W programie "7 Dzień Tygodnia" Monika Olejnik rozmawiała z zaproszonymi politykami m.in. o Marszu Niepodległości. Dziennikarka zasugerowała, że rosnąca popularność tego wydarzenia może być skutkiem wieloletnich zaniedbań władz, które "zapomniały, że istnieje święto 11 listopada".
Monika Olejnik w programie “7 Dzień Tygodnia” na antenie Radia Zet postawiła tezę, że władze przez lata “nie pamiętały, że istnieje święto 11 listopada”. Stąd zdaniem dziennikarki wzięła się popularność wzbudzającego skrajne emocje, nacjonalistycznego Marszu Niepodległości.
Komentując, spóźnioną jego zdaniem, inicjatywę marszu prezydenckiego, Jacek Kurski powiedział:
Poseł PiS Jacek Sasin apelował z kolei: – Nie zmuszajmy ludzi do tego, żeby szli akurat z prezydentem. Każdy ma prawo wyboru – mówił. Twierdził też, że w zeszłym roku za bijatyki na ulicach Warszawy odpowiedzialne były lewackie bojówki, “wyrastające z takiej samej tradycji, jak Janusz Palikot”. Odniósł się w ten sposób do słów Palikota, nawołujących Polaków do nie świętowania 11 listopada i niewychodzenia tego dnia z domu.
Tomasz Nałęcz zgodził się z Sasinem co do tego, że każdy może iść w takim marszu, jaki mu się żywnie podoba. Dodał jednak: – Jest kwestią smaku, czy się idzie z prezydentem, wybranym w powszechnych wyborach, czy się idzie z ONR-em. Dziwię się, że ludzie wybierają marsz z tak skrajnym ugrupowaniem. Umówmy się, tradycja ONR-u jest tradycją ponurą. Mówię to, ponieważ o ile broniłbym Dmowskiego z 1918 roku, to nie bronię Dmowskiego antysemity – mówił Nałęcz.
Rozmówcy Moniki Olejnik komentowali również słowa Zbigniewa Brzezińskiego, który mówił o “wrednej robocie” osób promujących tezę o zamachu w Smoleńsku. Jacek Kurski stwierdził, że w dużej mierze winny takim oskarżeniom jest sam Kaczyński. – Jako lider nie powinien formułować takich wypowiedzi, jakie padły po artykule Cezarego Gmyza o trotylu na wraku tupolewa. Takie oskarżenia szkodzą tylko sprawie. Ale przyzywanie choroby psychicznej przez Brzezińskiego to niegodna insynuacja, to język Palikota – mówił.
Z kolei Marek Siwiec podkreślał, że ważne jest, iż głos Brzezińskiego to głos z zewnątrz. – To człowiek, który nie musi się uwiarygadniać. Zamiast dezawuować to, co powiedział, należy dokładnie to przeanalizować i utrwalić. Poparł go Jacek Protasiewicz, podkreślając, że osoba o tak niepodważalnym autorytecie i poczuciu patriotyzmu powinna być słuchana. – Jeśli ktoś o takiej wiedzy teoretycznej i praktycznej mówi, że słowa o zamachu to nonsens, to trzeba to wziąć pod uwagę – skwitował Protasiewicz.
Zaczęła się rywalizacja na to święto. Odnoszę się z szacunkiem dla inicjatywy Bronisława Komorowskiego, ale zaczął interesować się Świętem Niepodległości w połowie kadencji, dopiero wtedy, gdy Marsz Niepodległości zdobył już popularność.