"Zasada, że o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze, nie dotyczy sytuacji, gdy mamy do czynienia z wielkim kłamstwem" – tłumaczy publicysta Tomasz Terlikowski, który na łamach kwartalnika "Więź" ujawnił kulisy swojego śledztwa ws. nadużyć, których miał dopuścić się werbista o. Edward Konkol. Duchowny zmarł 12 grudnia.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Nie żyje o. Edward Konkol. Ostatnie pożegnanie
Informację o śmierci duchownego przekazano w niedzielę (12 grudnia) za pośrednictwem facebookowego profilu Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie "Droga". Duchowny, były szef "Drogi" zmarł w białostockim szpitalu.
"Dzisiaj rano do Domu Pana Odszedł Ojciec Edward Konkol, werbista, kapłan, twórca Stowarzyszenia DROGA. Tysiące, którym pomógł, tysiące, dla których był światłem w ich życiu, tysiące, których uczył pomagać pozostają w modlitwie i żalu. Panie, świeć nad Jego Duszą" – napisano.
Pożegnanie o. Edwarda Konkola zostało zapowiedziane na trzy dni tj. - 16 grudnia godz. 20:00 - Czuwanie Modlitewne w Kaplicy przy ul. Proletariackiej 21; 17 grudnia godz. 11:00 - Msza Św. Żałobna w Kościele p.w. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Kleosinie; 18 grudnia godz. 12:00 - Msza Św. Pogrzebowa w Kościele Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Jastarni.
Sprawa słynnego duchownego z Podlasia. Edward Konkol był oskarżony o molestowanie
Dwa dni po śmierci sławnego duchownego z Podlasia na stronie kwartalnika "Więź ukazał się tekst pt. "Edward Konkol – nikt nie pytał, nikt nie sprawdzał". Publicysta Tomasz Terlikowski zagłębił się w sprawy, o których informowaliśmy na początku października w naTemat, gdy Konkol oficjalnie odszedł ze Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie "Droga" i przestał pełnić funkcję prezesa.
Duchowny otrzymał wówczas m.in. zakaz publicznego sprawowania liturgii, a także zakaz używania stroju duchownego poza wspólnotą zakonną. Powód? Kilkumiesięczne śledztwo kościelne w związku z domniemanymi nadużyciami seksualnymi.
Według strony kościelnej na niekorzyść księdza zeznawało kilka osób. Werbista został obwiniony o uwodzenie młodych kobiet i manipulacje. W mediach społecznościowych zakonnik zamieścił oświadczenie pełne skruchy. Sprawa nie została jednak przekazana prokuraturze.
Tomasz Terlikowski rozlicza o. Edwarda Konkola
Na wstępie dziennikarz wypunktował liczne zasługi werbisty. "Można by powiedzieć: kapłan z powołania, charyzmatyczny duszpasterz, człowiek do zadań specjalnych" – czytamy. Dalej przechodzi jednak do mniej znanych poczynań Konkola. Terlikowski zauważył, że relacje ofiar nie zamykają się wyłącznie w kwestiach moralnych, ale chodzi tu już o łamanie prawa karnego i kanonicznego.
Publicysta dotarł do listy przestępstw i nadużyć zarzucanych o. Konkolowi. "Popełnienie przestępstwa molestowania seksualnego osób poniżej 18. (a nawet poniżej 15.) roku życia, w tym również molestowania seksualnego osoby niepełnoletniej wraz z solicytacją (namawiania penitentki do popełnienia grzechu ze spowiednikiem); stosowanie mobbingu i niesprawiedliwego wynagrodzenia wobec osób pracujących w Stowarzyszeniu "Droga" lub instytucjach z nim powiązanych; nadużywanie władzy; psychiczne uzależnianie osób związanych ze wspomnianym Stowarzyszeniem (m.in. poprzez udzielanie wysokich zapomóg bądź podarków)" – to zaledwie połowa zarzutów.
Jak się okazuje, na kilkanaście dni przed śmiercią duchownego, Terlikowski dotarł do osób skrzywdzonych i uzyskał od nich relacje. "Osoby skrzywdzone, a także ludzie, którzy zdecydowali się przerwać zmowę milczenia, opisują tę sprawę z drastycznymi szczegółami" – oznajmił.
"To zostaje. Wraca w czasie wspomnień, jak przytrzymywał mnie za ręce, jak pastwił się nad moim ciałem, tak żeby mnie bolało, jak przytrzymywał moje nadgarstki, wpychał mi język w ucho. Ja wtedy czasem krzyczałam. Ktoś to musiał w jego klasztorze słyszeć, bo walili w ścianę albo pukali w drzwi, a on wtedy pogłaśniał telewizor. A następnego dnia nikt o nic nie pytał" – zwierzyła się Terlikowskiemu jedna z ofiar.
To relacja innego rozmówcy dziennikarza. "Rozmawiałem z dziewczyną, która wtedy, gdy to się działo, była niepełnoletnia. Ojciec Edward woził ją i koleżankę do Jastarni, były 'elementem' rekolekcji – miały opowiadać o tym, jak wiele zawdzięczają 'Drodze'. Dziewczyna powiedziała mi, jak ojciec Edward przychodził do nich w nocy, dotykał je po miejscach intymnych, po piersiach. Miały wtedy po 15-16 lat" – relacjonuje publicysta.
Grażyna, która także została wykorzystana seksualnie, ujawniła, że Konkol co rusz znajdował sobie młodsze obiekty zainteresowania, gdy się nudził. "To był sprawny manipulator. Potrafił zauważyć cię i wyczuć potrzeby. A potem zaczynał się proces zaspokajania potrzeb, spotkań. Wszystko bardzo powoli. Aż do momentu, gdy człowiek był w stanie zrobić dla niego wszystko" – opowiedziała.
Ofiary o. Edwarda Konkola prawdopodobnie nigdy nie doczekają się sprawiedliwości
Wyszło na jaw, że od o. Konkola uzależnione były też dojrzałe kobiety. Publicysta uzyskał relację od kobiety, której przyjaciółka przez lata pozostawała w intymnej relacji z duchownym. "Wiedziała, że nie jest jedyną, że on ma w tym czasie także inne kochanki, że wymienia je, ale była od niego uzależniona. Niektóre z jego partnerek były mężatkami i to on odpowiada za rozbicie ich małżeństw" – zdradziła.
Dziennikarz wie, że niestety nie można już liczyć na to, iż jeszcze ktoś zajmie się sprawą wykroczeń zmarłego werbisty. "Jak przyznał w rozmowie ze mną ojciec Andrzej Danilewicz - po śmierci podejrzanego proces kanoniczny zostanie wstrzymany. I to zwyczajnie zakończy sprawę" – dodał.
"Tyle tylko, że osoby skrzywdzone mają prawo do sprawiedliwości. To one znalazły w sobie dość odwagi, by wystąpić przeciwko zjednoczonemu miejscowemu układowi, w którym ojciec Konkol miał ogromne znaczenie, jak również przeciwko zgromadzeniu, którego członkowie uciszali krzyczące w celi współbrata kobiety waleniem w ścianę, ale później nie poinformowali o poważnych zarzutach współpracowników, by wreszcie nie poinformować prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" – spuentował Terlikowski.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut