Najpierw był Wiedeń, a w nim oficjalna premiera najgorętszych świeżynek ze stajni Huawei: począwszy od telefonu będącego bohaterem niniejszego tekstu, czyli Nova 9, poprzez smartwatche Watch GT 3, a skończywszy na luksusowo-ekstrawagancko-dizajnerskich słuchawkach FreeBuds Lipstick.
Redaktor Centrum Produkcyjnego Grupy na:Temat, który lubi tworzyć wywiady z naprawdę ciekawymi postaciami, a także zagłębiać się w rozmaite zagadnienia związane z (pop)kulturą, lifestyle'em, motoryzacją i najogólniej pojętymi nowoczesnymi technologiami.
Później nadszedł czas sprawdzania, co tak naprawdę oferuje smartfon z Huawei Mobiles Services (HMS), będący w teorii tzw. średniopółkowcem, jednak… Jak się okazało, jest debiutantem naprawdę ambitnym i przebojowym; takim, który bez większych kompleksów zerka w stronę salonów (czytaj: świata, w którym rządzą urządzenia znacznie droższe).
W pobliżu obiektywów tylnych nie znajdziemy magicznego słowa "Leica", które wielu osobom kojarzy się nierozłącznie ze smartfonami Huawei. Raz, że optyka sygnowana przez kultową w świecie fotografii markę z Niemiec zarezerwowana jest dla telefonów flagowych (począwszy od modelu P9, który zadebiutował w roku 2016).
Dwa: należy przyzwyczajać się powoli do owego stanu rzeczy, gdyż drogi tych firm rozchodzą się na dobre, a ostatnim owocem tej współpracy ma być debiutujący w przyszłym roku model P50. Na szczęście Nova 9 jest świetnym dowodem na to, że marka z Shenzhen naprawdę wie co robi. Nawet bez wsparcia owianego legendą partnera technologicznego.
Do dyspozycji otrzymujesz tutaj poczwórny zestaw w składzie: aparat główny (wyposażono go w dużą – 1/1,56 cala – matrycę o rozdzielczości 50 megapikseli, którą zesparowano z obiektywem o przysłonie f/1.9), moduł ultraszeroki (8 Mpx, f/2,2), aparat makro (2 Mpx, f/2,4) i sensor głębi (2 Mpx). Teleobiektywu: brak.
Dołóżmy do tego multum zaawansowanych technologii, zaimplementowanych z flagowców Huawei (np. filtr w układzie RYYB, zwiększający czułość matrycy na światło) oraz zaawansowane oprogramowanie, a otrzymamy telefon, którego możliwości fotograficzne powinny zaspokoić potrzeby 99 proc. użytkowników.
Co z pozostałym procentem? To osoby, które ponarzekają, że algorytmy przetwarzające zdjęcia działają tutaj zbyt agresywnie, przez co niektóre ujęcia nie wyglądają zbyt naturalnie.
Pamiętajmy jednak o tym, iż w świecie fotografii smarfonowej nie od dziś rządzi zasada "nie chcę realizmu, chcę magii", tak więc dla liderów tej branży zdecydowanym priorytetem jest konstruowanie urządzeń, które tworzą zdjęcia – w najogólniejszym tego słowa znaczeniu – oszałamiające.
W przypadku Nova 9 warto dodać: oszałamiające w każdych warunkach. Smartfon tak dobrze radzi sobie z niedoborem światła, że nawet po zmierzchu odpalanie trybu nocnego najzwyczajniej w świecie nie ma sensu. Zdaj się na zmyślną automatykę, a nawet w (niemal) egipskich ciemnościach możesz wykonać ujęcie, które rzuci na kolana wszystkie portale społecznościowe.
Jeżeli wciąż złorzeczysz pod adresem zbyt intensywnie działających algorytmów, proszę bardzo: odpal tryb Pro i wykaż się maestrią w dziedzinie manualnego ustawiania wartości przysłony, czułości ISO oraz czasu otwarcia migawki.
Marzysz o karierze influencerskiej na Instagramie? A może chcesz zostać gwiazdą YouTube'a lub TikToka? Niezależnie od opcji, na którą stawiasz, ten sprzęt możesz uznać za świetne narzędzie pracy. Nova 9 oferuje bowiem niezłą elektroniczną stabilizację obrazu, bardzo dobrą kamerę przednią (32 Mpx, f/2.0, szeroki kąt) i kręci świetne jak na średniopółkowca filmy (jakość 4K, 30 klatek na sekundę).
Oprócz tego posiada "bajery", dzięki którym możesz wspiąć się na wyżyny kreatywności, takie jak tryb Dual-View, rejestrujący wideo z wykorzystaniem aparatu głównego oraz przedniego jednocześnie. Aha, vlogerzy docenią świetną aplikację Petal Clip, dzięki której okraszą swoje filmy przy pomocy efektownych efektów wizualnych i dźwiękowych.
Wszystko jak na dłoni
Swoje dokonania foto-wideo możesz podziwiać na wyświetlaczu o przekątnej 6,57 cala. Podkreślmy: wyświetlaczu świetnym, i to nie tylko jak na średniopółkowca. Panel OLED oferuje 120-hercowe (!) odświeżanie, rozdzielczość 2340 x 1080 pikseli i wyświetla ponad miliard kolorów.
Obraz jest bardzo żywy, ostry i nasycony (choć preferuje się tutaj chłód – jeżeli wolisz klimaty cieplejsze, musisz poeksperymentować z ustawieniami temperatury barwowej). Co istotne, kąty widzenia są szerokie, a ekran świetnie radzi sobie także w ostrym słońcu.
Dokładając do tego bardzo wąskie ramki oraz zakrzywione krawędzie (drugiego z tych rozwiązań nie lubię, jednak nie zmienię owego trendu, coraz powszechniejszego w świecie smartfonów), otrzymujemy całość, która sprawia, że w głowie pojawia się niedparte wrażenie obcowania z flagowcem.
Pokaż kotku, co masz w środku
Szybki rzut oka na specyfikację Nova 9. Okazuje się, że całość napędzana jest przez średniopółkowy procesor Snapdragon 778G, współpracujący z 8 gigabajtami pamięci RAM i dopracowanym oprogramowaniem EMUI 12. Po tygodniu intensywnego korzystania z tego telefonu gwarantuję: oto zestaw, który zapewnia więcej niż zadowalającą prędkość oraz płynność działania.
Choć na papierze jego parametry ustępują tym, którymi chlubią się smartfony flagowe, to pamiętajmy, iż:
a) mamy do czynienia z reprezentantem półki średniej, tak więc porównywanie jego możliwości z konstrukcjami kilkukrotnie droższymi ma podobny sens, co stwierdzenia typu "Audi A4 jest wolniejsze od Ferrari SF90 Stradale",
b) dla zdecydowanej większości użytkowników takie parametry są w zupełności wystarczające. Przecież i tak nigdy nie znajdą się w sytuacji, w której większa moc przydałaby się do czegokolwiek. Umówmy się, w prawdziwym świecie – na ulicy, nie na torze wyścigowym – Ferrari zazwyczaj nie dojeżdża do punktu docelowego szybciej od Audi.
Co jeszcze? Huawei daje nam do dyspozycji 128 GB pamięci wbudowanej oraz moduły Bluetooth 5.2 LE, Wi-Fi 6 oraz NFC, który docenią fani tak kochanego nad Wisłą systemu płatności zbliżeniowych BLIK.
Czego nie znajdziesz w tym smartfonie? Wyliczam: slotu na kartę pamięci, łączności 5G, gniazda słuchawkowego oraz głośników stereo. Jeżeli potrafisz jakoś przełknąć brak powyższych elementów, z Huawei Nova 9 będziesz korzystać z naprawdę szerokim uśmiechem na twarzy.
Elektryzujące wieści
W smartfonie umieszczono akumulator o pojemności 4300 mAh. Choć to np. sto miliamperogodzin mniej niż w przypadku flagowego modelu Mate 40 Pro, radzę nie załamywać rąk (zwłaszcza, że dzięki mniejszej baterii otrzymaliśmy smukłą, bardzo zgrabną linię – grubość wynosi tutaj jedyne 7,77 mm).
Podczas wiedeńskiej premiery Nova 9 przedstawiciele marki Huawei zapewniali, że inżynierowie oraz informatycy stanęli wręcz na głowie, aby zoptymalizować konsumpcję energii. Mój parodniowy test dowodzi, że nie były to jedynie czcze deklaracje. Mamy tutaj bowiem do czynienia ze smartfonem, w przypadku którego opróżnienie naładowanej rano baterii przed nocą jest niełatwą sztuką.
Już pod koniec dnia (jak zaśpiewałby Piotr Kupicha w słynnej piosence o szklance pustej, choć wypełnionej pomarańczami) Nova 9 wciąż będzie dysponować rezerwami energetycznymi. Nawet przy korzystaniu z maksymalnej jasności wielkiego ekranu. Nawet rzucając procesorowi ambitne wyzwania.
W momencie, gdy akumulator zaczyna wymachiwać białą flagą, na scenę wkracza system bardzo szybkiego (66-watowego) ładowania. Oficjalne dane głoszą, że pozwala naładować baterię o zera do stu procent w ciągu 38 minut. Moje doświadczenia mówią, że potrzeba do tego czterdziestu minut z niewielkim ogonkiem.
Z jednej strony nie są to parametry, dzięki którym Nova 9 ma szansę trafić do Księgi rekordów Guinnessa. Z drugiej: mówimy tutaj o świetnym wyniku, pozwalającym na lekkie, łatwe, przyjemne i bezstresowe korzystanie z tego sprzętu.
Czas podsumowań
Jesteś osobą, która chciałaby tworzyć naprawdę dobrej jakości zdjęcia i filmy, a do tego zależy ci na świetnym ekranie i wydajnej baterii? Nie możesz lub z jakichkolwiek względów nie chcesz wydawać na telefon kwoty zbliżonej do ceny metra kwadratowego mieszkania w dużym polskim mieście?
W tym układzie Nova 9 – urządzenie, które należy określać mianem niemal-flagowca – może okazać się naprawdę kuszącą propozycją. W cenie otrzymujesz nie tylko naprawdę dobre parametry, lecz także efektowny, nawiązujący mocno do smartfonów z najwyższej półki, "dizajn".
Oczywiście inżynierowie – terroryzowani przez niedobrych księgowych – musieli pójść tutaj na pewne kompromisy (np. brak aluminiowego szkieletu), jednak pod wieloma względami (jakość wykonania, szklany tył) wykazali się bezkompromisowością. Szanuję to.
Na ile wyceniono ów pokaz konstruktywnych kompromisów? Na metce zobaczymy kwotę 2299 zł. Sporą jak na model średniopółkowy. Akceptowalną, jeżeli wziąć pod uwagę wymienione powyżej zalety tego urządzenia. Atrakcyjną, gdy uwzględnimy fakt, iż w trwającej już przedsprzedaży Huawei dorzuca świetny gratis, czyli słuchawki Huawei FreeBuds 4 o wartości 499 zł.