
Reklama.
Polska sztafeta 4x100 metrów podczas igrzysk olimpijskich w Tokio w 1964 roku sięgnęła po srebrny medal, a nasi sprinterzy bez kompleksów rywalizowali z najlepszymi biegaczami świata, bo sami zaliczali się do elity. Na początku grudnia odszedł trzeci z czterech Biało-Czerwonych muszkieterów, Andrzej Zieliński.
W składzie z Wiesławem Maniakiem, Marianem "Białą Błyskawicą" Foikiem oraz Marianem Dudziakiem Biało-Czerwoni byli potęgą i rzucili wyzwanie samym Amerykanom, którzy złoty medal wywalczyli o 0,3 sekundy przed naszą drużyną. Polacy finiszowali z czasem 39,3 sekundy, takim samym jak brązowi medaliści z Francji. Czwarta sztafeta z Jamajki była gorsza raptem o 0,1 sekundy.
W pamiętnym finale olimpijskim w Tokio Andrzej Zieliński z kolegami ustanowili rekord kraju, rywale wzięli złoto bijąc rekord świata. Po powrocie z Japonii nasz sprinter startował jeszcze w barwach Gwardii Warszawa, a po zakończeniu kariery został trenerem. Dwa lata przed igrzyskami, również w sztafecie, wywalczył wicemistrzostwo Europy oraz cztery medale na krajowym podwórku.
Zasłużony sprinter pochowany zostanie w stolicy. Msza święta żałobna zostanie odprawiona w środę 29 grudnia 2021 roku w kaplicy domu pogrzebowego na Powązkach Wojskowych, po czym nastąpi odprowadzenie do grobu na cmentarz wojskowy.
To trzeci zawodnik z naszej srebrnej sztafety, który zmarł. Wciąż żyje Marian Dudziak, który po zakończeniu kariery został naukowcem i do dziś mieszka w Poznaniu.
Czytaj także: