
Robert Kubica i PKN Orlen zostają w ekipie Alfa Romeo Racing. Choć Polak nie dostanie fotela kierowcy wyścigowego, koncern paliwowy wciąż będzie pompował miliony w ekipę ze Szwajcarii i w sezonie 2022 jego reklama nie zniknie z samochodów Alfy Romeo. Jak przyznał szef ekipy Frederic Vasseur, porozumienie z Polakami jest już blisko.
REKLAMA
Alfa Romeo Racing Orlen to ostatnia ekipa w Formule 1, która miała wolne miejsce na sezon 2022. Szwajcarzy latem zatrudnili Valtteriego Bottasa z Mercedesa, a później zaczęły się spekulacje, kto będzie drugim kierowcą. W Polsce wielkie nadzieje wiązano z zatrudnieniem Roberta Kubicy, który w zespole jest kierowcą testowym oraz rozwojowym. Numerem trzy.
Nic z tego, Szwajcarzy wybrali debiutanta i wielkie pieniądze, które za nim stoją. Alfa Romeo Racing Orlen ogłosiła, że drugim kierowcą ekipy został Chińczyk Guanyu Zhou. Team z Hinwil już wcześniej pochwalił się, że w sezonie 2022 pojedzie w jego barwach Fin Valtteri Bottas, więc Robert Kubica pozostanie kierowcą rozwojowym i testowym.
Niestety, marzenie krakowianina o powrocie za kierownicę i regularne ściganie znów się nie spełni, Polak musi się zadowolić testami i pracą bez blasku fleszy. Szef zespołu Frederic Vasseur podkreśla, że rola trzeciego kierowcy w nowym sezonie będzie ogromna, wszak królewską serię czeka rewolucja, a bolidy będą zupełnie inne, niż te wykorzystywane obecnie. A to sprawia, że potrzeba będzie testów, jazd, wskazówek, czyli czegoś, z czego słynie Polak.
"Jesteśmy bliscy porozumienia" – mówi o rozmowach z PKN Orlen oraz samym Robertem Kubicą szef ekipy z Hinwil, którego cytuje racingnews365.com. Nie ma powodów, by mu nie wierzyć, zatem zanosi się na to, że nasz paliwowy gigant znów zasili budżet Alfy Romeo pokaźną kwotą. Spółka nie chce ujawnić, ile łoży na zespół F1, ale szacuje się, że to kwota rzędu 100 milionów euro za sezon.
W Orlenie są z umowy zadowoleni, rozpoznawalność marki i ekwiwalent reklamowy stale rosną, a logo widać w każdym wyścigu Formuły 1 w transmisjach na całym świecie. Szkoda tylko, że to nie ma przełożenia na sytuację Roberta Kubicy. Chociaż, kto wie? "Nikt z nas nie wie, jaka będzie przyszłość" – przyznał tajemniczo Frederic Vasseur.
Czytaj także: