
Smartfony, tablety, komputery, konsole – najprawdopodobniej grałeś na którymś z tych urządzeń w ciągu ostatniego roku. A to oznacza, że dla wielkiej branży gier jesteś już graczem, nawet jeśli tylko klikasz w Angry Birds albo FarmVille. I nie ma się czego wstydzić – gry to jedno z najważniejszych współczesnych zjawisk społecznych.
Jeśli przyjąć, że badania SW Research, przeprowadzone na podstawie ankiet internetowych, odzwierciedlają rzeczywistość, to gracze stanowią prawie połowę Polaków. Pytamy więc naszych blogerów – najczęściej zapalonych internautów – czy może faktycznie w coś pogrywali w ostatnim czasie.
Najmłodsza kategoria wiekowa graczy (16-25 lat) najchętniej ze wszystkich badanych kategorii gra w gry strategiczne, action RPG, RPG oraz symulatory. Gracze w wieku 26- 35 najchętniej grają w gry logiczne i strategiczne. Gracze w wieku 36-45 najchętniej spośród wszystkich badanych grają w gry logiczne, akcji, przygodowe i zręcznościowe. Gracze w wieku powyżej 46 lat najchętniej grają w gry sportowe, wyścigi, zręcznościowe oraz przygodowe.
Ciekawe wyniki przynosi mały rekonesans wśród posłów z sejmowej komisji innowacyjności i nowych technologii. Większość z nich, jak przyznaje, nie gra. Niektórzy, jak Mieczysław Golba z Solidarnej Polski, w ogóle nie przepadają za wirtualną rozrywką. Inni, jak Wincenty Elsner, sami nie grywają, ale są do tego entuzjastycznie nastawieni. – Rozumiem wszystkich, którzy spędzają tak wolny czas. My graliśmy w młodości w monopol czy brydża, dzisiaj gra się na komputerze. To po prostu signum temporis. Tamte czasy odeszły i już nie wrócą. I nie można mówić, że gry komputerowe są gorsze niż gry z kostką – przekonuje Elsner.
Brak wolnej chwili to zresztą najczęstszy powód, jaki nasi rozmówcy podają przy tłumaczeniu "czemu nie gram". – Jest kilka gier, które kocham, ale na komputerze też już nie grywam. Nie mam na to czasu, a do tego mój Mac wielu gier już nie obsługuje – stwierdza Dorota Zawadzka. Jak jednak zaznacza, kiedyś grywała dużo więcej. – Bardzo lubiłam Tropico i Railroads Tycoon. Miałam krótką przygodę z Simsami, ale tam interesowało mnie tylko urządzanie domu – mówi ze śmiechem "Superniania".
W 2011 r. Polacy wydali na zabawki prawie 2,17 mld złotych. W 2012 liczba ta ma wzrosnąć do 2,3 miliarda, z czego połowę będą stanowić wydatki na gry. Czyli Polacy na wirtualną rozrywkę wydadzą w tym roku około 1,15 miliarda złotych.
Oczywiście, granie – jak wszystko inne – może prowadzić do poważnych uzależnień. Wincenty Elsner z Ruchu Palikota przypomina jednak, że nie należy demonizować gier ani graczy. – Uzależnieni się zdarzają, jak od wszystkiego, nałogiem może być też brydż. Margines patologii istniał, istnieje i będzie istniał – kwituje kiepski wizerunek graczy Elsner.
Co jednak może zrobić rząd, by wspierać twórców gier? Łukasz Gibała wskazuje: – W
Z raportu "Branża gier w Polsce" wynika, że słabo znamy rodzimych producentów gier. Polskie produkcje uważamy też za gorsze, niż zachodnie. Najbardziej rozpoznawalny z polskich marek jest, oczywiście, CD-Projekt. Z zagranicznych – potentat rynku Electronic Arts.
Rządowa pomoc może jednak pomóc głównie początkującym producentom gier. Ci doświadczeni, chociaż na pewno chętnie odpisaliby od podatku 200 proc. kosztów, już święcą światowe tryumfy. Wiedźmin jest najbardziej znanym z nich, ale polskie marki to nie tylko CD-Projekt. To także Techland z wyśmienitym Dead Island, Snajper, City Interactive czy Bulletstorm od People Can Fly. Przy czym twórców jest coraz więcej, również w segmencie mobilnym i już od kilku lat specjaliści od gospodarki powtarzają, że jest to branża, która może stać się polskim konikiem.
Należę chyba do pierwszego pokolenia młodych Polaków, którzy wyrośli w środowisku gier video. Pamiętam jak dzisiaj dzień, w którym w domu pojawił się komputer Commodore VIC20, a później Commodore 64, Amiga i w końcu PeCet. Za pomocą śrubokręta regulowało się głowicę magnetofonu, a główną cechą gier była miodność. CZYTAJ WIĘCEJ
Prof. Krzysztofek podkreśla jednak, że faktycznie graczy jest coraz więcej. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że należymy do tej grupy, bo różnie ją definiujemy. – W smartfonach jest mnóstwo aplikacji do zabawy, które zabierają czas, i to też już jest gra – przypomina socjolog.

