
O co chodzi w konflikcie o Turów?
W marcu 2020 roku, polski rząd przedłużył koncesję na wydobycie węgla brunatnego w Turowie na kolejne sześć lat. Polska strona też ma w planach rozbudowę kopalni i kontynuowanie wydobycia węgla do 2044 roku. Plany Polski nie spodobały się Czechom. Szczególnie tym, mieszkającym w okolicy kopali, którzy już odczuwają skutki jej eksploatacji. Powstała nawet czeska organizacja "Stop Turów". Na jej stronie wypisano skutki oddziaływania kopalni na mieszkańców i zagrożenia płynące z przedłużenia wydobycia na tym terenie węgla brunatnego:Polsko-czeski konflikt?
Mimo wyroku TSUE i licznika odmierzającego kolejne miliony euro kary, wydobycie węgla trwa. Politycy próbują dojść do porozumienia, minister ds. klimatu Michał Kurtyka prowadzi rozmowy ze swoim czeskich odpowiednikiem.To była raczej sytuacja incydentalna i nie wyciągałbym generalnych wniosków co do nastrojów mieszkańców południowo-zachodniej części województwa dolnośląskiego. Mówimy o właścicielu jednego lokalu i to w dodatku właścicielu, który pełni zawodową funkcję w kopalni bądź elektrowni w Turowie.
Gdzie trafią pieniądze?
W rozmowie z naTemat Jakub Medek przekonuje, że mieszkańcy Czech nie żyją sprawą Turowa. Licznik odmierza kolejne miliony, ale jak podkreśla ekspert, nie trafią one przecież do mieszkańców tych terenów, lecz do Unii Europejskiej.Jak Czesi postrzegają ten konflikt?
– Ten konflikt w Czechach jest kwestią marginalną. Nie jest to kwestia pierwszorzędna. Trudno szukać informacji bardziej rozszerzonych ani badań sondażowych. To jest zdecydowanie temat lokalny. Nie zajmuje opinii publicznej ani polityków – mówi nam Medek.Przeanalizowane przez nas dane potwierdzają, że spór o kopalnię Turów w przeciągu ostatnich kilku miesięcy stał się niezwykle medialnym tematem. Każdy obywatel Polski w wieku powyżej 15 lat mógł spotkać się z informacjami o kopalni Turów w telewizji, radiu, prasie oraz portalach internetowych nawet 72 razy, a w mediach społecznościowych minimum raz. W Republice Czeskiej natomiast kolejno 58 razy w mediach tradycyjnych i 6 razy w kanałach społecznościowych. Biorąc pod uwagę liczbę ludności danych krajów, są to naprawdę imponujące wyniki.
Jakie nagłówki pojawiały się w czeskiej prasie?
W czeskich mediach skupiono się przede wszystkim na wyroku TSUE i postawie Polski wobec niego. Podkreślano, że nasz rząd odmawia wykonania wyroku i wskazano na pogarszające się relacje Polski z Unią Europejską. W artykule "Spór o Turów jako krok w kierunku polexitu? Warszawa nie chce podporządkować się Unii nawet po grzywnie za wydobycie" Tomáš Brolik pisze:Polski rząd nadal odmawia wykonania wyroku. W związku z tym zamierza go zignorować, jak powiedział premier Mateusz Morawiecki. Według niego zamknięcie Turowa zagroziłoby bezpieczeństwu energetycznemu kraju, czego jego rząd nie zamierza robić. Jeden z wyższych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości był jeszcze ostrzejszy: nazwał decyzję przesadną, wręcz rabunkową, a także wskazał, że Polska nie zapłaci. Nie jest to wykluczone, ale też nie jest prawdopodobne. Takie ignorowanie prawa UE nie ma precedensu.
Rząd i opozycja błędnie zgadzają się, że sprawa Turowa jest dla Czech fundamentalna. Rząd chce jednak wzbudzić emocje nacjonalistyczne, a opozycja chce podkreślić dyplomatyczne fiasko rządu.
"Ręce precz od Turowa"
W przeanalizowanych przez Instytut Monitorowania Mediów artykułach można znaleźć liczne nagłówki w czeskiej prasie drukowanej, które odnoszą się do sporu o kopalnię – wśród nich m.in.:Spór o Turów a relacje polsko-czeskie
Zdaniem czeskiego dziennikarza ofiarami tego sporu będą zwykli ludzie po obu stronach granicy. “Trujący Mordor zwany Turowem będzie nadal pluł kurzem i hałasem, dopóki węgiel będzie tak ważnym surowcem, że nie zastąpi go nic innego” – napisał.Te sprawy należy zostawić w rękach władz lokalnych, bo to jest sprawa lokalna i na tym poziomie zostanie rozwiązana. Nie wydaje mi się, że wpłynęło na długofalowe pogorszenie stosunków transgranicznych. To problem generowany przez władze w Warszawie. Tu jest spór jednostronny. To jest spór, który wywołała, powoduje i utrzymuje Warszawa. I nikt poza nią.