
Irlandzki bokser Stephen McMullan trafił po swojej walce do szpitala i walczy o życie na oddziale intensywnej terapii. Pięściarz źle się poczuł dzień po pojedynku, sytuacja dramatycznie się zmieniła, a lekarze podejrzewają uraz mózgu. Na szczęście stan zdrowia sportowca poprawia się i jest nadzieja, że wróci do pełni sił. Do boksu powrotu już nie ma.
REKLAMA
Poważny uraz i stan Stephena McMullana są o tyle niepokojące, że doszło do nich w boksie amatorskim, gdzie zawodnicy walczą w kaskach i lepiej chroni się głowy pięściarzy. Wszystko miało miejsce w Belfaście w zeszłym tygodniu. Irlandczyk walczył o tytuł mistrza Ulsteru z Charliem Boylem.
Walka trwała trzy rundy po trzy minuty każda, odbywała się w kategorii ciężkiej. Charlie Boyle wygrał zdecydowanie, a Stephen McMullan podziękował mu za pojedynek i wrócił do domu. Nic nie zapowiadało tragedii, do której doszło dzień później. Zawodnik źle się poczuł w swoim domu, wezwano pogotowie i pięściarz trafił do szpitala w Belfaście.
Od razu stwierdzono uraz mózgu i zabrano boksera na OIOM, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie. Irish Athletic Boxing Association (IABA) przekazało informację o stanie zdrowia pięściarza i zapewniło wsparcie dla jego dalszego leczenia. Rokowania są dobre, pięściarz powoli dochodzi do siebie, ale czeka go długa walka o powrót do pełni zdrowia.
O powrocie do boksu nie ma mowy. Obrażenia głowy i potencjalne uszkodzenia mózgu, które mają poważne następstwa neurologiczne, wykluczają uprawianie tego sportu w przypadku Stephena McMullana. Dziś życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia.