Mateusz Morawiecki, choć twardo bronił na forum Parlamentu Europejskiego antyunijnej linii rządu PiS, przyznał, że należy zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Miało to być symboliczne ustępstwo, krok w tył. Niewiele to jednak pomoże. Unijni urzędnicy stawiają sprawę jasno.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Zamierzamy zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, bo nie spełnia naszych oczekiwań. Mam nadzieję, że nowe procedury będą możliwe do przyjęcia. Bo chyba wszystkim nam zależy na odpowiedzialności – mówił podczas debaty w Parlamencie Europejskim Mateusz Morawiecki.
Prawdopodobnie ta "dobra wola" szefa polskiego rządu na niewiele się jednak zda. Komisarz unijny Didier Reynders ocenił, że zapowiedź Morawieckiego nie wpłynie na decyzję Komisji Europejskiej ws. wypłaty pieniędzy dla Polski. Radio RMF FM, które powołuje się na słowa Reyndersa, informuje, że z jego perspektywy taka deklaracja nie wystarczy.
– Potrzebne jest jasne wdrożenie orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości - trzeba wstrzymać procedury dyscyplinarne wobec sędziów, a potem przyjrzymy się nowym przepisom, gdy zostaną nam przedstawione – powiedział Didier Reynders cytowany przez RMF FM.
– Należy odtworzyć niezależność wymiaru sprawiedliwości, zlikwidować Izbę Dyscyplinarną i przywrócić do pracy bezprawnie zwolnionych sędziów. Proszę to uczynić – powiedziała przewodnicząca KE.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut