W tym kraju nie wytrzymali po podwyżkach cen gazu. Wybuchły zamieszki, a rząd ustąpił
Wioleta Wasylów
05 stycznia 2022, 19:17·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 stycznia 2022, 19:17
Ostatnie dni w Kazachstanie upłynęły pod znakiem ogromnych protestów i zamieszek spowodowanych znacznym wzrostem cen gazu. Demonstracje doprowadziły do dymisji rządu. Z funkcji przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Kraju został z kolei odwołany były prezydent Nursułtan Nazarbajew. Jego obowiązki przejmie teraz obecna głowa państwa Kasym-Żomart Tokajew. Protestujący przejęli też lotnisko w Ałmaty, a loty wstrzymano. Przynajmniej osiem osób nie żyje, to funkcjonariusze służb. Na terenie całego kraju obowiązuje stan wyjątkowy.
Reklama.
Od niedzieli w Kazachstanie trwają protesty i zamieszki, spowodowane początkowo cenami gazu.
Potem nabrały antyrządowego charakteru i doprowadziły do dymisji rządu.
Ponadto z funkcji szefa Rady Bezpieczeństwa odwołano byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa. Zastąpi go w niej obecny prezydent Kasym-Żomart Tokajew.
Wzrost cen gazu i protesty w Kazachstanie
Większość mieszkańców Kazachstanu dotychczas jeździła autami tankowanymi na autogaz, ponieważ to LPG było najtańszym paliwem. Jednak od 2019 roku rozpoczęła się stopniowa deregulacja cen gazu, zaś w 2022 roku rząd zdecydował się całkowicie zaprzestać "ręcznego" regulowania cen na rzecz regulacji rynkowej.
Z tego powodu, a także ze względu na fakt, że popyt na autogaz wciąż rósł, ceny na stacjach paliw poszybowały w górę i teraz są dwa razy wyższe. Wśród mieszkańców zaczęło pojawiać się coraz większe poirytowanie.
W niedzielę swoje niezadowolenie tysiące osób postanowiły pokazać najpierw na ulicach takich miast, jak Żangaozen, Ałmaty i Aktau, potem także w wielu innych miejscowościach w całym kraju. Wściekłości obywateli nie udało się uspokoić rządowi nawet półrocznym przywróceniem limitów cen.
Ludzie szybko zaczęli wystosowywać polityczne postulaty i skierowali swoją złość bezpośrednio na rządzących. Protesty przerodziły się w zamieszki i walki z policją. W Ałmatach w ogniu stanął ratusz. Do aresztu trafiło kilkaset osób. Natomiast w pobliżu Aktau mieszkańcy zatrzymali i rozbroili ciężarówkę wojskową.
Dymisja rządu i odwołanie Nazarbajewa
Protestujący żądali m.in. ustąpienia rządu. Tak też się w stało w środę rano, kiedy prezydent kraju Kasym-Żomart Tokajew przyjął jego dymisję. Część osób chciała również odejścia ze stanowiska Nursułtana Nazarbajewa. W Tałdykorgan protestujący próbowali obalić jego pomnik. Wykrzykiwano też hasła "starzec musi odejść".
Nazarbajew w latach 1990-2019 rządził Kazachstanem. Potem oddał władzę Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi, ale sam przejął funkcję przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Kraju, która w istocie jest ciałem doradczym prezydenta. Pomimo tego, że specustawa z 2019 roku zakładała, że Nazarbajew będzie mógł dożywotnio szefować Radzie, to teraz został odwołany, o czym informowała m.in. agencja RIA Nowosti. Dodano, że 81-letni polityk nadal jest szefem partii rządzącej Nur Otan i wciąż nosi tytuł “ojca narodu”.
Informacje o odwołaniu Nazarbajewa przekazał w swoim wystąpieniu prezydent Tokajew. To właśnie on, zostanie teraz szefem Rady Bezpieczeństwa.
Tokajew zapowiedział, że podejmie zdecydowane kroki w walce z protestującymi ścierającymi się z policją. Stwierdził, że są oni prowokatorami, a za ich motywami stoją pieniądze. – Będę działał z całą surowością – przekonywał prezydent. Ponadto dodał, ze nie wyjedzie ze stolicy Nur-Sułtan (wcześniej Astana) i wystosuje niedługo propozycje zakładające polityczną transformację kraju.
W całym kraju wprowadzono stan wyjątkowy. W największych miastach w ciągu dnia tysiące demonstrantów demolowało różne budynki, w tym te rządowe. Z danych grupy NetBlocks, która obserwuje ruch w sieci, wynika, że w Kazachstanie nie ma teraz dostępu do internetu.
Z kolei Agencja Reuters informuje, że demonstrujący przejęli kontrolę nad lotniskiem w mieście Ałmaty. Wszystkie loty póki co zostały odwołane. Media donoszą również, że ograniczono pracę kolei.
Reutures podaje również, że w zamieszkach zginęło ośmiu policjantów i żołnierzy, a 317 zostało rannych. Prezydent kraju stwierdził w przemówieniu, że "grupy kryminalistów biją naszych żołnierzy, upokarzają ich, ciągną ich nagich po ulicach, atakują kobiety i plądrują sklepy".
W środę wieczorem podano informację, że prezydent Kazachstanu zwrócił się o pomoc do krajów Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Chodzi oczywiście o Rosję, Białoruś, Kirgistan, Armenię oraz Tadżykistan.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut