11 listopada. Tego dnia lepiej nie wychodzić z domu, by nie natknąć się na na kogoś, kto może wziąć nas za gorszego Polaka od siebie. Szczególnie w Warszawie, gdzie w najbliższą niedzielę lepiej omijać centrum, by nie trafić na latające nad głowami płyty chodnikowe, płonące auta, skrajną prawicę atakującą lewaków i vice versa. - Obawiam się, by nie było ofiar śmiertelnych - mówi nawet prof. Antoni Dudek, wiceszef Rady IPN. Ale czy Święto Niepodległości naprawdę musi tak wyglądać?
Wygląda to tak, jakbyśmy wszyscy zapomnieli już, że ten dzień to Narodowe Święto Niepodległości. Święto nas wszystkich, a nie tylko narodowców z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej organizujących swój Marsz Niepodległości, czy lewaków zgromadzonych wokół Porozumienia 11 listopada, którzy skrajną prawicę za wszelką cenę chcą akurat w ten wyjątkowy dzień sprowokować.
- Jest w Polsce spory odsetek ludzi, którzy są neutralni wobec tych wszystkich sporów politycznych. Uważają jednak, że tożsamość narodowa jest dla nich ważna, że Polska jest w ich życiu czymś ważnym. I oni chcieliby mieć dzień, w którym cieszyliby się po prostu z tego, że są Polakami - mówi historyk IPN, prof. Antoni Dudek. Tłumaczy jednocześnie, że nie wolno dopuścić do tego, by Święto Niepodległości zostało odebrane tym Polakom przez osoby, które 11 listopada szukają sobie dobrej okazję do rozrób pod pretekstem walki ideologicznej.
- To święto zostało zwykłym Polakom zepsute, to już się stało. Teraz mam tylko nadzieję, że w niedzielę nie będzie eskalacji tego, co stało się przed rokiem. Tamte wydarzenia były bowiem ogromną katastrofą. Przez cały czas narzekaliśmy, że święto to tylko oficjalne obchody na pl. Piłsudskiego, a tymczasem za organizowanie alternatywy wzięli się ONR-owcy i prowokująca ich skrajna lewica. Urządzili przy tym bijatykę i wszystko się posypało. Teraz już wielu ludzi będzie w ogóle bało się przyjść na oficjalne uroczystości - twierdzi prof. Dudek. I podsumowuje: - Atmosfera w Polsce jest dziś paskudna i nie ma mowy o jakimkolwiek wspólnym świętowaniu. Trzeba tylko zadbać o odizolowanie obu skrajnych imprez.
Musimy przyznać, że w redakcji naTemat również boimy się tego, co skrajne środowiska mogą w niedzielę wyprawiać na ulicach stolicy. Na zbliżające się Święto Niepodległości wciąż chcemy patrzeć jednak znacznie bardziej optymistycznie niż prof. Antoni Dudek. Dlatego wato przypomnieć, że na 11 listopada szykują się nie tylko ogoleni na łyso przedstawiciele jedynej słusznej rasy i niemogący doczekać się starcia z nimi lewacy. Nawet w stolicy można ten wyjątkowy dla naszego narodu dzień świętować radośnie i w zupełnym spokoju.
Parady, koncerty, imprezy
Oczywiście przede wszystkim warto tradycyjnie wybrać się na oficjalne obchody Święta Niepodległości z udziałem prezydenta Bronisława Komorowskiego i uroczystą wojskową paradę. Kto będąc dzieckiem nie uwielbiał się temu przyglądać? Nie warto dać się zastraszyć garstce łobuzów i odbierać teraz tej atrakcji naszym dzieciom. O godz. 17 dla nieco starszych i bardziej rozrywkowych warszawiaków zaplanowano także koncert "Rock Niepodległości - muzyka dla wolności". W klubie Palladium wystąpią m.in. Luxtorpeda, Oddział Zamknięty i Kasia Kowalska.
Pod Palladium święto zakończą też polscy motocykliści, którzy na swoich maszynach przyjadą tam paradą spod domu marszałka Józefa Piłsudskiego, willi Milusin w Sulejówku. Mniej stricte patriotyczne imprezy pod pretekstem Święta Niepodległości organizuje także wiele popularnych klubów i to nie tylko w stolicy.
Zresztą poza Warszawą 11 listopada z pewnością upłynie znacznie spokojniej i radośniej. Tak z pewnością będzie w Gdańsku, gdzie tradycyjnie ulicami miasta przejdzie kolorowa Parada Niepodległości. Od wielu lat, mimo kiepskiej zazwyczaj listopadowej pogody, jednoczą na ulicach miasta tysiące gdańszczan.
Zupełnie inaczej niż uczestnicy warszawskiego Marszu Niepodległości będą też świętować niepodległość na Śląsku. Szczególnie spektakularnie na Stadionie Śląskim w Chorzowie, gdzie wielki rodzinny piknik ma być okazją do rekordowo głośnego odśpiewania "Mazurka Dąbrowskiego". Poza tym zaplanowano normalną, świetną zabawę w tradycyjnym śląskim stylu.
Cień agresji nie będzie też towarzyszył świętowaniu 11 listopada w Poznaniu, gdzie ten dzień to także imieniny ulicy Św. Marcin. A więc całodniowa zabawa w centrum miasta rozpoczynająca się tradycyjnym korowodem ulicznych artystów, a kończą się hucznym pokazem fajerwerków, którego poznaniakom mogą pozazdrościć nawet Amerykanie w swoje święto 4 lipca.
Nie lepiej świętować w ten sposób?
A jak Wy zamierzacie spędzić Święto Niepodległości?
Reklama.
prof. Antoni Dudek
wiceprzewodniczący Rady IPN
Atmosfera w Polsce jest dziś paskudna i nie ma mowy o jakimkolwiek wspólnym świętowaniu. Trzeba tylko zadbać o odizolowanie obu skrajnych imprez.