Andrzej Duda zwołał na piątek posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, podczas którego głównym tematem ma być sytuacja wokół Ukrainy. Dlaczego prezydent podjął decyzję o posiedzeniu? Zdaniem Pawła Solocha to "próba zbudowania spójnego przekazu". Głowie państwa ma zależeć na tym, by "wszystkie elity polityczne w Polsce prezentowały jednolite stanowisko wobec rosyjskiego zagrożenia".
Andrzej Duda zwołał na najbliższy piątek posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego
W opinii szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego decyzja Dudy ma na celu "zbudowanie wśród wszystkich przedstawicieli elit politycznych spójnego przekazu, który Polska powinna mieć na zewnątrz w stosunku do zagrożenia, który stawia obecnie Rosja"
W poniedziałek wieczorem odbyła się wideokonferencja z inicjatywy prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena. Oprócz prezydenta Andrzeja Dudy wzięli w niej udział przywódcy Niemiec, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii, UE i NATO.
Andrzej Duda zrelacjonował, że podczas wideokonferencji analizowano różne scenariusze wydarzeń oraz działań, jakie NATO oraz UE powinny podjąć, gdyby doszło do aktów agresji wobec Ukrainy lub w innych miejscach.
Według głowy państwa najważniejszym wnioskiem z rozmów jest fakt, iż "można mówić o jedności Sojuszu Północnoatlantyckiego, jeżeli chodzi o najważniejszych partnerów" i nie ma nikogo, kto by "wyłamywał się z solidarności wobec Ukrainy, wobec pozostałych członków Sojuszu".
W naTemat.pl informowaliśmy, że po spotkaniu prezydent zapowiedział, iż planuje zwołać 28 stycznia Radę Bezpieczeństwa Narodowego, aby podzielić się wnioskami z międzynarodowej wideokonferencji z "najważniejszymi uczestnikami polskiej sceny politycznej".
We wtorek w programie "Gość Wiadomości" na antenie TVP Info decyzję Andrzeja Dudy skomentował Paweł Soloch. W jego opinii zwołanie Rady ma w istocie jeden główny cel.
– To chęć zbudowania przez prezydenta wśród wszystkich przedstawicieli elit politycznych spójnego przekazu – stwierdził szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, podkreślając, że chodzi również o przedstawicieli opozycji.
W programie TVP szef BBN zwrócił też uwagę, że w działaniach Rosji wobec Ukrainy "na pewno nie mamy do czynienia z deeskalacją", i nie ma świadczących o niej sygnałów po rozmowach Rosja-USA, Rosja-NATO oraz na forum OBWE.
Jak podkreślił, bezpośredniego zagrożenia dla Polski nie ma, "natomiast musimy jako kraj, członek Sojuszu Północnoatlantyckiego, państwo Unii Europejskiej reagować już w tej chwili na to, co się dzieje na Ukrainie i Białorusi".
Przypomnijmy, że jesienią pojawiły się informacje o gromadzeniu się rosyjskich żołnierzy przy granicy z Ukrainą. Obecnie ma być ich tam ponad 120 tysięcy. Na zdjęciach satelitarnych widać jednak nie tylko grupy wojskowych, ale także ciężki sprzęt. Rosja oficjalnie mówi, że chodzi o ćwiczenia, aczkolwiek informacje wywiadów sugerują przygotowania do inwazji. Wiele państw postanowiło już teraz wesprzeć Ukrainę.
Pentagon poinformował w poniedziałek o postawieniu w stan najwyższej gotowości bojowej 8,5 tys. żołnierzy. Mają oni być gotowi do przerzutu do Europy w każdej chwili.
To jest taki moment, po wcześniejszych konsultacjach z rządem, rozmowie z prezydentem Ukrainy i wreszcie po poniedziałkowej wideorozmowie zwołanej przez prezydenta USA Joe Bidena, kiedy pan prezydent chciałby również z udziałem przedstawicieli opozycji podzielić się przede wszystkim analizą sytuacji, z jaką mamy w tej chwili do czynienia (...) w celu podjęcia próby zbudowania wśród wszystkich przedstawicieli elit politycznych spójnego przekazu, który Polska powinna mieć na zewnątrz w stosunku do sojuszników, a przede wszystkim do zagrożenia, który stawia obecnie Rosja.