Smartfony, tablety, komputery, konsole – najprawdopodobniej grałeś na którymś z tych urządzeń w ciągu ostatniego roku. A to oznacza, że dla wielkiej branży gier jesteś już graczem, nawet jeśli tylko klikasz w Angry Birds albo FarmVille. I nie ma się czego wstydzić – gry to jedno z najważniejszych współczesnych zjawisk społecznych.
Aż 85 proc. internautów w ciągu ostatniego roku grało w jakąś grę. To ponad 15 milionów Polaków, którzy mają styczność z grami. Kobiety, mężczyźni, starzy i młodzi – granice coraz bardziej się zacierają. W 2012 roku Polacy wydadzą na gry ponad miliard złotych – podaje raport Agencji SW Research i Monday PR.
Co prawda, dzisiaj jeszcze widoczny jest pod tym względem podział wiekowy, ale coraz mniej. W dorosłość bowiem wkraczają pokolenia urodzone w latach 90., a ich rodzice sami doskonale znają wirtualną rozrywkę. Liczba graczy nieustająco się powiększa, bo według amerykańskich badań nie da się z tego "wyrosnąć" – graczem zostaje się do końca życia.
Co z tą statystyką
Jeśli przyjąć, że badania SW Research, przeprowadzone na podstawie ankiet internetowych, odzwierciedlają rzeczywistość, to gracze stanowią prawie połowę Polaków. Pytamy więc naszych blogerów – najczęściej zapalonych internautów – czy może faktycznie w coś pogrywali w ostatnim czasie.
– Był taki czas, kiedy zachwyciłam się fejsbukowymi grami, jak wiele osób uprawiałam farmę. Miałam fazę na grę Draw Something. Myślę, że to dotyczy nawet większej liczby ludzi, tylko to zależy od definicji, bo ludzie grają w takie "gierki" – mówi nam Dorota Zawadzka, znana z programu "Superniania". Krystyna Kofta z kolei, chociaż niespecjalnie przepada za
Kto w co grywa
Najmłodsza kategoria wiekowa
graczy (16-25 lat) najchętniej
ze wszystkich badanych kategorii gra
w gry strategiczne, action RPG, RPG
oraz symulatory. Gracze w wieku 26-
35 najchętniej grają w gry logiczne i strategiczne. Gracze w wieku 36-45 najchętniej spośród wszystkich badanych grają w gry logiczne, akcji, przygodowe i zręcznościowe. Gracze w wieku powyżej 46 lat najchętniej grają w gry sportowe, wyścigi, zręcznościowe oraz przygodowe.
Raport "Polska branża gier komputerowych" Monday PR & SW Research
grami, to miała z nimi styczność całkiem niedawno. – Zerknęłam na Wiedźmina, jest fantastyczny, choć nie podoba mi się w nim brutalność – przyznaje pisarka i zaznacza, że zdarzyło jej się w coś grać, ale sporadycznie, bo wystarczy jej czas spędzany przy komputerze na pisaniu.
Sejm a gry
Ciekawe wyniki przynosi mały rekonesans wśród posłów z sejmowej komisji innowacyjności i nowych technologii. Większość z nich, jak przyznaje, nie gra. Niektórzy, jak Mieczysław Golba z Solidarnej Polski, w ogóle nie przepadają za wirtualną rozrywką. Inni, jak Wincenty Elsner, sami nie grywają, ale są do tego entuzjastycznie nastawieni. – Rozumiem wszystkich, którzy spędzają tak wolny czas. My graliśmy w młodości w monopol czy brydża, dzisiaj gra się na komputerze. To po prostu signum temporis. Tamte czasy odeszły i już nie wrócą. I nie można mówić, że gry komputerowe są gorsze niż gry z kostką – przekonuje Elsner.
Klubowy kolega Elsnera – Łukasz Gibała – przyznaje jednak, że grywa, kiedy ma czas, na komputerze. – Moje dwie ulubione gry to wymagająca Cywilizacja i bardziej zręcznościowe Diablo. Trzecia część zachwyciła mnie grafiką i efektami. W zależności od tego, jakiej chcę rozrywki, wybieram odpowiednią grę – mówi nam Gibała. Część spytanych przez nas parlamentarzystów przyznaje, że chętnie oddawałoby się wirtualnej rozrywce – gdyby tylko mieli na to czas.
Zagraj z dzieckiem
Brak wolnej chwili to zresztą najczęstszy powód, jaki nasi rozmówcy podają przy tłumaczeniu "czemu nie gram". – Jest kilka gier, które kocham, ale na komputerze też już nie grywam. Nie mam na to czasu, a do tego mój Mac wielu gier już nie obsługuje – stwierdza Dorota Zawadzka. Jak jednak zaznacza, kiedyś grywała dużo więcej. – Bardzo lubiłam Tropico i Railroads Tycoon. Miałam krótką przygodę z Simsami, ale tam interesowało mnie tylko urządzanie domu – mówi ze śmiechem "Superniania".
Więcej grają najmłodsi. Dorota Zawadzka przyznaje, że jej starszy syn był zapalonym graczem, ale nie ma już czasu, zaś młodszy nadal jest w to bardzo zaangażowany. Jak przekonuje "Superniania", czas spędzany przez dzieci na graniu rodzice mogą pozytywnie spożytkować: włączając się do zabawy. – Ogólnie preferuję
Ile kasy idzie na gry
W 2011 r. Polacy wydali na zabawki prawie 2,17 mld złotych. W 2012 liczba ta ma wzrosnąć do 2,3 miliarda, z czego połowę będą stanowić wydatki na gry. Czyli Polacy na wirtualną rozrywkę wydadzą w tym roku około 1,15 miliarda złotych.
Raport "Branża gier w Polsce" Monday PR & SW Research
gry planszowe, ale te też już przenosimy na tablety. Dzięki temu nie musimy brać pudeł z grami, nie trzeba w nich liczyć punktów czy czasu, mają fajne animacje. Mamy też Wii, Kinecta, dają nam możliwość wspólnej zabawy i dużo frajdy – przekonuje do dobrodziejstw grania Zawadzka.
Rodzicom dzisiejszych kilkulatków takie zaangażowanie przychodzi o wiele łatwiej, bo oni sami często nie mogą obyć się bez komputera. – My, 50-latki, jesteśmy ostatnim pokoleniem nie rozumiejącym grania. Wchodziliśmy w to nieśmiało, niektórym się udało, a niektórym nie i mam takie koleżanki, które się dziwią, że komputera w ogóle można używać – śmieje się Zawadzka i podkreśla, że daje zdecydowane "TAK" dla grania z dziećmi – byle tylko monitorować, co pociechy robią na komputerze.
Sejm a gry
Oczywiście, granie – jak wszystko inne – może prowadzić do poważnych uzależnień. Wincenty Elsner z Ruchu Palikota przypomina jednak, że nie należy demonizować gier ani graczy. – Uzależnieni się zdarzają, jak od wszystkiego, nałogiem może być też brydż. Margines patologii istniał, istnieje i będzie istniał – kwituje kiepski wizerunek graczy Elsner.
Podobny entuzjazm wykazuje kilku innych parlamentarzystów. Nawet minister gospodarki Waldemar Pawlak mówił niedawno o tym, że rząd powinien wspierać polskich twórców gier. Pomysł ten podoba się posłom, z którymi rozmawiamy. – Zdecydowanie powinniśmy wspierać tę branżę, jej przychody rosną bardzo szybko. W Polsce Wiedźmin był takim spektakularnym sukcesem. To też pokazuje, że przy okazji można promować polską kulturę – przekonuje poseł Ruchu Palikota przypominając, że Wiedźmin oparty jest na książce Andrzeja Sapkowskiego. I nie da się ukryć, że bohaterów do gier w naszej kulturze nie brakuje – literatura i historia pełne są przygód i postaci, które mogłyby podbić Zachód.
Pomożecie? Pomożemy!
Co jednak może zrobić rząd, by wspierać twórców gier? Łukasz Gibała wskazuje: – W
Cudze chwalicie, swego nie znacie
Z raportu "Branża gier w Polsce" wynika, że słabo znamy rodzimych producentów gier. Polskie produkcje uważamy też za gorsze, niż zachodnie. Najbardziej rozpoznawalny z polskich marek jest, oczywiście, CD-Projekt. Z zagranicznych – potentat rynku Electronic Arts.
naszym programie wsparcia dla przedsiębiorców jest filar poświęcony innowacjom, a gry się do tego zaliczają. Proponujemy, by firmy zajmujące się badaniami i rozwojem technologii miały ulgi w postaci odpisania 200 proc. kosztów z podatku dochodowego. Potrzeba też więcej inkubatorów przedsiębiorczości i funduszy wspierających innowacje, bo największe problemy są na początku działalności – stwierdza poseł Ruchu Palikota.
Wincenty Elsner zaś podkreśla, że wspierać owszem, ale nie dzielić na branże, tylko technologie. – Animacje mogą zostać wykorzystane zarówno do gier, jak i filmów. Tutaj mieliśmy swój polski sukces w postaci "Katedry" Bagińskiego. A mi jest obojętne, czy nowa technologia posłuży do gier czy filmów. Ale na pewno lepiej wspierać twórców gier, niż budowę nowej montowni – podkreśla Elsner.
Polski biznes? Niekoniecznie
Rządowa pomoc może jednak pomóc głównie początkującym producentom gier. Ci doświadczeni, chociaż na pewno chętnie odpisaliby od podatku 200 proc. kosztów, już święcą światowe tryumfy. Wiedźmin jest najbardziej znanym z nich, ale polskie marki to nie tylko CD-Projekt. To także Techland z wyśmienitym Dead Island, Snajper, City Interactive czy Bulletstorm od People Can Fly. Przy czym twórców jest coraz więcej, również w segmencie mobilnym i już od kilku lat specjaliści od gospodarki powtarzają, że jest to branża, która może stać się polskim konikiem.
W taki bieg historii nie wierzy jednak prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog specjalizujący się z zagadnieniach dotyczących gier i internetu. – Już teraz mamy do czynienia z
wyciąganiem najlepszych, są konkursy informatyczne. Polscy specjaliści będą raczej podkupowani przez największych producentów – ocenia profesor.
Gry są wszędzie
Prof. Krzysztofek podkreśla jednak, że faktycznie graczy jest coraz więcej. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że należymy do tej grupy, bo różnie ją definiujemy. – W smartfonach jest mnóstwo aplikacji do zabawy, które zabierają czas, i to też już jest gra – przypomina socjolog.
Profesor zaznacza też, że w XXI wieku mamy do czynienia z gamifikacją – czyli przenoszeniem formuły gry na inne dziedziny życia. – Coraz więcej edukacji, akcji społecznych, kampanii, ma charakter gry. Na przykład w Szwecji bardzo popularna jest nauka eco-drivingu w postaci gry. Kiedy jedziemy ekologicznie, rosną drzewa. Ten system zapewnia natychmiastową nagrodę i wypełnia potrzebę doznań – wyjaśnia prof. Krzysztofek. I wskazuje, że ci, którzy widzą w grach jedynie bezmyślne strzelanki i brutalność, patrzą na to zjawisko bardzo wybiórczo, bo jest wiele produkcji, które zmuszają do ruszenia głową.
– Wykorzystanie formuły gry będzie się rozszerzać. Gry staną się kanwą dla filmów, zresztą już się to dzieje, tak jak z Larą Croft – prognozuje prof. Krzysztofek. I podkreśla: – Dzisiaj gry to jeden z najważniejszych prądów kulturowych.
Należę chyba do pierwszego pokolenia młodych Polaków, którzy wyrośli w środowisku gier video. Pamiętam jak dzisiaj dzień, w którym w domu pojawił się komputer Commodore VIC20, a później Commodore 64, Amiga i w końcu PeCet. Za pomocą śrubokręta regulowało się głowicę magnetofonu, a główną cechą gier była miodność. CZYTAJ WIĘCEJ