Ponad dwa tygodnie olimpijskich emocji w Pekinie czas zacząć. Chińskie igrzyska ze względu na pandemię COVID-19 będą szczególne, podobnie jak to było w przypadku Tokio 2020. A w tle sportowej rywalizacji wybrańcy na trybunach, bojkot polityczny i co najmniej jeden test na koronawirusa dziennie.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Dokładnie 17 listopada 2019 roku w chińskim Wuhan po raz pierwszy usłyszano o zakaźnej chorobie COVID-19. Kiedy kilka miesięcy później w marcu 2020 Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię, świat zmienił się na ten z maseczką na twarzy.
To akurat dla Chińczyków żadna nowość. Maseczka to codzienność, której w Chinach nauczono się ze względu na smog. Państwo Środka za sprawą swojej gospodarki nie może sobie pozwolić na inne realia. Wystarczy spojrzeć na przemysł i usługi, które stanowią dla Chin przeszło 90 procent PKB.
Pozycja lidera w ilości wydobywanego węgla czy wytwarzania nawozów azotowych również kiepsko świadczy o chińskiej codzienności.
Igrzyska olimpijskie to jednak święto. Najważniejsza impreza sportowa na świecie, która co dwa lata (naprzemian letnie i zimowe) gromadzi na trybunach, przed telewizorami i internetowymi odbiornikami miliony widzów.
Olimpijską tradycję COVID-19 również zaburzył – przesuwając o rok igrzyska w stolicy Japonii. Tokio 2020 było tylko z nazwy, mając niemal dwanaście miesięcy spóźnienia. Dodatkowo przy pustych trybunach i z przekonaniem, że choć wyszliśmy z domu, daleko nam do tamtego, wcześniejszego świata. Bez szczepionek, testów czy koniecznego dystansu społecznego.
Czternaście lat później
Sport obronił się jednak przed pandemią. Rywalizacja o medale choć na chwilę odsunęła codzienne raporty o liczbie przypadków zakażeń czy zgonów. Tak było w Tokio w 2021 roku, podobnie będzie zapewne kilka miesięcy poźniej w Pekinie. Chińskiej stolicy oddalonej od Wuhan o ponad 1000 kilometrów.
Kto mógł jednak podejrzewać w 2015 roku podczas spotkania Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Kuala Lumpur (Malezja), że organizację igrzysk powierza się krajowi, który w ciągu kilku miesięcy przewróci świat do góry nogami. Nie mając takiego zamiaru, ale zapisując czarną, pandemiczną kartę w dziejach ludzkości.
Czternaście lat temu w Pekinie odbyły się letnie igrzyska olimpijskie. Aż 204 reprezentacje, ponad 11 tysięcy sportowców. W klasyfikacji medalowej triumfowali gospodarze, zdobywając równo sto medali. Dziesięć więcej zgarnęły drugie w klasyfikacji Stany Zjednoczone. Sportowcy USA mieli jednak dużo mniej złotych krążków, a te są najcenniejsze w rankingu. Chiny w Pekinie zdobyły aż 51, amerykańska kadra mogła się pochwalić 36. Stawkę podium uzupełniła Rosja z 72 medalami.
Polska zakończyła igrzyska w Pekinie na 17. miejscu w klasyfikacji medalowej. Jedenaście krążków, z czego cztery złote. Marzenie Biało-Czerwonych w wersji zimowej olimpijskich zmagań.
Pierwszy przypadek w historii olimpizmu
Nie zdarzyło się dotychczas, żeby miasto-gospodarz igrzysk powtórzyło się zarówno w przypadku letnim, jak i zimowym. Pekin zapisał się w historii tym bardziej wyjątkowo, że dystans między imprezami jest stosunkowo niewielki. A rozmach organizacyjny ma być bardzo podobny. Z tym zastrzeżeniem, że spora część sił zostanie przeznaczona na walkę z pandemią. Zero taryfy ulgowej dla COVID-19 w okresie olimpijskim.
Szczepienie albo 21 dni kwarantanny. Takie dwie drogi w Pekinie proponuje MKOl. Sytuacja jest zatem trudniejsza niż w przypadku igrzysk w Tokio, gdzie wielokrotnie zdarzało się, że zasady były łamane. A aplikacje mające pomagać okazywały się często niefunkcjonalne i wprowadzały jeszcze większe zamieszanie.
Olimpijskich uczestników powitała jedna lokalizacja, tj. Port Lotniczy Pekin. Zaszczepieni posiadający certyfikat przejdą dodatkowo dwa bardzo czułe testy na COVID-19 produkcji chińskiej. Bardzo czułe, bo wiele mówi się o tym, że potrafią spłatać psikusa nawet tym potencjalnie niezagrożonym zakażeniem. Niezaszczepieni muszą przejść 21 dni przymusowej kwarantanny.
Poruszanie po "pętli" pomiędzy arenami igrzysk a wioską olimpijską to konieczność na przestrzeni całego trwania imprezy. Do tego specjalna kolejna aplikacja My 2022 kontrolująca gościa na chińskiej ziemi. Jeśli test okaże się pozytywny (testowanie co najmniej raz dzienne), zakażony ląduje w szpitalu bądź specjalnej placówce. Obowiązkowa będzie też dziesięciodniowa izolacja. Choć to może się zmienić, jeśli pojawią się minimum dwa negatywne wyniki testów (wykonywane co dobę). Rekordowo krótka izolacja może trwać jednak nie mniej niż sześć dni. W wielu przypadkach może to być walka z czasem.
Złośliwcy twierdzą, że choć będzie tam pełne wyżywienie i opieka zdrowotna, pojęcie "placówki" to nic innego, jak dobrze wyposażony... kontener olimpijski.
Bojkot i wybrani kibice
Pekin straszy swoim obostrzeniami, ale też pozwala, żeby podczas igrzysk na trybunach pojawili się kibice. Kto dostanie taką możliwość? Tylko Chińczycy, bilety nie będą dostępne w sprzedaży, a będą dystrybuowane przez chińskie władze. Każdy ze szczęśliwców będzie musiał ściśle przestrzegać obostrzeń, zarówno przed, w trakcie, jak i po wydarzeniu.
Łącznie podczas ZIO Pekin 2022 zostanie rozegranych 109 konkurencji w piętnastu dyscyplinach. Igrzyska odbędą się w cieniu politycznych zgrzytów. Wielka Brytania, Kanada, USA, Dania, Holandia i Australia ogłosiły dyplomatyczny bojkot imprezy w Pekinie. Co to oznacza w praktyce? Sportowcy tych krajów będą startować, ale w stolicy Chin nie będzie obecnych przedstawicieli władz w/w.
Dlaczego chińskie igrzyska są bojkotowane? Mowa m.in. o chińskim ludobójstwie w Xinjiang. Tzw. ośrodki reedukacji zdaniem miejscowych władz mają pomóc w walce z ubóstwem czy zwiększyć szanse na zatrudnienie. Prawda jest jednak taka, że chińskie władze prześladują Ugurów, turecką grupę etniczną w Chinach. A ośrodki porównywane są do warunków panujących w radzieckich gułagach. W Chinach ma regularnie dochodzić do łamania praw człowieka.
"Sportowym" przykładem chińskich nadużyć jest sytuacja z tenisistką Shuai Peng. 35-latka zdradziła informację o molestowaniu seksualnym wysoko postawionego polityka Komunistycznej Partii Chin. Peng miała być ofiarą wicepremiera Zhanga Gaoliego, który terroryzował tenisistkę od wielu lat.
Kobieta niedługo później zniknęła, podobnie jak jej wpisy w mediach społecznościowych. O sprawie pisano niemal na całym świecie, szukając odpowiedzi, co tak naprawdę stało się z Peng. Chinka po pewnym czasie jednak się odnalazła, a dla wiarygodności sytuacji rozmowę z tenisistką przeprowadził szef MKOl Thomas Bach. Rozmowa trwała pół godziny i miała być ostatecznym dowodem, że Peng nic się złego w Chinach nie stało.
To jednak nie były wystarczające dowody dla władz międzynarodowej organizacji kobiecego tenisa WTA. Jej szef Steve Simon podjął decyzję o zawieszeniu turniejów w Chinach oraz Hongkongu. Zdaniem szefa kobiecego tenisa na świecie przywódcy Chin nie pozostawili wyboru WTA.
Co ciekawe, prezydent Andrzej Duda zdecydował, że pojedzie na igrzyska do Chin. Polska głowa państwa ma zamiar pojawić się na ceremonii otwarcia ZIO na Stadionie Narodowym w Pekinie, dodatkowo ma spotkać się z prezydentem Xi Jinpingiem.
"Wrogie siły i pandemia"
Na igrzyskach w Pekinie zabraknie reprezentacji Korei Północnej. MKOl zawiesił Koreańczyków za bojkot olimpijski sprzed kilku miesięcy przy imprezie w Tokio. Władze Korei Północnej wystosowały w tej sprawie specjalne pismo, w którym swoją nieobecność na igrzyskach w Pekinie argumentują tajnym spiskiem oraz koronawirusem.
– Nie możemy wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich z powodu ruchów wrogich sił i ogólnoświatowej pandemii – grzmieli Koreańczycy na początku stycznia 2022. Głównym adresatem oskarżeń mają być Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy. USA ma zresztą utrudniać organizację igrzysk za sprawą bojkotu dyplomatycznego, co również jest koreańską teorią spiskową.
Cytowanymi "wrogimi siłami" ma być także MKOl, który po jednostronnej rezygnacji Koreańczyków z IO Tokio 2020 mógł podjąć tylko taką radykalną decyzję.
Warto przypomnieć, że sportowcy z Korei Północnej oraz Południowej maszerowali razem pod jedną flagą podczas ceremonii otwarcia ostatnich igrzysk organizowanych na ich terenie, w Pjongczangu. Jak jednak widać, od tego czasu wiele się zmieniło.
Chińczycy cztery lata temu zdobyli tylko dziewięć medali. Jedyne złoto zdobył Wu Dajing w wyścigu na 500 metrów w short tracku, bijąc przy okazji tego startu rekord świata.
Gospodarze będą mieć w Pekinie ambicje poprawić swoją pozycję w zimowych sportach. Należy się spodziewać, że podobnie jak w 2008 roku na letnich igrzyskach, pojawią się niespodziewane chińskie talenty na podium olimpijskim. Znikające niedługo później, będąc gwiazdami tylko jednej imprezy.
XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie odbędą się w Pekinie w dniach 4-20 lutego.