Lech Poznań potwierdził swoje mistrzowskie aspiracje. Drużyna trenera Macieja Skorży wygrała w ligowym klasyku 1:0 (0:0) z Legią w Warszawie. Zwycięskiego gola dla lidera PKO Ekstraklasy zdobył Mikael Ishak. W Poznaniu radość, a w Warszawie? Czyżby dni trenera Czesława Michniewicza były policzone?
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Już pierwszy kwadrans mógł przynieść kilka goli. Co więcej, do siatki trafił nawet Artur Jędrzejczyk. Sędzia spotkania Tomasz Musiał słusznie nie uznał jednak trafienia kapitana gospodarzy. "Jędza" pomagał sobie przyjmując piłkę w polu karnym po stałym fragmencie gry, zagrywając piłkę ręką. Dobrym dośrodkowaniem popisał się Josue.
W odpowiedzi na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Adriel Ba Loua. Iworyjczyk zakręcił piłkę lewą nogą i broniący bramki Legii 18-letni Kacper Tobiasz tylko odprowadził ją wzrokiem. Futbolówka odbiła się jednak od zewnętrznej części słupka.
Grupa 1700. kibiców Lecha Poznań, która przyjechała do Warszawy i kibicowała na stadionie Legii, mogła tylko westchnąć.
Goście konkretniejsi
Świetnie prawym skrzydłem w 15. minucie szarpnął też Jakub Kamiński, młoda gwiazda PKO Ekstraklasy. W swoim stylu wpadł w pole karne i tylko brak precyzji spowodował, że piłka minęła lewy słupek bramki Tobiasza.
Z drugiej strony poprzeczkę obił Josue. Portugalczyk w 27. minucie uderzył z 20. metra z rzutu wolnego. Filip Bednarek strzał nad murem Lecha obserwował, ale niekoniecznie kontrolował.
Do szczęścia Legii zabrakło jednak dosłownie kilku centymetrów. Piłka wylądowała w okolicach spojenia bramki i wyszła w pole gry.
W 36. minucie blisko było trafienia samobójczego autorstwa Mateusza Wieteski. Obrońca Legii chciał wybić piłkę, ale jedynie ją trącił po rzucie wolnym, ale świetnie obronił Tobiasz.
Swoją sytuację miał też Mikael Ishak, ale zarówno kapitan Lecha, jak i żaden inny piłkarz na boisku nie otworzył wyniku w pierwszej części gry. Po ciekawym kwadransie otwarcia, polskim klasyku słabnącym z minuty na minutę.
Decydujący cios kapitana
Drugą połowę kapitalnie mogła otworzyć Legia. Mahir Emreli zmarnował jednak sytuację, w której uderzał głową będąc oko w oko z Bednarkiem. Świetną pracę wykonał przy tej akcji Luquinhas, ofensywny motor napędowy gospodarzy.
Lech odpowiedział jednak w najlepszy z możliwych sposobów. W 54. minucie świetnie rzut wolny wykonał Pedro Rebocho. Piłka ominęła całą linię defensywy gospodarzy, a z powietrza uderzył Ishak. Kapitan Lecha trafił świetnie i Tobiaszowi pozostało tylko wyciągnąć futbolówkę z siatki.
W 69. minucie mogło być zarówno 1:1, jak i 0:2. Najpierw wprowadzony duet Rafa Lopes-Tomas Pekhart nie zdołali znaleźć się w polu karnym, a chwilę później Ba Loua ośmieszył Wieteskę i wyłożył piłkę do Ishaka. Tym razem kapitan Lecha jednak nie trafił do siatki.
Trener Czesław Michniewicz szukał nowych rozwiązań decydując się na zmiany. Sygnał do wyrównania dał jednak w 79. minucie będący na boisku od początku Bartosz Slisz. Jego uderzenie z dystansu było jednak dalekie od ideału, ale w tym fragmencie Legia nie miała lepszego pomysłu na złamanie Lecha.
Problemy Michniewicza?
W ostatnich dziesięciu minutach z kontrą ruszyli goście, którą brutalnie zatrzymał Jędrzejczyk, wycinając równo z trawą Ishaka. "Jędza" dostał za to żółtą kartkę, która wykluczyła go z kolejnego meczu ligowego.
Gorąco było w 88. minucie w polu karnym Lecha. Kacper Kostorz padł tuż przed bramkarzem, a gospodarze sugerowali, że młody piłkarz był faulowany przez obrońcę Lecha. Sędzia Musiał był jednak niewzruszony i nie zdecydował się nawet na konsultację VAR.
W 92. minucie Lech mógł postawił stempel na zwycięstwie. Kontra gości zakończyła się faulem na Danim Ramirezie w polu karnym i podyktowaniem jedenastki. Karnego nie wykorzystał jednak Ishak, a świetną interwencją popisał się Tobiasz.
Wynik meczu już do końca nie uległ już jednak zmianie. Legia poniosła szóstą porażkę w swoim dziewiątym występie, zostając na 15. miejscu tabeli. Za to Lech powrócił na fotel lidera, notując siódme zwycięstwo w jedenastym spotkaniu.
Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka: Mikael Ishak (54) W 90. minucie Mikael Ishak (Lech) nie wykorzystał rzutu karnego (Kacper Tobiasz obronił).
Żółte kartki: Wieteska, Jędrzejczyk, Slisz, Rafael Lopes - Milić, Karlström.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)
Legia: Kacper Tobiasz - Mattias Johansson, Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Yuri Ribeiro (72. Filip Mladenović) - Lirim Kastrati (72. Kacper Kostorz), Bartosz Slisz (88. Ihor Charatin), Josue, Ernest Muci (65. Rafael Lopes), Luquinhas - Mahir Emreli (65. Tomas Pekhart).
Lech: Filip Bednarek - Lubomír Satka, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho (90. Barry Douglas) - Adriel Ba Loua (77. Dani Ramírez), Jesper Karlström (77. Nika Kwekweskiri), Pedro Tiba, Joao Amaral (90.. Joel Pereira), Jakub Kamiński (72. Michał Skóraś) - Mikael Ishak.