Piątkę Polaków zobaczymy we wtorkowym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. W tym gronie zabraknie Kamila Stocha, który jako jedyny z Biało-Czerwonych nie przebrnął przez poniedziałkowe kwalifikacje. Zwyciężył Ryoyu Kobayashi. Najlepszym z Polaków był 18. Andrzej Stękała.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Poniedziałek miał słodko-gorzki smak dla Biało-Czerwonych skaczących w Innsbrucku. Pierwszy dzień na austriackiej skoczni Bergisel rozpoczął się od sesji treningowych. Ze świetnej strony popisał się w premierowym skoku Markus Eisenbichler. Niemiec pofrunął bardzo daleko, na odległość 139 metrów, co dało mu miano nieoficjalnego rekordzisty obiektu w Innsbrucku.
Martwiła dyspozycja Kamila Stocha. Lider Biało-Czerwonych skoczył króciutko, zaledwie 107,5 metra i zajmował dopiero 45. miejsce. Najlepszym z Polaków był na otwarcie poniedziałku Andrzej Stękała. Skacząc na odległość 127 metrów zameldował się na 20. pozycji. Zwycięzcą pierwszej sesji treningowej był rzecz jasna Eisenbichler, którego kosmicznej próby nikt nie był w stanie poprawić.
W drugim podejściu, tuż przed kwalifikacjami najlepszy był Słoweniec Timi Zajc, który w trudnych warunkach skoczył 121,5 metra. Wśród Polaków najlepiej poszło Piotrowi Żyle, który pofrunął na odległość 129 metrów - kończąc treningowe zmagania wysoko, na siódmym miejscu. Szczęście z warunkami ponownie nie dopisało Stochowi. 34-latek wskoczył jednak do czołowej dwudziestki, lądując na odległości 112,5 metra.
Najważniejsze w poniedziałek na skoczni Bergisel były jednak kwalifikacje. W nich Biało-Czerwoni spięli się na tyle, że we wtorek zobaczymy aż pięciu z sześciu kadrowiczów w konkursie głównym. W tym gronie zabraknie jedynie... Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski skoczył zaledwie 114 metrów. Metr dalej wylądował Dawid Kubacki, ale to dało kwalifikacje naszemu byłemu mistrzowi świata (2019).
Najlepiej z Polaków zaprezentował się Andrzej Stękała, który zajął 18. miejsce po skoku na odległość 122,5 metra. Uzupełniając starty Biało-Czerwonych, 118 metrów skoczył Paweł Wąsek, metr dalej wylądował Jakub Wolny. Będący w niezłej - wydawało się - dyspozycji Żyła, tym razem tylko 117 metrów.
Zwycięzcą kwalifikacji został Ryoyu Kobayashi. Japończyk pofrunął na odległość 126,5 metra. Tuż za plecami lidera klasyfikacji Pucharu Świata oraz TSC znalazł się reprezentant gospodarzy, Jan Hoerl. Austriak wylądował na 129 metrze, ale miał bardziej sprzyjające warunki i odjęto mu kilka punktów.
– Miałem jasny plan na ten dzień, ale nic od pierwszego skoku nie działało. Nie będę oznajmiał od razu na publicznym forum, czy wystartuję w Bischofshofen. Muszę to omówić z trenerami – powiedział po kwalifikacjach Stoch przed kamerami Eurosportu.
Fakt jest taki, że lider reprezentacji nie przełamał się w Innsbrucku, a jeszcze bardziej pogrążył, patrząc z perspektywy czysto mentalnej. Polak ostatecznie zajął 59. miejsce w kwalifikacjach. Taka pozycja - dokładając miejsca poza czterdziestką w Oberstdorfie oraz Garmisch-Partenkirchen, mówią same za siebie.
We wtorek na skoczni Bergisel seria próbna wystartuje o 12:00, za to konkurs o 13:30.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut