Edyta Pazura dosadnie oceniła polski system edukacji. "Tragedia zbliża się wielkimi krokami"
redakcja naTemat
08 października 2021, 12:00·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 października 2021, 12:00
Edyta Pazura w najnowszym poście w mediach społecznościowych w ostrych słowach krytykuje system oświaty w Polsce. "Tragedia zbliża się wielkimi krokami" – stwierdziła celebrytka.
Reklama.
Na początku swojej publikacji Edyta Pazura odniosła się do awarii Facebooka, która miała miejsce kilka dni temu. Przypomnijmy, że wielu użytkowników serwisów społecznościowych Facebook, WhatsApp i Instagram nie mogło uzyskać do nich dostępu. Po sześciu godzinach problem naprawiono. Potem firma poinformowała, że przyczyną była "błędna zmiana konfiguracji".
"Padł FB i Instagram, a ja czekam, aż padnie to…Nasz system edukacji, w którym są sfrustrowane dzieci, sfrustrowani nauczyciele i jeszcze bardziej sfrustrowani rodzice" – czytamy we wpisie Pazury.
Kobieta twierdzi, że jeśli nic się nie zmieni w tej kwestii, to dojdzie do "tragedii". "Brakuje już psychologów, a niektórzy rodzice zamiast wspierać dziecko w ciężkich chwilach, na oceny poniżej 4 reagują histerią i wzywają nadzwyczajny, rodzinny szczyt G8, aby udzielić dziecku korepetycji".
"Kolejni ministrowie, którzy nie widzą, jak topi się góra lodowa i nadal zajmują się cnotami niewieścimi, odbieraniem funduszy na telefon zaufania itp. Ciekawa jestem, ile przed nami tragedii, aby w końcu ktoś się obudził" – napisała dosadnie żona Cezarego Pazury.
"I żeby była jasność, tutaj nie ma tych lepszych i gorszych. Tutaj nie ma tych, co są w lepszej sytuacji czy w gorszej… To zamknięte koło: dziecko, rodzic, nauczyciele. Wszystkie te trzy podmioty są wierzchołkami trójkąta, w środku którego znajduje się jeden, wielki bajzel" – podsumowała.
Wielu internautów zgodziło się z jej opinią. Pod postem inni rodzice, a także nauczyciele dzieli się swoimi odczuciami. "Mój syn ósmoklasista...mądry chłopak ma dość. (...) Nauka kosztem zdrowia i rozwijania pasji. Współczuję wszystkim uczniom i rodzicom, i nauczycielom", "Jestem nauczycielem i w pełni panią popieram" – pisali.
"Mam córę w 7 klasie i ilość materiału mnie przeraża. Codziennie kartkówki, sprawdziany lub odpytywania. Dopiero październik, a dziecko mi mówi, że jest zmęczone i nie chce chodzić do szkoły" – dodała inna użytkowniczka Instagrama.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Czytaj także:
Reklama.
Edyta Pazura
A prawda jest taka, że jeżeli pół klasy dostaje 1, to oznacza, że rolą nauczyciela jest nadrobić z dzieciakami materiał. Problem polega na tym, że nauczyciele mają związane ręce, bo muszą pędzić z materiałem szybciej niż Struś Pędziwiatr i Kojot w jednym. Z materiałem, który w dużej mierze mógłby być przerabiany w klasach profilowanych, a nie 4, 5, 6 czy 7 podstawówki