
Dirty Dancing i Jan Paweł II
Tak wyobrażam sobie jaskinię dorosłego chłopca. Schodzi się, jak do bunkru, po dziesiątkach krętych schodków ogrodzonych grubymi ścianami. Drzwi przeciętne, kamuflują wnętrze.Ciocia Lucylla wraca z Afryki
Dzieciństwo pamięta, jak peerelowską bajkę: było skromne, urokliwe i z powodu ograniczonego wyboru – wyjątkowe.– Zbieraczką, czy rupieciarą?
– Rupieciarą raczej nie, ma sentyment do pamiątek rodzinnych. Nie, że chodzi na rynek i kupuje szajs za 5 zł. U nas w domu zawsze było dużo przedmiotów w mieszkaniu, z czasem też stare meble po cioci Lucylli. Dobrze się w tym czułem. Świat retro zawsze był dla mnie dobry.
Cukierki u chama i ucieczka do Warszawy
W latach 90. jego pokój wyraża marzenie nastolatka o Zachodzie: puste puszki po napojach Sinalco i River Cola, plastikowa flaga amerykańska, plakat Freediego Mercury'ego przyklejony przezroczystą taśmą do drzwi szafy. – Ogólnie syfiarnia – podsumowuje."Rodzicom było ciężko, finansowo dostali po tyłku. Brat wyjechał do Gdańska na studia. Zostałem sam. Przenieśliśmy się z fajnego blokowiska do centrum Słupska, do kamienicy. Pierwsze, o co się mnie sąsiad spytał, gdy mnie zobaczył, to "czy chcę się z nim napierdalać". Zmiana szkoły, zmiana środowiska. W domu słaba atmosfera, chodziło się po jakichś dziwnych klubach i robiło dziwne rzeczy. Próbowałem odnaleźć się subkulturowo, bo wtedy były twarde podziały: ktoś był metalem, ktoś hip-hopowcem. Ja byłem tym, co chodził w wojskowych kurtkach niemieckich i długich włosach niemytych przez dwa tygodnie."
Ciocia Lucylla wraca z odkurzaczem
– W Warszawie mekką zbieraczy jest warszawski Bazar Olimpia, ale tam trzeba chodzić o piątej rano, bo o szóstej najciekawsze rzeczy już wykupią. Perełki zdarzają się w dziwnych miejscach, na przykład na chodniku przy Hali Mirowskiej. Rano wystawiają się tam starsze panie albo alkoholicy z połową rzeczy ze śmietnika powyciąganych, a z druga połową ciuchów wyciągniętych z pojemników PCK. Ostatnio przechodziłem i kupiłem 10 kaset. Chciałem dwie, ale facet mówi mi, panie, ja za 10 złotych te dziesięć sprzedam, bo nie chce mi się z nimi do domu wracać. Dobrym źródłem bywają też lumpeksy z używanymi przedmiotami. Ja jeżdżę na Dolny Śląsk. To są pewnie wystawki śmietnikowe z Niemiec czy Holandii, sprzedawane u nas za parę złotych.– Byłeś uzależniony od zbieractwa? – pytam.