Eliza Michalik: Kaczyński zechce pożreć Bąkiewicza, ale może się nim udławić [FELIETON]
Eliza Michalik
16 października 2021, 19:10·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 października 2021, 19:10
Wsparcie dla Roberta Bąkiewicza, to nie jest wsparcie ze strony Piotra Glińskiego, wicepremiera polskiego rządu i ministra kultury, bo takie można było odnieść wrażenie czytając ostatnio nagłówki. "Gliński wspiera Bąkiewicza", "Nadzorowany przez Glińskiego Fundusz Patriotyczny” daje kasę organizacjom Bąkiewicza" - to brzmi efektownie i oczywiście jest prawdziwe, ale i spłyca temat i nie oddaje skali tego, co się naprawdę dzieje.
Reklama.
Bo tak naprawdę Roberta Bąkiewicza, szefa i lidera kilku radykalnych narodowych organizacji wspiera całe państwo polskie – tak należy rozumieć wielomilionowe dotacje przyznane jego trzem stowarzyszeniom.
Zresztą, samo słowo "wspiera" nie jest określeniem adekwatnym, bo państwo polskie go nie tyle wspiera, co swoimi działaniami i pieniędzmi wręcz faworyzuje i promuje, buduje jego potęgę, kładąc podwaliny pod coś skrajnie niebezpiecznego, zagrażającego Polsce, jej obywatelom i pozycji w Unii Europejskiej: przemocowy, faszyzujący nacjonalizm, który już niedługo nie będzie marginesem i incydentalnym wsparciem dla PiS, ale realnie liczącą się w Polsce siłą polityczną.
I ten faszyzujący, brunatny nacjonalizm, podobnie jak wyprowadzanie nas z Unii Europejskiej, już się konstytuuje, już ma miejsce, tylko – znowu, tak jak w przypadku polexitu – buduje swoją potęgę niepostrzeżenie, nie zwracając zazwyczaj (poza incydentami) uwagi opinii publicznej.
O kilku milionach złotych przyznanych Bąkiewiczowi, między innymi na budowę siedziby jednej z jego organizacji, obywatele dowiedzieli się właśnie tak, przez przypadek, ta wiedza jest efektem ubocznym prób zakłócenia niedawnej demonstracji przeciwników polexitu na Placu Zamkowym.
A wcześniej budowanie pozycji Bąkiewicza przez instytucje państwa, wpływowych polityków PiS i nasze, podatników pieniądze odbywało się na ogół po cichu.
Na tyle, żeby posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba, wykonujący gigantyczną i ważną pracę przy tropieniu powiązań finansowych rządu i Bąkiewicza mogli mówić, jak ostatnio w moim programie w Onecie, że kiedy występują o dokumenty i sprawozdania finansowe do Funduszu Patriotycznego czy Narodowego Instytutu Wolności, to nie spotykają się z paniką czy niezadowoleniem urzędników, tylko ze szczerym zdziwieniem – że w ogóle ktoś się tym tematem interesuje.
Owszem, nikt posłom opozycji pracy nie ułatwia, przeciwnie, spotykają ich liczne utrudnienia i niedogodności, spowolnienia, ale są na razie jedynymi, którzy systematycznie i na poważnie badają ten temat.
I w tej ogólnej ciszy (a przynajmniej ciszy do niedawna), Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, Straż Narodowa i Stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości awansuje do pierwszej ligi, po to, by już za moment stać się politycznym narzędziem bardzo skutecznym i skrajnie groźnym.
Cele ogromnych dotacji państwowych dla stowarzyszeń Bąkiewicza są trzy, z grubsza takie same, jak niegdyś w przypadku przedsięwzięć Rydzyka: tworzenie organizacji, która zrobi za PiS najbrudniejszą polityczną robotę, stworzenie systemowych, społecznych podwalin pod długie rządy prawicy i przejęcie jak największej części elektoratu Konfederacji. Stąd zresztą zaniepokojenie tej ostatniej: jej politycy wiedzą, że rozpoczął się proces pożerania Konfederacji przez PiS.
Taki los czeka każdego, kto pod bokiem Jarosława Kaczyńskiego za bardzo urośnie, a tak się składa, że Konfederacja notowała od jakiegoś czasu zwyżki w sondażach.
Niewątpliwie Kaczyński zechce kiedyś pożreć i Bąkiewicza, ale może się nim udławić – ponieważ raz wzbudzone: agresja, przemoc, nienawiść, nacjonalizm, brunatność, prostactwo, tępa siła zamykającą usta wszystkiemu co piękne, mądre, dobre i inteligentne, nienawiść do kobiet, mniejszości i wszystkich słabszych, wymagających ochrony grup, zawiść i antysemityzm, nie dadzą się zapędzić z powrotem do piwnicy, kiedy przestaną już być potrzebne.
To te demony wypuszczone beztrosko przez żądnych władzy polityków na wolność już nie raz w historii Polski były potem nie do opanowania, kosztując życie wielu ludzi. O naszym dobrobycie, spokoju i wolności nawet nie wspominając.