Norwegowie zamknęli polskim szczypiornistom drogę do najlepszej czwórki mistrzostw Europy. Polacy przegrali w czwartkowy wieczór bardzo wysoko, bo aż 31:42 (15:21). Gra o medale dla drużyny trenera Patryka Rombla już się zakończyła. Polacy zagrają jednak jeszcze trzy mecze grupowe na ME.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Dobrą informacją przed rozpoczęciem spotkania był powrót do kadry meczowej kapitana reprezentacji Polski, Piotra Chrapkowskiego. Polak wrócił po przymusowym okresie izolacji związanej z pozytywnym wynikiem testu na COVID-19. Wiadomo było jednak, że wejście do zespołu prosto po przerwie bez treningu nie jest najlepszym pomysłem w przypadku Chrapkowskiego.
Jak trudne wyzwanie czeka Biało-Czerwonych zespół trenera Patryka Rombla przekonał się już po pierwszych kilku minutach. Norwegia imponowała zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Dość napisać, że w pierwszej połowie ]osiem trafień zaliczył dla rozpędzonych rywali Sander Sagosen.
Po polskiej stronie błyszczał za to Szymon Sićko. Do przerwy rzucił sześć celnych rzutów, imponując skutecznością. Był jednak osamotniony w próbach rozerwania szczelnych szyków norweskiej obrony.
Biało-Czerwoni nie mogli nadążyć za szybkimi atakami rywali. Kontakt wynikowy (6:9) urwał się w okolicach dziesiątej minuty pierwszej części gry. Norwegowie potrafili zagrać kilka skutecznych akcji w obronie, do tego Torbjoern Bergerud spisywał się bardzo dobrze między słupkami norweskiej bramki.
W 24. minucie Polacy przegrywali siedmioma trafieniami (10:17), na przełamanie trafił jeszcze Sićko (11:17), ale nadal Biało-Czerwoni nie mieli pomysłu na grę faworytów czwartkowego pojedynku. Ostatnie trafienie do przerwy zaliczył Arkadiusz Moryto (15:21), wykorzystując rzut karny.
Niestety dla Polaków, w drugiej części gry Norwegowie jeszcze bardziej podkręcili tempo. Błyskawicznie odskakując na jeszcze większy dystans, niż miało to miejsce w pierwszych 30 minutach.
Polacy przegrywając dwunastoma trafieniami (18:30) grali już w zupełnie innym ustawieniu niż na początku meczu. Swoją szansę dostał chociażby 20-letni Piotr Jędraszczyk, swoje minuty dostał też Maciej Pilitowski.
Norwegowie również sporo pozmieniali, będąc pewnym wygranej. Dla nich zwycięstwo nad Polakami spowodowało, że wrócili do gry w walce o miejsce w czołowej czwórce. Za to osłabieni Polacy przegrywając w czwartek stracili szansę na awans i spełnienie marzeń o miejscu nawet na podium.
Wydaje się, że za dużo problemów kadrowych było i jest po stronie Biało-Czerwonych. A konsekwencją stała się tak wyraźna przegrana z Norwegią.
Polacy w kolejnych meczach grupowych w piątek zagrają ze Szwedami (18:00), w niedzielę z Rosją (15:30) i na koniec, we wtorek z Hiszpanią (15:30). Turniej ME nie zwalnia tempa, a rywale są coraz trudniejsi.
Polska - Norwegia 31:42 (15:21)
Sędziowali: Arthur Brunner i Morad Salah (obaj Szwajcaria)