Udany powrót na ławkę trenerską Legii Warszawa Aleksandara Vukovicia. Mistrzowie Polski bardzo pewnie 4:0 (2:0) ograli Zagłębie Lubin. Dublet zanotował Rafael Lopes, jedna z ofiar zajścia z kibicami po niedzielnym meczu z Wisłą Płock. Pierwszą porażkę u siebie odnotował za to Raków Częstochowa.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
W środę rozegrano kolejne zaległe mecze PKO Ekstraklasy. Tak się złożyło, że do gry przystąpiły dwie najlepsze drużyny poprzedniego sezonu. Rozpoczął wicemistrz kraju z Częstochowy. Piłkarze trenera Marka Papszuna byli faworytem pojedynku z Górnikiem Zabrze. Zabrzanie w ostatnich tygodniach są jednak w solidnej formie, stąd też można było się spodziewać całkiem ciekawego meczu.
I faktycznie tak było. Choć spotkanie ułożyło się dobrze dla gospodarzy spod Jasnej Góry, bo od trafienia na 1:0 Mateusza Wdowiaka, w drugiej części to śląski zespół zadał decydujące ciosy.
Raków Częstochowa przegrał pierwszy mecz od 13. spotkań na własnym terenie. Co więcej, częstochowianie stracili szansę na wskoczenie na ligowe podium, pozostając punkt za trzecią w tabeli Lechią Gdańsk.
Za to w przypadku drużyny z Zabrza zespół prowadzony przez trenera Jana Urbana nie przegrał piątego kolejnego meczu z rzędu. Zabrzanie są na szóstym miejscu w tabeli, z czterema punktami straty do Rakowa.
Po kolejnym w tym sezonie trzęsieniu ziemi w Warszawie, mistrzowie Polski z nowymi nadziejami podchodzili do środowego pojedynku. Legia Warszawa musiała jednak wygrać, żeby wygrzebać się ze strefy spadkowej. Bodźcem miała być zmiana trenera. Dotychczasowego Marka Gołębiewskiego zastąpił świetnie znany kibicom stołecznego klubu Aleksandar Vuković.
Jak się okazało, to był dobry pomysł, bo mistrzowie Polski zagrali z dużą wiarą w sukces. Pierwsza połowa to popis Rafaela Lopesa. Napastnik dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a warto przypomnieć, że to piłkarz, który był wśród poszkodowanych po ataku kibiców po przegranym meczu w niedzielę z Wisłą Płock. Przynajmniej zdaniem mediów.
W drugiej części sytuacja nie uległa zmianie i nadal to gospodarze dominowali. Zagłębie Lubin po raz kolejny udowodniło, że ten sezon póki co można spisać po stronie strat, aniżeli zysków.
Tak grająca drużyna z Dolnego Śląska powinna coraz poważniej oglądać się za plecy, oddalając od siebie widmo spadku. Wydaje się też, że dni trenera Dariusza Żurawia są w Zagłębiu policzone.
Legia dzięki wygranej wydostała się za to z miejsc zagrożonych spadkiem, spychając tam Wartę Poznań.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, na ile mecz z pogrążonym w kryzysie Zagłębiem, jest faktycznym wyznacznikiem powrotu formy mistrzów z Warszawy. Z pewnością kibice na stadionie przy Łazienkowskiej potrzebowali jednak takiego pozytywnego impulsu.
Najbliższa weryfikacja to mecz z Radomiakiem Radom w najbliższą niedzielę. Ponownie na własnym terenie.
Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 4:0 (2:0)
Bramki: Rafael Lopes (26, 39), Tomas Pekhart (50), Mateusz Hołownia (53)
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut