Premier Węgier Viktor Orbán uchodzi za wzór dla strategów naszego obozu rządzącego. Wielu obserwatorów życia politycznego szuka przyszłych inspiracji PiS w posunięciach legendarnego lidera Fideszu. Stąd uzasadnione obawy, że możemy pójść w ślady bratanków także przy okazji regulacji cen podstawowych produktów spożywczych.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Jak wiadomo, na Węgrzech podporządkowano władzy centralnej sądy czy Trybunał Konstytucyjny. Podobne rzeczy dzieją się w Polsce od 2015 roku, czyli ponownego przejęcia władzy przez PiS. Przy okazji kupna wydawnictwa Polska Press przez Orlen także wskazywano na węgierską pacyfikację niezależnych mediów jako wzór.
Za każdym razem powtarza się tę samą myśl: Jarosław Kaczyński nie jest wizjonerem, a bezkrytycznie kopiuje węgierskie wzorce a la Viktor Orbán. Legendarny polityk pokazał, jak na wiele kadencji przejąć władzę w państwie, nawet, gdy wydaje się, że jest to na dłuższą metę niemożliwe.
W latach 90. XX wieku Viktor Orbán był bowiem dość idealistycznym reformatorem, tak jak koalicja AWS-UW w Polsce. Dostrzegł jednak, że niepopularne decyzje powodują spadki poparcia w sondażach i podszedł do sprawy o wiele bardziej cynicznie. Podobnie sprawy miały się w Polsce. Reformatorska koalicja została w 2001 roku wprost zmieciona ze sceny politycznej.
Tym razem chodzi o szalejącą inflację. Od 1 lutego na Węgrzech będą obowiązywać ceny regulowane sześciu artykułów spożywczych: mąki, cukru, oleju słonecznikowego, mleka, nóżek wieprzowych i piersi z kurczaka. W ten sposób rząd chce przeciwdziałać inflacji, która w listopadzie osiągnęła poziom 7,4 proc. w ujęciu rok do roku.
Na węgierskie decyzje z ostatnich dni wskazał Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, a dziś komentator polityczno-gospodarczej rzeczywistości na Twitterze. "Jakie produkty powinien zamrozić Jarosław Kaczyński? tylko poważne propozycje proszę" – zapytał Piechociński na Twitterze odnosząc się do węgierskich cen regulowanych.