"PO uważa, że aborcja jest złem". Działacze PO nie zgadzają ze słowami Kidawy-Błońskiej
redakcja naTemat
09 listopada 2021, 16:16·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 listopada 2021, 16:16
Małgorzata Kidawa-Błońska gościła w porannym programie na antenie radia RMF FM. W rozmowie z Robertem Mazurkiem powiedziała, że "Platforma Obywatelska uważa, że aborcja jest złem". To stanowisko jest sprzeczne z tym, co o stanowisku partii mówił w ostatnim czasie Donald Tusk.
Reklama.
– PO uważa, że aborcja jest złem i nie powinna mieć miejsca, chociaż jeżeli chcemy, żeby tej aborcji w naszym kraju nie było, trzeba spełnić pewne warunki – powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
– Prawie żaden z tych warunków nie jest spełniony. Ponieważ zniszczono kompromis, dopuszczamy możliwość aborcji w wyjątkowych sytuacjach, nie tak na życzenie – dodała.
Jej słowa są sprzeczne zarówno z zaproponowanym przez Platformę Obywatelską w lutym "Paktem kobiet", jak i słowami Przewodniczącego Donalda Tuska. W udzielonym niedawno "Newsweekowi" wywiadzie potwierdził, że PO jest za liberalizacją prawa aborcyjnego.
Stanowisko Donalda Tuska podtrzymują również szeregowi działacze PO. Jeden z nich powiedział nam, dlaczego Kidawa-Błońska użyła
– Obecnie PO proponuje tzw. model niemiecki i to jest nasze oficjalne stanowisko, które jest dużo bardziej liberalne, zarówno od prawa, które obowiązuje na skutek wyroku TK Julii Przyłębskiej, jak i rozwiązań, które proponował wcześniejszy kompromis zerwany przez Prawo i Sprawiedliwość – mówi nam jeden z działaczy.
– Projekt PO zakłada, że do 12 tygodnia można przerwać ciążę w przypadkach uwzględnionych w dotychczasowych kompromisie oraz z powodu dwóch kolejnych przesłanek tzn. socjoekonomicznej i psychologicznej – dodaje na koniec.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Czytaj także:
Reklama.
Donald Tusk
Wywiad dla "Newsweeka"
Tak. To stanowisko przyjęła Platforma, zanim wróciłem do Polski. Ono pewnie nie satysfakcjonuje tych najbardziej radykalnych grup, ale 12-tygodniowy termin uzasadniony sytuacją zdrowotną, ale też psychospołeczną jest, nie chcę użyć słowa kompromis, rozwiązaniem, które uwolniłoby przyszłe matki i lekarzy od strachu.