Jak podaje RMF FM, PiS powraca do projektu "Twój samochód – twój mandat", który będzie dotyczył mandatów z fotoradarów i innych urządzeń odcinkowego pomiaru prędkości. Projekt ma trafić do konsultacji społecznych i na posiedzenie rządu za dwa tygodnie.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
"Twój samochód – twój mandat"
Zasada "Twój samochód – twój mandat" ma obowiązywać w określonych przypadkach. Przede wszystkim ma dotyczyć sytuacji, w których właściciel auta nie będzie odbierał zawiadomienia o mandacie oraz nie przyzna, kto prowadził samochód w momencie dokonania wykroczenia.
Jak twierdzi wiceminister infrastruktury Rafał Weber, zasada ma ta przerwać także łańcuch zrzucania odpowiedzialności na kolejne osoby. Gdy osoba prowadząca auto odmówi zapłacenia mandatu, karę pieniężną będzie musiał uregulować właściciel samochodu.
Jak Weber przekazał RMF FM, projekt ma trafić do konsultacji społecznych i na posiedzenie rządu już za dwa tygodnie. Prawdopodobnie zostanie on uchwalony w pierwszym półroczu 2022 roku.
Sprawca wypadku, w którym osoby trzecie odniosły obrażenia będzie musiał zapłacić 1,5 tys. złotych, zaś kierowca prowadzący pojazd bez ważnych dokumentów – 1 tys. zł, a przy kolejnej kontroli wysokość mandatu wzrośnie o 100 proc.
Ponadto, jak podaje "Rzeczpospolita" pirat drogowy może otrzymać nawet 5 tys. zł mandatu i 15 punktów karnych, a sąd zdecyduje o obowiązku zapłaty kolejnych 30 tys. zł.