"Powtórka z historii, 'Nocna Zmiana PiS 2.0' Wczoraj o godzinie 22:30 i 22:37 pocztą elektroniczną, na mój sekretariat wpłynęły pisma zawiadamiające o dzisiejszej Komisji na godz. 9:00, która zajmie się wnioskiem o uchylenie mi immunitetu" – napisał 26 stycznia rano Marian Banaś.
I rzeczywiście, o godz. 9 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej komisji. W tle wciąż spierano się jednak o wydarzenia, które miały miejsce dzień wcześniej. Przypomnijmy, że 25 stycznia posiedzenie komisji zamknięto, ponieważ zjawili się na nim przedstawiciele opozycji spoza komisji. A posiedzenie miało być niejawne.
Szef komisji Kazimierz Smoliński z PiS ostatecznie zamknął wtorkowe posiedzenie, bowiem politycy opozycji nie chcieli opuścić pomieszczenia. "Część posłów opozycji zablokowała posiedzenie" – przekazał później.
W środę 26 stycznia, chociaż wszystko zaczęło się zgodnie z planem, politycy opozycji wskazywali na karygodny ich zdaniem przebieg posiedzenia, który miał miejsce dzień wcześniej.
– To, co pan wczoraj zrobił jest skandalem. NIe wpuścił pan parlamentarzystów na posiedzenie komisji. W tej sprawie wystosujemy odpowiednie pismo i będziemy rozmawiać z marszałek Sejmu. (…) Pan celowo złamał regulamin – argumentował Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
Poseł Michał Szczerba wskazywał z kolei, że środowe procedowanie jest bezprawne, ponieważ wniosek o uchylenie immunitetu "podpisała osoba nieupoważniona".
Głosowanie ws. immunitetu Banasia odbyło się już w niejawnej części posiedzenia komisji. Informację o wyniku (9:7), jako pierwsi przekazali członkowie komisji. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy do Sejmu.
"Procedowanie immunitetu Mariana Banasia to standardy partii reżimowej. Złamane zostały wszelkie standardy państwa demokratycznego. Popełniają błędy formalne. Działają bez trybu i w panice. Tylko by zablokować kontrole NIK pokazujące nieprawdopodobną skalę niegospodarności" – dodał później Szczerba.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut