Sytuacja między naszymi wschodnimi sąsiadami wciąż jest napięta. Pałac Elizejski zapowiedział, że zarówno Francja, jak i jej zachodni sojusznicy "pozostają czujni na agresywne działania, które Rosja może podjąć wobec Ukrainy".
Od 2021 roku dziennikarka w naTemat. Wcześniej związana byłam z mediami lokalnymi na Pomorzu: w tym z "Głosem Koszalińskim". Lubię obserwować i analizować – z otwartością, empatią i bez uprzedzeń. Poza ekologią, szczególnie bliskie memu sercu są tematy podróżnicze, społeczne (związane przy tym z kulturą i psychologią) oraz społeczno-polityczne. Jeżeli mam możliwość, chętnie nawiązuję również do muzyki i piłki nożnej, bo to moje dwie największe pasje".
Od dłuższego czasu presja ze strony Rosji narasta. Ukraina obawia się z ataku
Przywódcy Francji, USA, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii zapowiedzieli swoje wsparcie dla Ukrainy i rozpoczęli działania dyplomatyczne
We wtorek z prezydentem Rosji Władimirem Putinem rozmawiał prezydent USA Joe Biden. Na dniach ma z nim odbyć rozmowę również francuska głowa państwa Emmanuel Macron
We wtorek prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał z przywódcami najważniejszych krajów sojuszniczych. Potem biuro prasowe Pałacu Elizejskiego wydało komunikat, w którym poinformowało, że Francja, USA, Wielka Brytania, Włochy i Niemcy uważnie obserwują poczynania Rosji i współpracują ze sobą, by nie doprowadzić do eskalacji konfliktu między reżimem Władimira Putina i Ukrainą.
Francja i jej sojusznicy: "Ważna jest suwerenność Ukrainy"
"Pięciu przywódców potwierdziło swoją determinację do współpracy w celu zagwarantowania suwerenności Ukrainy oraz zapewnienia jej stabilności i bezpieczeństwa" – przekazano w oświadczeniu. "Pod tym względem pozostają czujni na agresywne działania, które Rosja może podjąć wobec Ukrainy" – podkreślano.
Służby prasowe Macrona zapowiedziały też, że francuska głowa państwa spotka się w piątek z nowym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, po to, by "wspólnie przeanalizować sposoby ponownego zaangażowania Rosji w format normandzki".
Z kolei z oficjalnych źródeł agencji AFP wynika, że Macron ma też zamiar w "najbliższym czasie" przedyskutować obecną sytuację z prezydentami Rosji Władimirem Putinem i Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Spotkanie Bidena z Putinem
Pomoc dla Ukrainy w wypadku napaści ze strony Rosji zapowiedział otwarcie prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. We wtorek odbył długą wideorozmowę z Putinem. Biały Dom podał w oświadczeniu, że Biden podkreślał podczas niej, iż wspiera "suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy oraz wezwał do deeskalacji (konfliktu) i powrotu do rozmów dyplomatycznych".
Ponadto "wyraził głębokie zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych i europejskich sojuszników eskalacją rosyjskich sił wokół Ukrainy i dał jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami zareagują znaczącymi środkami gospodarczymi i innymi w przypadku eskalacji militarnej".
Napięcia między Rosją i Ukrainą
Rosjanie po swojej stronie, ale przy granicy z Ukrainą rozmieścili łącznie ok. 92 tys. swoich żołnierzy. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow próbował zapewniać, że są to "jedynie ćwiczenia" i "nie powinny nikogo niepokoić".
Jednak inaczej uważa zarówno amerykański wywiad, jak i naczelnik głównego zarządu wywiadu ukraińskiego ministerstwa obrony Kirył Budanow. W rozmowie z "Military Times" ten drugi przestrzegał, że armia Władimira Putina "przygotowuje się do ataku na Ukrainę na przełomie stycznia i lutego".
Wzdłuż granicy Ukrainy, ale od strony białoruskiej, od początku grudnia trwają wspólne ćwiczenia wojskowe armii Rosji i Białorusi. Minister obrony z reżimu Aleksandra Łukaszenki, Wiktor Chrenin, próbował przekonywać, że te "szkolenia bojowe" są reakcją na "aktywną militaryzację" ich sąsiadów.
Tymczasem, mimo zapewnień krajów zachodnich o wsparciu dla Ukrainy, amerykański ekspert wojskowy Samuel Charap w wywiadzie dla "New York Times" stwierdził, że jeśli dojdzie do ataku ze strony Rosji, to możliwe, że Ukraińcom pozostanie liczyć jedynie na dostawy broni i sankcje nałożone na reżim Putina, ale nie realną pomoc zachodnich wojsk.
– Rosjanie wiedzą, bo już od siedmiu lat atakują Ukrainę, że nie wyślemy 82. Dywizji Powietrznodesantowej. I sądzę, że wkalkulowali sobie wszystko inne w tym sensie, że gotowi są zapłacić taką cenę. To powoduje, że sytuacja jest tak trudna. Nie ma z niej dobrego wyjścia – stwierdził Charap.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut