiętać, że osoby cierpiące na różne zaburzenia nie mają wglądu w swój stan, nie mają świadomości, że coś złego z nimi się dzieje – mówiła psycholog.
Rutkowska dodała: – Rozpoznanie objawów prodromalnych, czyli zapowiadających nasilenie choroby jest niezwykle trudne. Jest też pytanie, na które nie znamy odpowiedzi, na ile bliscy mogli coś przeczuwać, czy na przykład wiedzieli, że dana osoba się nie leczy i niczego nie zrobili. Wtedy możemy mówić o pewnej współodpowiedzialności