Pięć odwołanych meczów i jedno rozegrane. Taki jest bilans zaplanowanych na sobotę meczów w angielskiej Premier League. Angielską ligę dotknęła pandemia COVID-19, która zaatakowała większość drużyn, zmuszając do zawieszenia możliwości gry. W jedynym meczu soboty zagrał jednak Mateusz Klich.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Wydarzenia związane z pandemią COVID-19 w przypadku klubów występujących w Premier League rozpoczęły się dużo wcześniej, niż w trakcie tego weekendu. Pierwszy raz o swoich problemach kadrowych, które kompletnie zdziesiątkowały zespół otwarcie przyznano w Londynie.
Tottenham Hotspur z konieczności przełożył swój mecz w europejskich pucharach, mając do dyspozycji zaledwie trzynastu piłkarzy z kadry drużyny. Spotkanie Ligi Konferencji nie doszło do skutku, a UEFA kilka dni później podjęła zaskakującą decyzję o... prawdopodobnym obustronnym walkowerze, zarówno dla Spurs, ale i przeciwnika - francuskiego Stade Rennais. Pierwszy argument to brak terminów, a drugi - nieoficjalny - to samowolka ze strony angielskiego klubu w przełożeniu meczu.
Spurs oprócz rywalizacji w pucharach musieli jednak przełożyć swoje spotkanie ligowe. W tym wypadku w porozumieniu z władzami ligi, można było bezproblemowo dokonać takiej roszady w klubowym grafiku.
Kilka dni temu PL podjęła decyzję, że przełożonych w najbliższy weekend - będzie więcej spotkań. Na boisko nie wybiegli piłkarze klubów takich jak: Manchester United, Brighton, Southampton, Brentford, Watford, Crystal Palace, West Ham oraz Norwich.
Zagrali jedynie zawodnicy Leeds United oraz Arsenalu Londyn. Gospodarze jednak pogrążyli się ponownie w meczu z zespołem z czołówki. Arsenal wygrał bardzo pewnie, aż 4:1 (3:0), nie dając większych szans Mateuszowi Klichowi i jego kolegom. Polak zagrał 78. minut, wychodząc od pierwszej minuty.
Londyńczycy dzięki wygranej umacniają się w czołowej czwórce, natomiast Leeds musi coraz bardziej oglądać się za siebie. Widmo zagoszczenia w strefie spadkowej wydaje się być całkiem realnym scenariuszem.
A jak liga angielska poradzi sobie z COVID-19? Raporty otrzymywane z poszczególnych klubów zrzeszonych w PL nie pozostawiają wątpliwości. Sytuacja pandemiczna jest coraz trudniejsza i szczęście w nieszczęściu, że będzie kilka dni bez gry w terminarzu.
"Zarząd Premier League ocenia szereg czynników, mających wpływ na rozegranie spotkania. W tym jest zdolność klubu do wystawienia zespołu na mecz, dotkliwość i potencjalny wpływ pandemii COVID-19 w klubie. Do tego zdolność zawodników do bezpiecznego przygotowania się do meczu oraz późniejszego rozegrania takowego. Zarząd musi również wziąć pod uwagę szersze zagrożenie dla rywali klubu z zakażeniami. Gdzie może dojść do kontaktu chociażby poprzez przedstawicieli teamów" – można przeczytać w komunikacie na stronie Premier League.
Warto dodać, że z niedzielnych spotkań mają odbyć się trzy z czterech. Ze względów pandemicznych odwołano rywalizację Evertonu z Leicester City. Czyli byłym rywalem Legii Warszawa w europejskich pucharach.
Leeds United - Arsenal Londyn 1:4 (0:3)
Bramki: Raphinha (75-rzut karny) - Gabriel Martinelli (16, 28), Bukayo Saka (42), Emile Smith Rowe (84)