"Musimy planować środki odwetowe". Wspólne ćwiczenia wojskowe Białorusi i Rosji
Wioleta Wasylów
29 listopada 2021, 15:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 listopada 2021, 15:14
Minister obrony Białorusi Wiktor Chrenin poinformował, że białoruska armia przeprowadzi wraz z rosyjskimi jednostkami wspólne ćwiczenia wojskowe przy granicy z Ukrainą. Próbował przekonywać, że to jest odpowiedź na to, że "kraje sąsiadujące z Białorusią dokonują aktywnej militaryzacji".
Reklama.
Minister obrony Białorusi ogłosił zbliżające się wspólne ćwiczenia wojsk białoruskich i rosyjskich na granicy z Ukrainą
Reżim Łukaszenki twierdzi, że jest to reakcja na "aktywną militaryzację" krajów sąsiednich
Tymczasem napięcie między Rosją i Ukrainą nie słabnie. Ci drudzy cały czas obawiają się napaści ze strony wojsk Władimira Putina
Wiktor Chrenin poinformował o najbliższych planach reżimu Alaksandra Łukaszenki w poniedziałek, na spotkaniu poświęconym bezpieczeństwu wojskowemu. Minister obrony oznajmił, że od początku grudnia białoruska armia "będzie aktywnie angażować się w szkolenie bojowe".
Wspólne ćwiczenia wojskowe Białorusi i Rosji
Chrenin przekazał, że te działania będą miały miejsce przy południowych granicach Białorusi z Ukrainą. – Wszystkie wojska białoruskie znajdują się w swoich stałych punktach rozmieszczenia – powiedział minister, cytowany przez Białoruską Agencję Telegraficzną BelTA. – Planujemy przeprowadzić ćwiczenia wspólnie z naszymi kolegami, głównym sojusznikiem strategicznym, czyli Federacją Rosyjską – dodał.
Twierdził, że wspólne ćwiczenia Białorusi i Rosji są konieczne ze względu na "aktywną militaryzację" krajów sąsiednich. – Widzimy, jak wokół naszych granic państwowych powstają zgrupowania wojsk, zarówno w kierunku zachodnim, jak i południowym. Sąsiednie kraje aktywnie się militaryzują i to nas niepokoi, dlatego jesteśmy zmuszeni planować środki odwetowe – podkreślał.
Białoruski minister zaznaczył przy tym, że Białoruś i Rosja nie zakładają prowadzenia dużych manewrów wojskowych Zapad przy granicy z Polską w 2022 roku.
Łukaszenka ostrzega Zachód
Wcześniej, na naradzie centrum zarządzania strategicznego Ministerstwa Obrony, Łukaszenka próbował przekonywać, że nie zależy mu na wojnie, jednak jego wojska muszą mieć "przygotowaną odpowiednią reakcję na każdy możliwy ruch".
Dodał, że w przypadku ewentualnego wybuchu konfliktu w Donbasie lub w pobliżu granicy z Rosją "Białoruś nie pozostanie na uboczu" i "jest jasne, po której stronie będzie". Zaznaczał, że Zachód musi to przyjąć do wiadomości.
Napięcie na granicy Rosja-Ukraina
Przy granicy z Ukrainą po swojej stronie Rosjanie rozmieścili ok. 92 tys. żołnierzy. Choć rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zarzekał się, że jest to związane "jedynie z ćwiczeniami", które "nie powinny nikogo niepokoić", to innego zdania jest naczelnik głównego zarządu wywiadu ukraińskiego ministerstwa obrony Kirył Budanow.
W wywiadzie dla "Military Times" przestrzegał, że armia Władimira Putina "przygotowuje się do ataku na Ukrainę na przełomie stycznia i lutego". Podobne informacje przekazał amerykański wywiad.
Pomoc dla Ukrainy w wypadku napaści Rosji zapowiedział Joe Biden. Jednak amerykański ekspert wojskowy Samuel Charap w wywiadzie dla "New York Times" stwierdził, że jeśli do takiej sytuacji dojdzie, to Ukraińcy prawdopodobnie będą mogli liczyć jedynie na dostawy broni i sankcje nałożone na reżim Putina, ale nie realną pomoc zachodnich wojsk.
– Rosjanie wiedzą, bo już od siedmiu lat atakują Ukrainę, że nie wyślemy 82. Dywizji Powietrznodesantowej. I sądzę, że wkalkulowali sobie wszystko inne w tym sensie, że gotowi są zapłacić taką cenę. To powoduje, że sytuacja jest tak trudna. Nie ma z niej dobrego wyjścia – stwierdził Charap.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut