
Reklama.
Sprawa dotyczy wywiadu, jakiego tygodnikowi "Wprost" udzieliła Anna Lewandowska. Jak sama przyznała, jest osobą wierzącą, ale nie zmienia to jej stanowiska w sprawie, która w ostatnich kilkunastu miesiącach jest na ustach całej Polski. Sam tytuł wywiadu to: "Jestem osobą wierzącą. Nie zdecydowałabym się na aborcję".
Żona Roberta Lewandowskiego przyznała jednak, że szanuje zdanie innych w tej delikatnej kwestii i nie ma zamiaru narzucać własnego. Między innymi ten fragment podłapały media takie jak np. "Do Rzeczy".
Na reakcję na Facebooku zdecydował się Mateusz Morawiecki. Premier pouczył Lewandowską, dopowiadając do tytułu wywiadu, którego fragmenty pojawiły się w treści posta oraz samym artykule "Do Rzeczy".
"To nie jest (tylko) kwestia bycia wierzącym – to jest po prostu etyczne podejście do ludzkiego życia" – napisał polski premier. Internauci zaczęli błyskawicznie reagować na komentarz ze strony Morawieckiego.
Wiele reakcji "Ha ha" najwyraźniej nie do końca spodobało się PMM. Po około godzinie komentarz zniknął spod wpisu.
Zdążyło zareagować jednak prawie trzy tysiące internautów, którzy nie omieszkali zapisać reakcji Morawieckiego i publikować w komentarzach tego, co napisał i następnie skasował polski premier. A sam post zyskuje coraz większą popularność, zbierając zarówno przeciwników, jak i zwolenników kwestii aborcji w Polsce.
A dokładny fragment wywiadu i poruszenia tematu aborcyjnego przez Lewandowską brzmi tak:
– Jestem osobą wierzącą, moja mama nakręciła film o Stanisławie Leszczyńskiej, której dr Mengele kazał w Auschwitz zabijać każde nowo narodzone dziecko. A ona w obozie była aniołem dla matek, odebrała 3 tys. porodów. To jest przecież nasza rodzina. Ciocia mojej mamy. Dlatego sama nie zdecydowałabym się na aborcję. Ale szanuje to, że ktoś może mieć inne zdanie – przyznała.
Czytaj także: