Aleksandra Rosiak to zdecydowana liderka naszej kadry, na razie w MŚ gra znakomicie
Aleksandra Rosiak to zdecydowana liderka naszej kadry, na razie w MŚ gra znakomicie Fot. Handball Polska

Polskie piłkarki ręczne znają już kolejne rywalki w mistrzostwach świata. W grupie I czeka na Biało-Czerwone bardzo ciężkie zadanie. Zagramy kolejno z: Francją, Słowenią oraz Czarnogórą. O awans do ćwierćfinału będzie bardzo ciężko, ale nasz zespół wciąż ma na niego szansę. Na początek drugiej fazy MŚ zmierzymy się z mistrzyniami olimpijskimi, czyli Trójkolorowymi. Początek starcia w czwartek o godzinie 20:30.

REKLAMA
Powrót na mistrzostwa świata szczypiornistek jest na razie dla Biało-Czerwonych bardzo ciężki, choć nie możemy powiedzieć, że nieudany. Młoda drużyna Arne Senstada postraszyła w pierwszej fazie MŚ faworytki: Serbki (21:25) oraz Rosjanki (23:26), a później efektownie rozprawiła się z Kamerunkami (33:19). Teraz pora na drugą fazę turnieju i walkę o ćwierćfinał mundialu.
W grupie I, która będzie toczyć boje w Granollers, zmierzymy się kolejno z Francuzkami, Słowenkami oraz Czarnogórkami. Trójkolorowe staną na naszej drodze już w czwartek, żeby zachować szansę na ćwierćfinał nasz zespół musi pokonać mistrzynie olimpijskie i mistrzynie świata z 2017 roku. Łatwo z pewnością nie będzie, ale innej drogi do czołówki MŚ nie ma.
Trójkolorowe przewodzą naszej grupie, mają na koncie trzy zwycięstwa: z Angolą 30:20, Słowenią 29:18 oraz Czarnogórą 24:19 i z pewnością są faworytkami. Polki muszą odrabiać straty, bo w drugiej części MŚ rywalizację zaczną z zerowym kontem (wynik meczu z Kamerunem nie wlicza się do drugiej części turnieju), a awans do ćwierćfinału wezmą tylko dwie z sześciu drużyn. Jeśli w czwartek przegramy, awansu nie będzie.

"Wierzymy, że będziemy grać dużo lepszy handball i postawimy swoje warunki. Nie jest tak, że Francja jest niepokonana. Nie raz pokazałyśmy, że potrafimy walczyć i zostawimy serducho na boisku" – przypomina liderka naszej drużyny, 24-letnia Aleksandra Rosiak, która w turnieju prezentuje się wprost znakomicie i jest najjaśniejszym punktem ekipy Arne Senstada. Ale nie tylko na jej barkach spoczywa ciężar odpowiedzialności.
W świetnej formie są nasze bramkarki, Biało-Czerwone potrafią twardo bronić i świetnie grać z kontry. Niestety zdarzają się im również przestoje, a więcej możemy wymagać od doświadczonych Moniki Kobylińskiej i Kingi Achruk. Na razie Biało-Czerwone tylko momentami grają na wysokim poziomie, liczymy że w drugiej fazie MŚ tych momentów będzie coraz więcej.
W Granollers, czyli pod Barceloną, nasz zespół zmierzy się z Francją (czwartek, godzina 20:30), a później ze Słowenią (11 grudnia, sobota, godz. 20.30) i Czarnogórą (13 grudnia, poniedziałek, godz. 15.30). W finałach MŚ zostały już 24 drużyny, które o miejsca w ćwierćfinałach walczą w czterech grupach, po sześć ekip w każdej. Awans uzyskają tylko dwie najlepsze w danej grupie.

Od ćwierćfinałów, które zostaną rozegrane 14 i 15 grudnia, wszystkie mecze odbywać się będą właśnie w Granollers. Półfinały zaplanowano na 17 grudnia, a finał MŚ na 19 grudnia. Tytułu broni Holandia, która przed dwoma laty w Japonii pokonała w meczu o złoto Hiszpanię 30:29. W spotkaniu o brązowy medal Rosja okazała się wtedy lepsza od Norwegii 33:28.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut