Kuriozalne sceny. Samolot z Morawieckim wystartował, gdy kontroler ratował nieprzytomnego kolegę
Wioleta Wasylów
17 grudnia 2021, 12:02·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 grudnia 2021, 12:02
Gdy premier znajdował się w samolocie o statusie HEAD, którym miał za chwilę odlecieć z Krakowa do Strasburga, w wieży kontroli lotów zaczęła się akcja ratunkowa, ponieważ jeden z pracowników zasłabł – informuje TVN 24. Z nagrań, do których dotarli dziennikarze wynika, że pomimo chaosu wśród pracowników Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej ruch na lotnisku odbywał się dalej, a maszyna premiera wystartowała.
Reklama.
Jeden z pracowników Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej stracił przytomność i przystąpiono do akcji ratunkowej
Z ustaleń TVN 24 wynika, że pracownicy wieży kontroli lotów "byli przekonani, że ich kolega umiera i po takich przejściach nie byli w stanie normalnie pracować"
W tym czasie samolot z Mateuszem Morawieckim na pokładzie kołował na pas i startował. Ostatecznie odleciał. Rzecznik prasowy LOT oznajmił, że "załoga samolotu o niczym nie wiedziała"
Akcja ratunkowa w wieży kontroli lotów
Wszystko zaczęło się ok. godz. 20.30 18 października 2021 roku na lotnisku Balice pod Krakowem. Jak informuje TVN 24, w tym czasie pilot innego samolotu linii Ryanair, który podchodził do lądowania, wymieniał uwagi z pracownikami wieży kontroli lotów. Po chwili jednak zapadła cisza i usłyszał tylko głośny krzyk.
Okazało się, że jeden z jeden z pracowników Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej stracił świadomość. "Towarzyszył mu na szczęście drugi kontroler, choć PAŻP wciąż stosuje system pracy jednego kontrolera nazywany Single Person Operations" – opisywał portal tvn24.pl.
Tak więc drugi kontroler przystąpił do akcji ratunkowej, ale musiał też wciąż instruować pilota Ryanaira, a jednocześnie starał się w tym czasie wezwać na pomoc kolejnego kontrolera zbliżania, który był na przerwie. Choć źródło tvn24.pl podało, że kontrolerzy "byli przekonani, że ich kolega umiera i po takich przejściach nie byli w stanie normalnie pracować", to dodał jednocześnie: "Trzeba było zostać na stanowisku, by nie zatrzymywać ruchu. Krótko potem startował samolot o statusie HEAD".
Taki status dotyczy maszyn, którymi podróżują najważniejsze osoby w państwie, czyli:
prezydent, premier, marszałek Sejmu lub Senatu.
Samolot premiera odleciał. "Załoga nic nie wiedziała"
Dziennikarze portalu ustalili, że samolot z premierem Mateuszem Morawieckim na pokładzie rozpoczął przejazd w stronę pasa startowego tuż przed zdarzeniem, czyli o 20.27, a oderwał się od ziemi – zgodnie z danymi z FlightRadar24 – już w trakcie akcji ratunkowej, bo o 20.36. Wyleciał więc do Strasburga, gdzie premier miał wystąpić w europarlamencie, zgodnie z czasem.
Kontroler, który zemdlał, został na szczęście uratowany przez ratowników. Według przepisów obowiązujących w PAŻP, teoretycznie jego kolegom przysługiwało prawo zejścia ze stanowiska jeszcze w czasie akcji ratunkowej, bo jest to tzw. zdarzenie krytyczne. – Kontrolerom włączyło się myślenie tunelowe. Mimo trudnej sytuacji chcieli za wszelką cenę, by samolot z premierem wystartował. Podobnie jak piloci w Smoleńsku chcieli za wszelką cenę wylądować – stwierdził jeden z pilotów w rozmowie z portalem.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że zarówno kapitan maszyny o statusie HEAD, jak i otoczenie premiera nie miały pojęcia o tym, co działo się w wieży kontroli lotów. – Załoga o niczym nie wiedziała. Nawet nieoficjalnie nic do nas nie dotarło – zaznaczał rzecznik prasowy PLL LOT Krzysztof Moczulski.
– Nikt (żaden pracownik – przyp. red.) nie rozmawia o tej sprawie, nikt nie odważy się wychylić, bo dostanie dyscyplinarkę jak kontrolerzy, którzy u was wystąpili w materiale. W PAŻP panuje zamordyzm kosztem bezpieczeństwa – oznajmił anonimowy rozmówca.
Jak przypomina tvn24.pl w marcu tego roku szefa związku zawodowego kontrolerów Franciszka Teodorczyka i członka zarządu tego związku Jakuba Cabana zwolniono dyscyplinarnie z PAŻP po tym, gdy wystąpili pod swoimi nazwiskami w materiale "Czarno na białym" w TVN24.
Jak zauważa portal, Andrzejowi Adamczykowi, który jako minister infrastruktury sprawuje pieczę nad Polską Agencją Żeglugi Powietrznej, już w kwietniu przekazano raport z wynikami kontroli w PAŻP, wskazujący na nieodpowiednie zarządzanie, które może przekładać się na poziom bezpieczeństwa. Gdy niedługo po tym, pojawiły się doniesienia o pijanym kontrolerze na wieży lotniska Okęcie, rzecznik resortu stwierdził, że nad dokumentem "trwają prace zapoznawcze".