Australian Open rusza w poniedziałek, a nadal nie jest pewne, czy w wielkoszlemowym turnieju zagra lider światowych list, Novak Djoković. Serb ponownie trafił do aresztu administracyjnego w Melbourne, gdzie będzie oczekiwał na rozpatrzenie wniosku o zablokowanie deportacji.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Novak Djoković jest na ustach sportowych kibiców na całym świecie. Tenisowy sezon rozkręca się na dobre, za rogiem pierwszy wielkoszlemowy turniej, a wciąż nie jest jasne, czy Serb będzie mógł w nim wystąpić.
Sekwencja błędów popełniona przez organizatorów Australian Open oraz nieprzestrzeganie zasad przez Serba związanych z pandemią COVID-19 sprawiły, że na kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem rywalizacji, przeciąganie liny trwa. W sobotę Djoković ponownie trafił do aresztu administracyjnego w Melbourne. Wcześniej poinformowano, że Serbowi po raz drugi cofnięto wizę.
W efekcie Djoković ponownie znalazł się w hotelu dla imigrantów. Lider rankingu ATP spędzi tam czas do niedzielnego rozstrzygnięcia – prawdopodobnie ostatniego z możliwych – dotyczącego jego sprawy. O 9:30 australijskiego czasu decyzję ma podjąć sąd federalny.
Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że w poniedziałek polskiego czasu Serb miał rozpocząć swój pierwszy mecz w australijskim turnieju. Jego rywalem miał być inny reprezentant Serbii, Miomir Kecmanović. Przygotowania do pierwszego ważnego wyzwania w sezonie są jednak w przypadku najlepszego tenisisty świata ostatnich lat mocno zaburzone.
Djoković co prawda trenował już na kortach w Melbourne, ale sytuacja, a dokładniej zamieszanie związane z jego osobą w Australii, z pewnością nie pomaga. Nie wygląda też na to, żeby Serb mógł spodziewać się pozytywnego rozstrzygnięcia swojej sprawy.
Choć co ciekawe, już raz podjęto decyzję "na tak" odnośnie cofnięcia negatywnej decyzji w sprawie wizy na pobyt w Australii tenisowej gwiazdy. Jak się jednak okazało, to był tylko kolejny odcinek tego niekończącego się serialu.
Dla Djokovicia, mistrza Australian Open sprzed roku i dziewięciokrotnego triumfatora tej imprezy, występ w Melbourne miał być okazją, by na zawsze przejść do historii tenisa. Wraz z Rogerem Federerem i Rafaelem Nadalem ma na koncie 20 tytułów wielkoszlemowych, teraz miał zostać numerem jeden w historii i wyprzedzić rywali. Wygląda na to, że 34-latek nie dokona tego na kortach Roda Lavera.