
Podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej szukano śladów po fali ciśnieniowej i cieplnej. Biegli nie znaleźli jednak ani śladów opalonych włosów, ani osmalenia rzęs. Nie było też oparzeń skóry i popękanych bębenków – to te objawy mogłyby potwierdzić tezę o wybuchu.
Zalicza się do nich np. uszkodzenie błony bębenkowej. W urazach ciśnieniowych, tj. związanych z dużą i nagłą zmianą ciśnienia atmosferycznego dochodzi do pęknięcia błony bębenkowej. Niestwierdzenie uszkodzenia błony bębenkowej świadczy o tym, że nie było nagłej zmiany ciśnienia atmosferycznego.
Zdaniem biegłych, których o zdanie pytała "Gazeta Wyborcza", gdyby doszło do wybuchu, osoby które przeprowadzały sekcję, musiałyby znaleźć na ciałach także: spalone włosy, opalone brwi i rzęsy, przypaloną skórę, rozległe opalenia płuc i tlenek węgla we krwi.
Szczegółowa analiza powstania najbardziej charakterystycznych obrażeń: do powstania rozległych obrażeń głowy z wymóżdżeniem doszło w wyniku działania od przodu z dużą siłą narzędzia lub przedmiotu o dużej powierzchni, które spowodowało zmiażdżenie głowy w wymiarze przednio-tylnym, z następowym zerwaniem powłok, rozkawałkowaniem kości i wymóżdżeniem. […] Wielomiejscowe złamania rusztowania kostnego oraz obrażenia klatki piersiowej i wątroby powstały w tym samym mechanizmie jak obrażenia głowy.
Jak podsumowują dziennikarze "Gazety Wyborczej", opis jasno wskazuje na to, że obrażenia mogły powstać wskutek katastrofy lotniczej. Potwierdza to płk. Rzepa.

