
Reklama.
W związku z kryzysem migracyjnym w lasach przy granicy polsko-białoruskiej wciąż przebywa wielu migrantów. Jest tam nie tylko zimno, ale też niebezpiecznie m.in. ze względu na liczne bagna. We wtorek do jednej z takich pułapek wpadło czterech uchodźców.
Migranci utknęli na bagnach przy granicy polsko-białoruskiej
Do zdarzenia doszło w pobliżu zalewu Siemianówka, w gminie Michałowo na Podlasiu, w pobliżu granicy Polski z Białorusią. W grzęzawisku utknęły cztery osoby z Syrii i Iraku – trzech mężczyzn i jedna kobieta."Wczoraj funkcjonariusze SG z placówek w Michałowie i Narewce wspólnie z KG PSP prowadzili przez kilka godzin akcję ratowniczą. Czworo nielegalnych imigrantów ob. Syrii i Iraku utknęło na bagnach" – przekazała w środę na swoim profilu na Twitterze Straż Graniczna.
Jak przyznała w rozmowie z PAP rzeczniczka SG Anna Michalska, funkcjonariusze musieli podczas akcji ratunkowej skorzystać z pomocy strażaków i żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej z czwartej Warmińsko-Mazurskiej Brygady OT oraz z ich sprzętu.
– Te osoby udało się uratować dzięki jednostkom Straży Pożarnej ze specjalistycznym sprzętem i pomocy wojska, które użyło drona na podczerwień – tłumaczyła Michalska. Migrantów wyciągnięto z bagien po kilku godzinach.
SG na Twitterze podała, że do szpitala trzeba było przewieźć dwie osoby, co potwierdziła później rzeczniczka. – Kobieta i mężczyzna trafili do szpitala, ale ich stan jest dobry, za kilka godzin będą mogli go opuścić – powiedziała.
Z komunikatu rzecznika prasowego WOT, płk Marka Pietrzaka wynika jednak, że do placówek medycznych trafili wszyscy uratowani. "Migranci byli wychłodzeni, ale w stanie stabilnym. Żołnierze wspólnie ze strażakami udzielili poszkodowanym niezbędnej pomocy przedmedycznej: po wyłowieniu i przetransportowaniu na noszach w bezpieczne miejsce, migranci zostali osuszeni i okryci kocami termicznymi, a potem przekazani służbom medycznym, które przetransportowały ich do pobliskiego szpitala. Akcja zakończyła się w okolicach godziny 21.30" – przekazał.
Jak podkreślił rzecznik WOT, "z uwagi na niskie temperatury i wyziębienie poszkodowanych akcja ratownicza była walką o ich zdrowie i życie".