Dieter Romann podkreślał, że nie przylatywanie na Białoruś jest dla mieszkańców Bliskiego Wschodu bardzo złym rozwiązaniem.
Dieter Romann podkreślał, że nie przylatywanie na Białoruś jest dla mieszkańców Bliskiego Wschodu bardzo złym rozwiązaniem. Fot. OKSANA MANCHUK / AFP / East News

Szef policji federalnej Niemiec Dieter Romann jako pierwszy z europejskich urzędników zajmujących się bezpieczeństwem postanowił skierować swój apel bezpośrednio do mieszkańców Iraku, żeby nie przylatywali na Białoruś. – Nie macie tam drogi powrotnej – przestrzegał.

REKLAMA
Dieter Romann na antenie kurdyjsko-irackiej stacji telewizyjnej RUDAW TV podkreślał, że mieszkańcy Bliskiego Wschodu nie powinni nabierać się na praktyki i obietnice reżimu Aleksandra Łukaszenki i sprzedawać całych swoich dobytków, tylko po to, by nielegalnie przybyć do Europy. – Przemytnicy i dyktator zarabiają na was – powiedział wprost.

"Polska granica jest zamknięta"

Szef niemieckiej policji federalnej jest pierwszym urzędnikiem ds. bezpieczeństwa z Europy, który za pośrednictwem tamtejszych mediów zwrócił się do mieszkańców Iraku, którzy stanowią największy odsetek migrantów ściąganych na granicę Białorusi z państwami Unii Europejskiej, najczęściej Polski. Prosił ich, by pozostali w swoich domach.
Niemiec podkreślał, że przylatywanie tutaj jest ogromnym ryzykiem. – Polska granica jest i pozostanie zamknięta. Białoruś nie pozwoli wam wrócić do domu. Nie macie drogi powrotnej. Uchodźcy trafiają do bagnistych puszcz białoruskich, wielu z nich już tam zginęło – wyraźnie podkreślał.
Temu przekazowi wtórują niemieckie media. Niemiecki serwis rbb24 nie owijał w bawełnę i podał, że migranci stanowią dla Białorusinów "zakładników" i są nieludzko traktowani. "Dlatego nie powinni wierzyć obietnicom przemytników, że w ciągu dwóch dni dotrą do Niemiec z Białorusi" – napisano.

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej

Straż Graniczna poinformowała, że łącznie od początku roku ponad 33 tys. razy dochodziło do nielegalnych prób przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Zdecydowanie najwięcej z nich miało miejsce od sierpnia.
Eksperci i zachodni politycy zaznaczają, że reżim wykorzystuje migrantów do zdestabilizowania państw UE w ramach zemsty za nałożenie przez wspólnotę europejską sankcji na Białoruś. Ściąga ich do Europy wizją lepszej przyszłości, a później funkcjonariusze białoruscy próbują przepchnąć ich na teren UE.
Polska też często nie chce ich przyjmować ani nawet weryfikować ich próśb, przez co powstają "przepychanki", a wielu z tych ludzi w trudnych warunkach koczuje w pobliżu granicy. Niektórym z nich udaje się przedostać do naszego kraju, czasem próbują ruszać dalej na zachód.
Najbardziej napięta sytuacja jest w okolicy przejścia granicznego w Kuźnicy, gdzie doszło do największych prób przekroczenia granicy w zeszły poniedziałek. Z kolei w ten poniedziałek pod przejściem granicznym znów zebrała się duża grupa migrantów.
Na początku września w 183 miejscowościach przygranicznych w województwach podlaskim i lubelskim wprowadzono stan wyjątkowy. Był on przedłużany i wciąż obowiązuje. Z kolei do połowy przyszłego roku na długości granicy z Białorusią po polskiej stronie ma stanąć 180-kilometrowy stalowy płot z drutem kolczastym i elektronicznymi urządzeniami.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut