Nie milkną echa po zaskakującej decyzji ze strony Igi Świątek. Najlepsza polska tenisistka kilkanaście godzin po specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej, podsumowującej sezon oraz przedstawiającej plany jej oraz sztabu, zmieniła pierwszego trenera. Piotra Sierzputowskiego zamienił Tomasz Wiktorowski.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Decyzja jest zaskakująca o tyle, że miała miejsce w zupełnie niespodziewanym momencie, biorąc pod uwagę, że Iga Świątek dopiero co opowiadała dziennikarzom o tym, co działo się i dzieje na jej sportowej drodze.
Pomijając jednak jeden, istotny element. 20-latka nie uwzględniła w konferencyjnym przekazie kwestii zmiany pierwszego trenera.
– Po ponad 5 latach zdecydowałam się zakończyć współpracę z trenerem Piotrem Sierzputowskim. Ta zmiana nie jest łatwa i decyzja też nie była. Jako tenisiści spotykamy na swojej drodze osoby, które wnoszą dużą wartość do naszej pracy, a często też do życia, bo w tourze spędzamy razem prawie cały rok. Dojrzałam do tego, że w życiu zawodowym potrzebujemy czasem takich zmian, aby spotkać kolejne osoby, z którymi zbudujemy współpracę na następne etapy naszego rozwoju – komentowała Polka za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.
– To naturalne w każdej pracy, że zmiany są potrzebne i zazwyczaj są szansą. Kończę tę współpracę zadowolony z tych 5 lat, podczas których Iga najpierw stopniowo pięła się w górę, a w ostatnich dwóch sezonach wygrała nie tylko French Open, ale wskoczyła tez do top10 – odpowiedział Piotr Sierzputowski.
Nowym trenerem Świątek został Tomasz Wiktorowski. Człowiek, którego postać w Polsce kojarzona jest przede wszystkim z sukcesami w wydaniu Agnieszki Radwańskiej. Można zatem spodziewać się, że z tej współpracy powinny wyniknąć pozytywy dla dalszego rozwoju tegorocznej uczestniczki prestiżowego WTA Finals.
Zmiana szkoleniowca i podejście do komunikacji tej roszady nie spodobało się jednak m.in. ekspertowi Eurosportu, Lechowi Sidorowi. Na łamach WP/SportoweFakty komentator przyznał wprost, że przy zmianie szkoleniowej zabrakło profesjonalizmu ze strony Świątek.
– Teraz wyszło na to, że konferencja była totalną bzdurą. Był tam obecny Piotr Sierzputowski jako główny trener, rozmawiano o przeszłości i przyszłości. Iga sama apelowała o spokój. Minęło kilkadziesiąt godzin i wzniecono burzę. Czy oni myśleli, że zrobią z dziennikarzy idiotów, którzy wszystko łykną? Tego przecież można było uniknąć – przyznał wieloletni znawca tenisa.
Faktycznie sytuacja była co najmniej dziwna. W przypadku współpracy Świątek i Wiktorowskiego już na starcie można zatem mówić o zgrzycie komunikacyjnym względem mediów.
– Niestety, wielokrotnie w sytuacjach stresowych Piotrek był na drugim planie, jakby odsuwano go od wypowiedzi, jakby miał do powiedzenia więcej, niż w teamie chcieliby usłyszeć. Przecież były w tym roku mecze słabsze, po których prosiło się o konstruktywną krytykę. Ale reagowano tak, jakby ktoś krytyką starał się zniszczyć nasze narodowe dobro – wprost skwitował Sidor.
Jeśli w sztabie szkoleniowym Świątek nie wszystko do końca grało, teraz przyjdzie czas na weryfikację, w czym tkwił problem. Polka ma za sobą solidny sezon, gdzie utrzymała się w czołowej dziesiątce tenisistek na świecie.
Wymagania 20-latki z pewnością będą jednak wzrastać. Polka zwycięstwem w wielkoszlemowym Roland Garros w 2020 roku rozbudziła apetyty kibiców. Pierwszą okazją do weryfikacji już w styczniu będzie Australian Open. Choć co do ocen zmian w sztabie Polki, warto się wstrzymać przynajmniej na kilka miesięcy pracy i jej wyników.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut