Nord Stream 2 dzieli niemiecki rząd. "Bajeczka o prywatnym projekcie nadal pokutuje"
Jacek Lepiarz
22 grudnia 2021, 15:18·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 grudnia 2021, 15:18
Ocena politycznych i ekonomicznych skutków uruchomienia Nord Stream 2, dostarczającego gaz ziemny z pominięciem krajów tranzytowych Polski i Ukrainy bezpośrednio z Rosji do Niemiec, od dawna dzieliła SPD i Zielonych. Podczas tworzenia nowego rządu po wyborach parlamentarnych 26 września, koalicjanci wykluczyli ten punkt z negocjacji, aby uniknąć konfliktu.
Reklama.
Jednak spór powrócił po rozpoczęciu na początku grudnia pracy przez rząd z socjaldemokratą Olafem Scholzem jako kanclerzem i wicekanclerzem Robertem Habeckiem z Zielonych oraz szefową MSZ Annaleną Baerbock z tej samej partii. Okazało się, nie po raz pierwszy, że zamiatanie problemów pod dywan nie jest najlepszym rozwiązaniem.
W nowy rok koalicja wejdzie z poważnym konfliktem w polityce zagranicznej. Tym groźniejszym, że już w pierwszych tygodniach działalności nowego rządu zarysowała się rywalizacja między MSZ a urzędem kanclerskim.
Scholz prowokuje w Brukseli
Publiczny spór o podejście do Nord Stream 2 wywołał Scholz podczas ubiegłotygodniowego szczytu Unii Europejskiej. Świeżo upieczony kanclerz, który pierwszy raz uczestniczył w spotkaniu szefów państw i rządów Unii, nie zgodził się na włączenie gazociągu do puli instrumentów, które mogą być wykorzystane jako sankcje przeciwko Rosji w przypadku ataku na Ukrainę.
Szef niemieckiego rządu dolał oliwy do ognia oświadczając, że Nord Stream 2 jest przedsięwzięciem „biznesowo-prywatnym”. O jego losie zdecyduje „całkowicie apolitycznie” – Federalna Agencja Sieci Przesyłowych, przy czym kontroli zgodności z europejskim prawem energetycznym podlega tylko część inwestycji – zapowiedział.
Słowa Scholza oznaczają w praktyce cofnięcie się o wiele lat. Angela Merkel przez długi czas powtarzała jak mantrę zdanie: „Gazociąg jest prywatnym projektem biznesu”. Dopiero pod koniec swojej kadencji ówczesna kanclerz przyznała, że Nord Stream 2 ma także polityczny wymiar i może mieć geopolityczne skutki dla Ukrainy.
Krytyczna reakcja Zielonych
Politycy Zielonych ostro zareagowali na słowa Scholza. Zdaniem Baerbock na chwilę obecną gazociąg nie może uzyskać pozwolenia, ponieważ nie spełnia warunków europejskiego prawa energetycznego, a w dodatku związany jest z problemami bezpieczeństwa. W przypadku ataku na Ukrainę nie należy wykluczać z rozważań żadnej opcji – wtóruje jej Habeck.
– To deprymujące, że bajeczka o prywatnym projekcie nadal pokutuje – powiedział europoseł Reinhard Buetikofer. – Z geostrategicznego punktu widzenia jest to najbardziej kontrowersyjny projekt ostatnich 10 lat – ocenił.
Kandydujący na stanowisko szefa partii Omid Nouripour zwrócił uwagę, że postawa Scholza irytuje partnerów Niemiec z Europy Wschodniej. – Nie powinniśmy temu kopalnianemu dinozaurowi będącemu przyczyną rozłamu wystawiać darmowego biletu – powiedział pochodzący z Iranu polityk.
Krytyka Zielonych nie zrobiła na SPD większego wrażenia. Zastępca rzecznika rządu Wolfgang Buechner potwierdził w środę stanowisko kanclerza. Nord Stream 2 jest „prywatno-biznesowym projektem” – powiedział dziennikarzom. – Zadaniem Federalnej Agencji Sieci przesyłowych jest jedynie sprawdzenie, czy spełnione zostały wymogi prawa europejskiego. Ta kontrola nie ma żadnych politycznych aspektów – podkreślił Buechner.
Przepychanka potrwa wiele miesięcy
Przepychanka potrwa zapewne jeszcze jakiś czas. – Decyzja nie zapadnie w pierwszym półroczu 2022 – zapowiedział prezes Agencji Jochen Homann. Proces udzielania pozwolenia na eksploatację gazociągu został przerwany. Agencja nakazała zarejestrowanej w Szwajcarii spółce Nord Stream 2 AG powołanie niemieckiej spółki-córki.
Urząd czeka na dokumenty potwierdzające powstanie spółki. Po zakończeniu postępowania przed urzędem niemieckim sprawa trafi do Komisji Europejskiej, a następnie ponownie do Agencji w Bonn, gdzie zapadnie ostateczna decyzja.
Ceny gazu sięgają rekordowego poziomu, a Gazprom nie zamierza zwiększyć dostaw do Europy. Zapasy tego surowca w zbiornikach na terenie Niemiec spadły do rekordowo niskiego poziomu poniżej 60 proc. W Niemczech coraz częściej pisze się o rosyjskim szantażu w celu wymuszenia pozytywnej decyzji w sprawie Nord Stream 2.
Liczący 1230 km gazociąg łączący przez Morze Bałtyckie Rosję z Niemcami jest gotowy od 10 września. Inwestycja kosztowała ponad 10 mld euro. Została sfinansowana po połowie przez Gazprom i pięć europejskich koncernów - OMV, Wintershall Dea, Engie, Uniper i Shell.
Rosja w europejskim domu?
Spór o Nord Stream 2 to nie jedyna sprawa obciążająca obecnie relacje niemiecko-rosyjskie. W ubiegłym tygodniu sąd w Berlinie skazał na dożywocie obywatela Rosji oskarżonego o zastrzelenie w 2019 roku byłego czeczeńskiego bojownika Zelimchana Changoszwilego.
Zdaniem sędziów morderca działał na zlecenie służb państwowych z Moskwy. Niemieckie władze wyrzuciły z kraju dwóch rosyjskich dyplomatów, co spotkało się z natychmiastową reakcją odwetową Kremla.
Pomimo licznych konfliktów, żelazna zasada niemieckiej dyplomacji zakładająca, że należy utrzymać dialog z Rosją, pozostaje aktualna. – Rosja jest częścią europejskiego domu – oświadczyła Baerbock w wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika „Die Zeit”.
– Europa nie składa się tylko z krajów UE, lecz obejmuje także Radę Europy, do której należy 47 państw członkowskich – wyjaśniła szefowa niemieckiej dyplomacji. Kryzys wokół Ukrainy można rozwiązać tylko za pomocą dyplomacji – uważa działaczka Zielonych.
Skuteczna polityka zagraniczna nie polega jej zdaniem ani na unikaniu trudnych tematów, ani na atakowaniu drugiej strony za pomocą „głośnych krzyków i tyrad”, lecz na „opisaniu świata takim, jaki jest i dialogu na tej podstawie”. Czy podczas pierwszej rozmowy telefonicznej niemieckiej szefowej MSZ z Siergiejem Ławrowem, do której doszło tydzień temu, oboje trzymali się tej zasady? Nie wiadomo.
Przeczytaj więcej korespondencji Jacka Lepiarza wprost z Berlina: